Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyjątkowa trzebiechowska secesja, czyli dzieło Henry`ego van de Velde w... Polsce

Eugeniusz Kurzawa 0 68 324 88 54 [email protected]
Oprowadzając nas Ryszard Urbański wywiódł aż na dach sanatorium skąd wystraszonym nieco wzorkiem ogarnialiśmy całe założenie sanatoryjne
Oprowadzając nas Ryszard Urbański wywiódł aż na dach sanatorium skąd wystraszonym nieco wzorkiem ogarnialiśmy całe założenie sanatoryjne fot. Paweł Janczaruk
Niby wieś, stolica niewielkiej gminy, lecz jeśli dobrze poskrobać patynę historii, to wychodzą takie postaci, takie nazwiska, "że głowa boli". Mało kto zapewne wie, iż z tutejszego pałacu (dziś szkoła i gimnazjum) wywodzi się... caryca Bułgarii. Ale dziś nie o niej...

JAK POWSTAŁO SŁYNNE SANATORIUM

JAK POWSTAŁO SŁYNNE SANATORIUM

Dzisiejszy Dom Pomocy Społecznej to przeszło stuletnie sanatorium przeciwgruźlicze ufundowane przez właścicieli Trzebiechowa (a konkretnie księżną Marię Aleksandrę von Reuss), mieszkających w pałacu, niemal dosłownie po drugiej stronie ulicy. Zespół budynków powstawał w latach 1903 - 1905 na obszarze ok. 2,5 ha, razem z parkiem. Bardzo wiele (cennych dziś) elementów wyposażenia sanatorium na prośbę księżnej projektował van de Velde, z którym poznała się w Weimarze w 1902. Zachowała się korespondencja między nimi na temat twórczych pomysłów artysty dla sanatorium.

Zanim sześć lat temu zachłysnęliśmy się faktem, iż jedyny w Polsce ślad wybitnego twórcy europejskiej secesji, Henry'ego van de Velde, mamy w Trzebiechowie przez długie lata była cisza. Nim udało mi się pierwszy raz "sprzedać" ów fakt na łamach "GL", też nic nie wiedziałem. A było tak...

Jest "odkrycie"

W 2003 r. podczas jednej z moich dziennikarskich wizyt w Domu Pomocy Społecznej ówczesny dyrektor Waldemar Brzostowski coś powiedział, ale szybko nabrał wody w usta. Okazało się, iż placówkę odwiedził wnuk ostatniego dyrektora sanatorium (mieszczącego się tu przed wojną), Erwin Bockhorn von der Bank, który "odkrył", iż projekt wnętrz został przygotowany ręką sławnego w Europie Belga pozyskanego do ozdobienia obiektu przez fundatorkę placówki księżną Marię Aleksandrę.

Zacząłem szukać materiałów o tej sensacji, m.in. u służb konserwatorskich, które jednak nie słyszały o "odkryciu" (zaraz wyjaśnię cudzysłów). W końcu napisałem artykuł. Było to pierwsze "zawiadomienie" mieszkańców regionu o niepowtarzalnym zabytku jaki mamy w Trzebiechowie.

Komu palma pierwszeństwa?

I KONFERENCJA NAUKOWA W TRZEBIECHOWIE

W 2004 r., gdy w Domu Pomocy Społecznej zakończono pierwsze badania dotyczące zachowanych śladów po van de Velde, w Trzebiechowie odbyła się pierwsza międzynarodowa konferencja naukowa. Pojawiła się wówczas księżna Cara von Reuss, wnuczka założycielki sanatorium, przybył też ambasador Belgii Bruno Neve de Mevergnies. Patronat objęła wicemarszałek senatu Jolanta Danielak. Naukową część konferencji prowadził dr Wojciech Śmigielski z Uniwersytetu Zielonogórskiego, zaś jego studentka, Katarzyna Mikołajczyk, dokonywała inwentaryzacji dzieł artysty.

Ale dość szybko skrobnąłem kolejny tekst odbierający palmę pierwszeństwa odkrywcy wnukowi niemieckiego dyrektora. Naprawdę bowiem odkrycia śladów Henry'ego dokonała na początku lat 90. Ewa Lukas-Janowska, pracująca wówczas w Pracowni Konserwacji Zabytków w Zielonej Górze!

- W końcu 1991 r. poproszono mnie o analizę projektu budynku gospodarczego dla Domu Pomocy Społecznej - opowiedziała mi E. Lukas-Janowska. - Sprzeciwiłam się dobudówce, a żeby udowodnić zabytkową wartość sanatorium sięgnęłam do literatury. W książce Curta Schelenza "Kreis Züllichau-Schwiebus" wydanej w 1970 r. we Frankfurcie nad Menem znalazłam informację o związkach H.v.d.Velde z tą wsią. Co odnotowałam w "Materiałach do opracowania części historyczno-urbanistycznej miejscowości Trzebiechów". Można sprawdzić.

Rzecz zatem została zasygnalizowana 12 lat przed "odkryciem" pana Ervina. Tyle, że nie potrafiliśmy wówczas tego "sprzedać" Europie.

To cud

MOŻNA ZWIEDZAĆ ALE TRZEBA UPRZEDZAĆ

Zainteresowani zwiedzaniem powinni się umawiać z kierownictwem Domu Opieki Społecznej, tel. 0 68 351 41 26 lub 351 41 36, e-mail: [email protected]. Zwiedzanie jest możliwe po zakupie biletów (6 zł dorośli, 4,5 zł młodzież szkolna i studencka), także robienie zdjęć lub kręcenie filmów na terenie DPS-jest odpłatne (10 zł). Zwiedzający powinni zachować się taktownie, jako że w budynku mieszka ponad 100 osób, zazwyczaj starszych, czasem mających problem z poruszaniem się. Istnieje portal internetowy poświęcony twórcy: www.henryvandevelde.pl.

- Trzebiechów jest wielkim odkryciem, cud, że to wszystko tak znakomicie się zachowało - uważa dr hab. Dariusz Markowski, znawca secesji, pracownik naukowy uniwersytetu w Toruniu. Jako konserwator zabytków przeprowadził badanie i odkrywanie fragmentów ścian w dawnym sanatorium gruźliczym, dziś spełniającym zbliżoną funkcję. - W niektórych miejscach po oryginalnym malowaniu nałożono cztery, pięć lub sześć warstw farby - stwierdził. Dlatego przy ich zdejmowaniu korzystał ze skalpela, podgrzewał farbę, stosował techniki specjalistyczne, żeby dojść do pierwotnej formy, do śladów wielkiego Belga. Efekty warto zobaczyć. Dziś gmach w centrum Trzebiechowa jest celem "pielgrzymek" znawców secesji z Niemiec i reszty Europy.

- Mamy wycieczki, mamy, z całej Europy - potwierdza Ryszard Urbański, kierownik administracyjny DPS. - Głównie Niemcy, którzy mówią, że wiedzą o nas z internetu. Bywają też ludzie z Krakowa, Bydgoszczy, Torunia.

Pod nieobecność dyrektorki Agnieszki Szeląg pan Ryszard oprowadza po znanym mi budynku. Dzięki niemu jednak trafiam po raz pierwszy do pomieszczeń (nieczynnego) zegara, włażę na strych, oglądam wyremontowane ostatnio klatki schodowe na poddasze.

- Kiedyś przyprowadziłem tu gościa z Niemiec, ależ się ucieszył - przypomina R. Urbański. - A zegarowi brak tylko jednego koła zębatego...
***
Wiele zmieniło się na lepsze w zabytkowym gmachu. Została oddana do użytku izba pamięci Henry'ego. Są w niej dwa fotele projektowane przez artystę, bardzo niski okrągły stolik, niemiecki plan sanatorium, zdjęcia, szkice. Oglądać też można odnowione wnętrza gmachu. Powstało też, przy DPS, stowarzyszenia przyjaciół twórczości H. Van de Welde, któremu prezesuje A. Szeląg.

HENRY VAN DE VELDE (1863 - 1957)

Belgijski architekt, malarz, teoretyk sztuki. Jeden z czołowych przedstawicieli europejskiej secesji. Po zarzuceniu ok. 1894 r. malarstwa w stylu neoimpresjonizmu zajął się sztuką użytkową (m.in. projektował meble), a potem architekturą. Działał w Niemczech (współzałożył Werkbund), Belgii (stworzył Institut des Arts Decoratifs w Brukseli, był profesorem uniwersytetu w Gandawie), w 1947 r. osiadł w Szwajcarii.
Jego prace architektoniczne można spotkać m.in. Berlinie, Hagen, Jenie (pomnik), Kolonii, Gandawie (gmach biblioteki uniwersyteckiej), Otterlo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska