WARTA GORZÓW – MIEDŹ II LEGNICA 2:2 (1:0)
- Bramki: Pojasek (samobójcza – 13), Krauz (z karnego – 90+2) – Kaczmarek (59), Letkiewicz (77).
- Warta: Bukowski – Majerczyk, Siwiński, Ogrodowski, Grudziński (od 81 min Duda) – Ufir (od 57 min Burzyński), Jachno, Marchel, Gardzielewicz (od 77 min Rybicki) – Kasprzak (od 57 min Surmański) – Krauz.
- Miedź II: Madaliński – Bartczak, Wysiński, Mamis, Stróżyński, Kaczmarek, Żarkowski, Pojasek, Letkiewicz, Karolczak, Agbor. Weszli do gry: Rajnisz (46 min), Chmielewski (46 min), Klimkiewicz (81 min) i Tangiri (81 min).
- Żółte kartki: Burzyński, Rybicki, Duda – Pojasek, Rajnisz.
- Czerwona kartka: Żarkowski.
- Widzów: 300.
Gdy grają dwie trzecie drużyny w rozgrywkach – patrząc i na górę, i na dół tabeli – potrzebny jest jakiś fortel, by zniwelować różnicę sportowych umiejętności. Prezes Warty Zbigniew Pakuła wpadł na prosty pomysł. – Wyznaczyliśmy ten mecz na piątek, bo pierwszy zespół Miedzi gra w tym samym terminie z ŁKS w Łodzi. Rezerwy nie będą więc mogły skorzystać z zawodników, którzy są w kadrze pierwszoligowej ekipy – wyjaśnił bez ogródek.
Zaczęli od "swojaka"
W pierwszej połowie pomysł szefa klubu wypalił w stu procentach. W 13 min – i jak tu nie mówić o pechowej „trzynastce”! – obrońca legniczan Michał Pojasek tak nieszczęśliwie interweniował po dośrodkowaniu Karola Gardzielewicza z lewego skrzydła, że wpakował piłkę do własnej bramki. Warciarze serdecznie wyściskali swego skrzydłowego, a potem… zamurowali się kompletem obrońców i pomocników. Miedziowi oddali kilka celnych strzałów z dystansu (najgroźniejsze były ich uderzenia w 16, 32 i 43 min), lecz w bramce bordowo-granatowych za każdym razem bez zarzutu spisał się Piotr Bukowski. W 28 min dopisało mu z kolei szczęście, gdy stoper i zarazem kapitan przyjezdnych Grzegorz Bartczak szpetnie spudłował w idealnej sytuacji na dziesiątym metrze.
Składająca się głównie z młodzieżowców ekipa z Legnicy dłużej i dokładniej operowała futbolówką, więc gospodarze byli skazani w swych ofensywnych poczynaniach na kontry. Po jednej z nich, w 30 min, Dawid Ufir mógł podwyższyć prowadzenie, ale w sytuacji „sam na sam” z Alanem Madalińskim główkował za lekko i piłka trafiła prosto do rąk golkipera Miedzi. Mimo to ponad 300 widzów było po pierwszej połowie bardzo zadowolonych i z obrazu gry, i z wyniku. Schodzących do szatni zawodników żegnały rzęsiste brawa.
Bramkarze w rolach głównych
Bohaterami drugich 45 minut okazali się… bramkarze obydwu drużyn. Niespełna 17-letni Madaliński w sensie pozytywnym, a Bukowski – niestety – w negatywnym. Skąd takie oceny? Już spieszymy z wyjaśnieniami.
W 54 min Madaliński uratował legniczan po ostrym uderzeniu Pawła Krauza. A pięć minut później po drugiej stronie boiska Bukowski tylko obserwował futbolówkę, jak ta po strzale Mateusza Kaczmarka z 18 m wpadała do jego bramki. 1:1.
Show Madalińskiego jeszcze się nie skończyło. W sobie tylko znany sposób obronił uderzenie Mateusza Ogrodowskiego z rzutu wolnego w 71 min, „główkę” Dominika Siwińskiego z 5 metrów w 73 min i ostry strzał Ericka Surmańskiego w 76 min. A golkiper Warty? W 77 min przepuścił do siatki przy bliższym słupku ni to strzał, ni dośrodkowanie Mateusza Letkiewicza niemal z końcowej linii boiska. 1:2.
Show must go on, czyli widowisko musi trwać!
Na tym wyczyny golkiperów się nie skończyły. W 82 min Madaliński obronił rzut karny (!), wykonywany przez Ogrodowskiego (Warta dostała „jedenastkę” za faul na Krauzem), a w 90 min Bukowski wreszcie pokazał, za co został uznany najlepszym bramkarzem czwartej ligi w poprzednim roku i wybił na róg „główkę” Pojaska z 6 metrów.
Mecz był tak szalony, że musiał mieć epilog w doliczonym czasie gry. W 91 min pechowiec Pojasek zagrał futbolówkę ręką w polu karnym i arbiter drugi raz wskazał na „wapno”. Protesty gości były tak gorące, że Pojasek skończył dyskusje z żółtą, a Błażej Żarkowski nawet z czerwoną kartką. Do stojącej na jedenastym metrze piłki podszedł tym razem Krauz i - jak na kapitana drużyny przystało – dość bezczelnym uderzeniem po ziemi w środek bramki doprowadził do wyrównania. 2:2!
Ktoś się cieszył z remisu? Chyba bardziej gospodarze, bo w ostatniej chwili wrócili z zaświatów. Miedziowi tuż po ostatnim gwizdku sędziego zgrzytali zębami, lecz po ochłonięciu z emocji dziękowali młokosowi Madalińskiemu. Taki to był szalony mecz!
Czytaj również:
Warta Gorzów chce przetrwać wiosenną rundę. I utrzymać się w piłkarskiej trzeciej lidzeTrener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?