Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybuchowa tajemnica w Nowogrodzie

Dariusz Chajewski
Wejscie do wnetrza budynków może byc niebezpieczne
Wejscie do wnetrza budynków może byc niebezpieczne
Sławę temu lasowi zapewniły tajemnicze, betonowe konstrukcje, które skrywa kilka pagórków. Gdy wchodzimy na ich szczyt otwierają się szare, betonowe kratery. To dawna fabryka amunicji.

Mimo że tajemnicza fabryka w lesie pod Nowogrodem Bobrzańskim obrosła już legendą nie jest ją łatwo znaleźć. Wyjeżdżając z miasta kierujemy się na Lubsko. Po pokonaniu przejazdu kolejowego skręcamy w pierwszą betonową drogę w prawo. Tam pierwszym budynkiem, który zobaczymy (po lewej stronie) jest dawna komendantura.

Betonówką jedziemy w głąb lasu. Gdy przejeżdżamy przez tory ujrzymy charakterystyczny budynek z dwoma czerwonymi kominami. Bardzo przypomina fabrykę z okładki płyty zespołu Pink Floyd. Trafimy już do niego bez trudu.

Trzecim wartym odwiedzenia punktem są tzw. silosy. Od strony kotłowni jedziemy drogą z betonowych płyt prosto, mijamy wieżę (pozostałość po remizie), skręcamy w lewo. Po lewej stronie, tuż przed skrzyżowaniem z drogą Nowogród - Lubsko, zobaczymy dziwne pagórki. Kryją tzw. silosy.

Radzimy poprzestać na obejrzeniu obiektów z drogi. Wewnątrz pełno jest otwartych studzienek, rozpadlin. A przykład tragedii w pobliskim Brożku pokazuje, że to nie jest jedyne niebezpieczeństwo.

 

Duża porcja plotki

 

Rzeczywiście te tzw. silosy robią ogromne wrażenie. Jak chce plotka to wyrzutnie rakiet V1 i V2. Jednak świadkowie i historycy przyjmują taką interpretację z uśmiechem. Ogromne betonowe konstrukcje ukryte w pagórkach służyły do przechowywania materiałów wybuchowych - przede wszystkim nitrogliceryny. Podobnie jak z tajemnicy odzierana jest inna słynna budowla, tzw. pochylnia. Nie startowały z niej odrzutowce. To element kotłowni, dzięki któremu na górę wciągano wagoniki z węglem. Inna zwracająca uwagę budowla to ozdobiony płaskorzeźbą budynek dowództwa - dyrekcji fabryki, która w tajnych niemieckich dokumentach nosiła kryptonim Wiąz.

Spacerując tutaj trzeba uważać. W lesie pod mchem nagle otwierają się studzienki. W budynku kotłowni co chwila pojawia się niewielki szyb. Niektóre podziemne elementy budowli - pozbawione jakichkolwiek zabezpieczeń - sięgają kilka, a nawet kilkanaście metrów w głąb.

Wybuchowa fabryka

 

W 1940 r. Niemcy rozpoczęli budowę ogromnego kombinatu fabryki chemicznej DAG - Alfred Nobel - Dynamit Aktion Gesellschaft. Na obrzeżach fabryki umieszczono wielonarodowościowy obóz pracy. Cały kombinat zajmował obszar o powierzchni 30-35 km kw. Dziś część tego obszaru zajmuje jednostka wojskowa. Większość jej zabudowań to poniemieckie hale i magazyny. Zakład karny dla kobiet w Krzywańcu mieści się częściowo w dawnych koszarach obsady wojskowej fabryki.

Do budowy fabryki Niemcy ściągnęli robotników z całej Europy, przez obóz przewinęło się 20 tys. robotników, choć różne źródła podają, że mogło być ich ponad 40 tys. Co działo się z ciałami umierających tu setkami ludzi, do dziś nie wiadomo. Być może ich groby wciąż czekają na odkrycie.

Od 1941 r. pełną parą ruszyła produkcja materiałów wybuchowych - proch nitrocelulozowy i materiały inicjujące. Opracowano tutaj także prototyp nowych rodzajów amunicji. Testowano je na strzelnicy. Po wojnie znaleziono stalowe płyty pancerne o grubości 15 cm, na których sprawdzano skuteczność działania nowej amunicji.

Wypadki i sabotaż

 

Praca z chemikaliami, materiałami wybuchowymi powodowała dużą śmiertelność wśród więźniów. Były także akcje sabotażowe, w które obfitował zwłaszcza rok 1943. Trzy potężne wybuchy pochłonęły wiele ofiar. Podczas jednego z nich zginęło 600 jeńców.

Załoga niemiecka była stosunkowo nieliczna: naukowcy, kierownicy produkcji, strażnicy i wojsko. To głównie dla nich przeznaczone były schrony przeciwlotnicze rozsiane na terenie kombinatu. Do dziś udało się ustalić położenie ośmiu, w każdym mieściło się od 12 do 40 osób. Krzystkowickie schrony były raczej podręcznymi magazynami. Jeńcy nie mieli tu prawa wstępu. Podczas nalotu mogli ukryć się w dolnych kondygnacjach hal fabrycznych.

Osłonę fortyfikacyjną uzupełniały wartownie przy bramach wjazdowych. Do dziś odnaleziono ślady jedenastu takich obiektów. Poza tym istniały jednoosobowe stanowiska obserwacyjne, dziś są cztery.

Całości kompleksu fabrycznego dopełniały izby chorych dla więźniów i załogi niemieckiej, kasyno zakładowe, elektrociepłownia i własna straż pożarna (budynek i plac manewrowy używany był jeszcze po wojnie przez naszych strażaków). Cały teren pocięty był plątaniną torów kolejowych.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska