Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyjątkowe 12 miesięcy gorzowskiego basketu!

Paweł Tracz 95 722 69 37 [email protected]
Bez trenera Dariusza Maciejewskiego nie sposób wyobrazić sobie KSSSE AZS PWSZ Gorzów
Bez trenera Dariusza Maciejewskiego nie sposób wyobrazić sobie KSSSE AZS PWSZ Gorzów fot. Bogusław Sacharczuk
Kończący się rok dostarczył sympatykom, działaczom, zawodniczkom i szkoleniowcom KSSSE AZS PWSZ Gorzów niesamowitych wrażeń. Kolejny zapowiada się równie ciekawie.

Wiosną był pierwszy w historii klubu finał mistrzostw Polski, a w nowym sezonie debiut w Eurolidze i wspaniała passa 15 triumfów w naszej ekstraklasie. Trener akademiczek Dariusz Maciejewski podsumowuje udany rok i ujawnia plany na przyszłość. Ale nie tylko.

O minionym roku - "Trzeba sobie stawiać wysokie cele''
- To było wyjątkowe 12 miesięcy. Osiągnęliśmy wielki sukces, będący podsumowaniem ciężkiej pracy całego gorzowskiego środowiska. Osób blisko związanych z klubem, władz miasta i uczelni, rodziny sponsorów na czele z tytularną K-SSSE i kibiców. Ta harmonia, która panuje oraz nastawienie na sukces warunkuje to, co się wydarzyło i wciąż się dzieje. Bez tego nie byłoby w Gorzowie basketu na wysokim poziomie.

O drugiej części sezonu - "O wszystkim zadecydują play offy''
- Gdy w pamięci mamy tegoroczne sukcesy, to od razu marzy się, aby następny rok był jeszcze lepszy. Trzeba sprawić ku temu optymalne warunki. Aby był on równie wyjątkowy, cały czas trzeba myśleć o tym, żeby nasz klub jeszcze bardziej się rozwinął. Gdy organizacyjnie zrobimy kolejny krok do przodu, to wówczas i sportowo pójdziemy w górę. Trzeba zrobić wszystko, aby dotychczasowymi sukcesami się nie zachłysnąć, a już myśleć o kolejnych dwunastu miesiącach. Sukces trzeba odnieść nie tylko na niwie sportowej, ale i biznesowej i organizacyjnej. Jeśli te czynniki będą ze sobą współgrały, wówczas można mówić o wielkim osiągnięciu.

O marce KSSSE AZS PWSZ - "Robicie fantastyczną robotę''
- Maskotka zespołu, kolorowy magazyn, znaczki i proporczyki klubowe, akcje charytatywne są nieodłącznym elementem profesjonalnego zarządzania klubem. To powinna być norma, a w Polsce to wciąż nowość. Jesteśmy zauważalni, a cieszy też to, że jako pierwsi przecieramy szlaki, zarazem wyprzedzając innych. Do tego trzeba mieć fajne pomysły, ale i odrobinę chęci. Nie można spocząć na laurach nawet wówczas, gdy wszystko się kręci, jest OK. Dzięki temu coraz bardziej zbliżamy się do ludzi i to nie tylko do tych, którzy są obecni na meczach. Przede wszystkim jako solidna marka jesteśmy postrzegani również na zewnątrz przez osoby, które są daleko od sportu. To jest najfajniejsze, bo dzięki temu przyciągamy nowych ludzi nie tylko do hali, ale stwarzamy również dobry klimat dla rozwoju naszej dyscypliny.

O zespole - "Jeszcze nie jesteśmy kompletni''
- Ostatnio graliśmy na maksimum naszych możliwości kadrowych. Meczem przełomowym był pojedynek w Pradze, po którym mocno przestawiliśmy naszą grę na obwód, bo tam jesteśmy najmocniejsi. Stąd wybranie odpowiednich schematów pod wykonawców. Największe rezerwy mamy wśród zawodniczek podkoszowych. Jela Vidacić miała być naszą podstawową zawodniczką podkoszową i dlatego dostawała na początku bardzo dużo minut. Niestety, już po kilku meczach nie miałem złudzeń, że Serbka nie jest tej klasy graczem, na którego liczyłem. Po prostu statystyki ligi adriatyckiej nie miały przełożenia na bardzo silną ligę polską, gdzie musiała ścierać się z bardzo mocnymi fizycznie rywalkami. Jela ze swoimi warunkami nie miała szans w tych pojedynkach. Dlatego z bólem serca rozwiązaliśmy kontrakt z Vidacić, która była gotowa drastycznie obniżyć swój kontrakt, byleby tylko zostać w Gorzowie. W klubie liczymy jednak każdy grosz i stąd nasze rozstanie, które było jedną z najtrudniejszych decyzji zarządu i w moim życiu. W tej chwili czynimy wszystko, aby wypełnić tę lukę. Jesteśmy zainteresowani jedną z trzech Amerykanek. Kompletowanie składu chciałbym zamknąć już w przerwie międzyświątecznej.

O sukcesie decyduje mozolna praca

O Eurolidze - "Ludzie nie zdają sobie sprawy, co ich czeka za kilka miesięcy''
- Rzadko się zdarza, aby w debiucie ktoś odniósł więcej niż dwie wygrane. My mamy już trzy, a przed nami jeszcze dwa spotkania. Ale Euroligi wszyscy się uczymy i ją doceniamy. Mało kto zdaje sobie sprawę, jak wielka jest skala tych rozgrywek. Nasi kibice zostali wychowani na polskiej lidze, która jest dla nich najistotniejsza. Dlatego ta najwyższa elita w sporcie wyczynowym wciąż jest mało namacalna. Tym większy sukces, że już potrafimy się w niej odnaleźć. Pierwsza część była rundą do nauki. Szybko się uczymy i potrafimy dobrze odrabiać lekcje i wyciągać wnioski i stąd niespodziewane zwycięstwa. Największe echo tych triumfów odbiło się w Europie. Rosjanie pytają Ludmiłę Sapową, jak to możliwe, żeby zatrzymać Basket Bourges na 39 "oczkach", bo ich zespoły potrafiły przegrać z Francuzkami nawet u siebie. Dla trenera Elmedina Omanicia, który z Wisłą Kraków walczył przeciwko ZVVZ USK Praga i wie, jaka jest siła Czeszek, nasza wygrana z tym zespołem 15 punktami jest wielkim sukcesem. Cieszy to, że nasze wyniki są doceniane przez osoby, które miały styczność z Euroligą i funkcjonują w niej już kilka lat.

O boomie na basket w Gorzowie - "Sprzedaż karnetów przeszła najśmielsze oczekiwania''
- Dobre widowisko należy oglądać w dobrych warunkach. Dlatego zależy nam, aby władze Gorzowa znalazły kompromis w kwestii budowy nowej hali. Ważne jest też, aby była ona wykonana w przemyślany sposób. Kubatura obiektu będzie wielka, ale musi być przytulna. Musi mieć dobrze skonstruowane trybuny, co zapewni kibicom przyjemne oglądanie meczów. W tym roku zapotrzebowanie na karnety było tak duże, że w pewnym momencie musieliśmy ją wstrzymać, bo zabrakłoby biletów w wolnej sprzedaży. Mieliśmy ponad tysiąc osób chętnych! To świadczy o wielkim boomie na dobrą koszykówkę w naszym mieście. Na niego składa się wiele czynników, a wynik sportowy jest tylko jednym z nich.

O spełnianiu marzeń - "Trzeba mocno wierzyć w marzenia, nawet te mało realne"
- W życiu trzeba być optymistą, ale i realistą, ale przede wszystkim należy być cierpliwym. Po prostu robić swoje, nie oglądać się na innych, marzyć, stawiać sobie wysokie cele i starać się im maksymalnie podporządkować, aby je zrealizować, czyli ukierunkować się na ten sukces. To bardzo trudna sprawa i bardzo mało ludzi to potrafi uczynić. Marzenia są po to, żeby je spełniać, ale trzeba na ich realizację mocno zapracować. Ten próg jest bardzo trudny do przekroczenia, zwłaszcza w sporcie. Pokonanie pewnych barier jest odzwierciedleniem wykonanej pracy. Można jej poświęcić tyle samo czasu i przez zły splot okoliczności można wszystko zaprzepaścić. Wiele zależy od nas, od naszego psychicznego podejścia na realizację celu. Przykładem jest pokonanie Lotosu Gdynia czy Wisły Kraków. Może rzeczywiście były to decydujące momenty w złamaniu pewnych barier, ale uważam, że bardziej zaowocowała tutaj sześcioletnia praca.

KSSSE AZS PWSZ stać na walkę o złoto

O rozgrywających - " Rozgrywająca pełni najtrudniejszą rolę''
- To musi być wzajemne, pełne zaufanie. Dlatego rozgrywającej tak trudno odnaleźć się w krótkim czasie w nowym zespole. Pełni ona najtrudniejszą rolę w zespole. To nie jest skrzydłowa, której wypracowuje się pozycję lub zawodniczka podkoszowa, która może dobić sobie parę piłek, żeby się pokazać z dobrej strony. Należy znaleźć u niej te cechy i umiejętności, które są potrzebne danemu trenerowi. Jako trener muszę znaleźć u niej najsilniejsze strony, ale przede wszystkim do niej dotrzeć. Dzięki temu, że mam Samanthę Richards i często niedocenianą Katarzynę Dźwigalską, które różnią się sposobem gry, mogę stosować kilka różnych wariantów. Kasia jest zawodniczką typowo zadaniową, wchodzi po to, żeby zmęczyć rywala. Potem wchodzi Sam, ze swoją finezją oraz techniką i wówczas stara się wykreować coś fajnego dla siebie lub zespołu. To zawodniczki doskonale się uzupełniające i dlatego tworzą obecnie najlepszy duet rozgrywających w Polsce.

O kadrze - "Czuję się zaszczycony, że mogę ubiegać się o stanowisko trenera reprezentacji''
- Wybór mnie na szkoleniowca Polski to spełnienie moich marzeń, ale mam podwójną świadomość, jak trudne to wyzwanie i ile kosztuje wyrzeczeń. Cel to awans na igrzyska olimpijskie, a przecież do tej pory udało się to tylko raz w historii! Kadra to dla mnie kolejny próg do samorealizacji, który chcę pokonać. Zadebiutuję na początku stycznia w Meczu Gwiazd. To niefortunny termin i temat. Powołanie 12 osób jest bardzo trudne, bo już na starcie można kogoś zniechęcić, bo ktoś z grona niepowołanych może sobie pomyśleć, że już jej nie widzę w kadrze. Ten moment chciałbym wykorzystać nie na wielkie granie, bo to będzie przecież mecz pokazowy, ale na spotkanie się z zawodniczkami w jak najszerszym gronie i szczerą rozmowę z nimi. Będę chciał je przekonać, że tylko dzięki ciężkiej pracy i zaangażowaniu całego środowiska koszykarskiego w Polsce, osiągniemy awans na igrzyska olimpijskie w Londynie.

O walce o złoto - "Będzie zdrowie, powalczymy o tytuł''
- Nie jesteśmy jeszcze zespołem kompletnym. To, co udało się w dotychczasowych pojedynkach z czołowymi zespołami, czyli pokonać rywala w pojedynczym meczu, drugi raz się już nie powtórzy. Trenerzy Lotosu, Wisły czy CCC są zbyt dobrzy i kolejny raz w ten sam sposób ich się już nie oszuka. Jeżeli jednak dobierzemy zawodniczkę podkoszową zdolną powalczyć z Matović, Burse czy Kobryn oraz dopisze nam zdrowie, bo to element nieodzowny, to jesteśmy w stanie powalczyć o tytuł. Ale najpierw te warunki muszą być spełnione.

Wykorzystane cytaty są wypowiedziami Dariusza Maciejewskiego, działaczy KSSSE AZS PWSZ lub innych trenerów z minionego roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska