Nam widzom, nam aktorom, nam twórcom spektaklu. Każdy z partnerów gry uprawia ją wobec kogoś. Ewa Wycichowska buduje tę grę piętrowo, przekraczając granicę między sceną a widownią. Sama też do niej wchodzi, ingerując w świat tworzony na oczach widza. ,,A ja chodzę, chodzę, a chód coraz silniejszy" to chyba pierwszy spektakl teatru tańca, w którym pojawia się słowo. Trochę jak zaklęcie, trochę jak muzyczny motyw, nadający rytm machinie formy. Czyż ruch nie jest jej najpotężniejszym narzędziem
Przygoda z Gombrowiczem okazała się bardzo zapładniająca dla poznańskiego zespołu, który z tym spektaklem odkrywa nowe możliwości kreacji, odległej od ruchu realnego, ale oddziałującej z ogromną siłą. Trudno sobie wyobrazić bardziej ekspresyjną, dramatyczną i poruszająco prawdziwą scenę od tańca z Majestatem, który każdym gestem przytłacza otoczenie.
Majstersztykiem jest zakończenie spektaklu. Artyści kłaniają się znad wręczonych im przed chwilą kwiatów. Publiczność bije brawo. Artyści tańczą, znów się kłaniając. Ten i ów przemyka do szatni. Inni klaszczą nadal. Więc artyści tańczą... Gombrowiczowski uścisk formy wzajemnego stwarzania się trwał ponad dwadzieścia minut, pokazując, jak trudno się wyrwać z narzuconej formy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?