Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wygraliśmy bój poranionych

Robert Gorbat 95 722 69 37 [email protected]
Rozgrywający gorzowian Konrad Krzywiecki (nr 7) mija kiwką blok Damiana Dominika. Na wynik akcji czekają: Michał Mysera (z lewej) i Paweł Maciejewicz.
Rozgrywający gorzowian Konrad Krzywiecki (nr 7) mija kiwką blok Damiana Dominika. Na wynik akcji czekają: Michał Mysera (z lewej) i Paweł Maciejewicz. Bogusław Sacharczuk
W sobotnim starciu dwóch ostatnich drużyn pierwszoligowej tabeli nie było żadnych kalkulacji. Bo przegrywający definitywnie zostawał na dnie. Na szczęście trzy punkty zdobyli gorzowianie. Nasi potrzebowali ich, jak tlenu.

Najpierw było narzekanie i liczenie ran, bo obydwie drużyny wystąpiły w zaledwie 10-osobowych składach. Gorzowianie znaleźli jeszcze czas, by przywitać się z Bartoszem Mischke, swym starym znajomym po drugiej stronie siatki i... ruszyli na krakowian, niczym czołg.

W dwóch pierwszych setach goście prowadzili tylko raz, 3:2 na początku inauguracyjnej partii. Potem nie umieli sobie poradzić z odbiorem ostrych serwisów gospodarzy oraz ostro bijącymi ze skrzydeł: Patrykiem Wojtysiakiem, Michałem Błońskim i Pawłem Maciejewiczem. Nasi - w odróżnieniu od rywali - prawie nie popełniali własnych błędów, więc z uśmiechem na ustach triumfowali do 21 i 15.

Gdy w trzeciej odsłonie GTPS wygrywał 8:4, kibice zaczęli oczekiwać pierwszego w sezonie zwycięstwa do zera. Ale się nie doczekali, bo gorzowianie najpierw stracili pięć (!) punktów z rzędu, a od remisu 12:12 zupełnie oddali przeciwnikom inicjatywę. - Taki już nasz urok, że potrafimy w momencie zgubić koncentrację i przegrać praktycznie wygranego seta - mówił potem Maciejewicz.

Do straty dużego, meczowego punktu na szczęście nie doszło, gdyż w czwartej partii niebiesko-biali przypomnieli sobie, na czym polega skuteczna siatkówka. Konrad Krzywiecki precyzyjnie wystawiał przy akcjach w pierwszym tempie i kontrach, zaś blok gospodarzy odebrał ochotę do gry Krzysztofowi Ferkowi (jesienią prawie sam ograł GTPS 3:2 w Krakowie!), Adamowi Łukasikowi i Jackowi Piciowi. Po ostatnim ataku Błońskiego gospodarze nie odmówili sobie tańca radości. Wszyscy pojęli w lot: nasza szansa na ratunek jeszcze nie przepadła!

KRAKOWSKA AKADEMIA WANDA INSTAL: Ferek, Pić, Domonik, Syguła, Łukasik, Tepling, Mrozowski (libero) oraz Dzierwa, Szablewski i Mischke.
Sędziowali: Wojciech Klęsk i Grzegorz Sołtysiak (obydwaj z Koszalina). Widzów: 200.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska