- Zaczęliśmy trzy i pół roku temu, dziś opieką obejmujemy pacjentów w promieniu 30 km od Wolsztyna - stwierdza Waldemar Micewski, jeden z czterech lekarzy w hospicjum
(fot. fot. Tomasz Gawałkiewicz)
- Naprawdę są sprawni, przyjechali do męża zanim wystawiono mu oficjalne skierowanie lekarskie - podkreśla Jadwiga Szczepaniak z Karszyna w gminie Kargowa. - Po prostu zadzwonił doktor Andrzej Warząchowski, przedstawił się i powiedział, że chciałby nas odwiedzić.
- Staramy się zmieniać schematy związane z służbą zdrowia; ludzie w ciężkich przypadkach medycznych potrzebują zdecydowanej pomocy, ale często nie wiedzą do kogo się zwrócić, są zagubieni, wystraszeni, zwłaszcza gdy pojawia się nowotwór - zauważa lekarz Tomasz Kocjan, szef Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej "Hospicjum Domowe". - Dlatego wychodzimy im naprzeciw.
- O Hospicjum Domowym z Wolsztyna dowiedzieliśmy się przypadkiem - przypomina sobie pani Jadwiga. - Córka mieszka w Rostarzewie, gdzie poznała osobę będącą pod opieką hospicjum. Powiedziała to nam, a myśmy zgłosili się do lekarki domowej, pani Marii Szalewskiej-Kot o wystawienie mężowi skierowania. Tak się zaczęły kontakty...
- Mam jeszcze zbyt mało doświadczeń związanych z tą opieką, która trwa od mojej operacji w maju - uzupełnia Mieczysław Szczepaniak; powodem jego współpracy z Hospicjum Domowym jest rak (wpustu) żołądka, nieoperacyjny. - Ale nie mógłbym narzekać, opiekę mam bardzo dobrą, a poza ustalonymi wizytami w każdej chwili mogę zatelefonować o dodatkową pomoc lub informację.
- Za to wszystko pacjenci nie płacą! - podkreśla Kocjan. - Działalność prowadzimy w ramach kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia.
- Zaczęliśmy trzy i pół roku temu, dziś opieką obejmujemy pacjentów w promieniu 30 km od Wolsztyna - stwierdza Waldemar Micewski, jeden z czterech lekarzy w hospicjum
Zaczęli trzy lata temu
- Zaczęliśmy trzy i pół roku temu, gdy w naszym szpitalu zrezygnowano z opieki paliatywnej - relacjonuje Waldemar Micewski, jeden z czterech lekarzy hospicjum. - Zajmowałem się tym przez długie lata w ramach opieki szpitalnej, ale gdy zrobiła się "na tym odcinku" dziura, wraz z kilkoma osobami zdecydowałem, że nie można tak ludzi zostawić; w ten sposób powstał nowy niepubliczny zakład medyczny.
- Obejmujemy opieką pacjentów w promieniu 30 km od Wolsztyna, np. w Grodzisku, Zbąszyniu, Babimoście, Kargowej, Kolsku, nawet w Zielonej Górze - wylicza Micewski. - W obecnym składzie jesteśmy w stanie pomagać 30-40 osobom, przy czym kontrakt mamy tylko na dorosłych powyżej 18 roku życia.
W NZOZ Hospicjum Domowe jest zatrudnionych ponad 20 pracowników, w tym czterech lekarzy, dwóch fizjoterapeutów, psycholog, farmaceuta, dwie pomoce socjalne, 11 pielęgniarek, ba, nawet duchowny. - Jeśli ktoś sobie zażyczy rozmowy z księdzem, słowem ma potrzebę wsparcia duchowego, to spełniamy tę prośbę, bo taka jest nasza rola - uznaje Micewski.
- Naprawdę byłam zdziwiona, gdy z kolejną wizytą u męża, zaraz po doktorze Kocjanie, przybyły dwie panie, chyba "socjalne" - przekazuje J. Szczepaniak. - Pomogły tłumacząc, iż przysługuje nam zasiłek opiekuńczy. Wystąpiliśmy do gminy i mamy, 153 zł piechotą nie chodzą.
Ważne, że w domu
- Zwykle nawiązanie kontaktu z chorym wygląda następująco - przybliża Micewski. - Wpierw wizyta lekarza, rozeznanie co do choroby i sposobu leczenia, rozpoznanie warunków domowych, bo od tego zależą następne decyzje. Chory może leżeć i wymagać stałej pielęgnacji lub specjalnego karmienia, może być jedynym żywicielem rodziny... Wszystko to uwzględniamy. Bywa, iż nagła choroba powoduje szok w rodzinie. Wówczas sugerujemy wizytę psychologa.
Po pierwszej domowej wizycie lekarza pojawiają się w domu chorego inni fachowcy.
- Raz na miesiąc, jakby na kontrolę, przyjeżdża do nas szef, doktor Kocjan - relacjonuje pani Jadwiga. - Co dwa tygodnie bywa doktor Andrzej Warząchowski, a co tydzień pani od żywienia.
- Poza tym co cztery dni bardzo sympatyczna pielęgniarka, pani Anna Kulus - uzupełnia mąż.
Najistotniejsze w tej współpracy chorego z "objazdową" placówką medyczną jest to, że wszystkie działania odbywają się w jego domu, w znanych mu warunkach.
- Chorzy lepiej się czują wśród swoich bliskich, w znanym otoczeniu, dzięki temu lepiej funkcjonuje ich psychika - mówi W. Micewski mający lata doświadczeń szpitalnych. - Na dodatek pacjent jest mniej narażony na infekcje i łatwiejsza jest jego rehabilitacja.
Nawet dożywiają
Domowe Hospicjum bierze pod swoje skrzydła nie tylko pacjentów z chorobami nowotworowymi, lecz opiekuje się chorymi przewlekle, po udarach, w tzw. stanie wegetatywnym. Ostatnio zaś NZOZ proponuje nową formę działalności - specjalistyczne dożywianie. Są dwa rodzaje takiego żywienia: gastrostomia (dren wprowadzony bezpośrednio do żołądka) i kroplówka (czyli dożywianie dożylne).
- Przyjeżdża raz w tygodniu pielęgniarka od żywienia i przywozi gotowe odżywki w stanie płynnym - mówi pan Mieczysław, a żona pokazuje taką torebkę z pożywieniem. - Mam wężyk wszczepiony do jelita i nim, za pomocą strzykawki, dostarczana jest płynna żywność.
- Sposób dożywiania ustala lekarz, są to tzw. diety przemysłowe, np. do żywienia dojelitowego - tłumaczy farmaceutka Iwona Kubecka. - Kupujemy je w hurtowniach.
Pan Mieczysław ma zwolnienie lekarskie, więc zanim przejedzie na rentę, formalnie jest pracownikiem "słodkiej" firmy Nestle w Kargowej. - Słodycze też mogę jeść, nawet ziemniaki i inne dania, tylko potem występują potworne bóle, więc wolę zrezygnować - uśmiecha się.
- Zapotrzebowanie na tego rodzaju pomoc jest olbrzymie, widzimy to na co dzień - podkreśla Micewski. Najbliższe Wolsztyna hospicja domowe są dopiero w Kościanie i Zielonej Górze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?