W wypowiedzeniu rektor Czesław Osękowski wylicza powody, dla których zdecydował się zwolnić doktora. To na przykład naruszenie dobrego imienia i wizerunku uczelni "poprzez prowadzenie zajęć w sposób wywołujący skrajne reakcje oraz narażający na obrazę ich uczucia religijne". Osękowski twierdzi, że doktor publicznie i bezpodstawnie postawił władzom uczelni zarzut "popełnienia przestępstwa skutkującego negatywnymi opiniami mediów".
Trojanowski się nie zgadza - Komisja dyscyplinarna zwolniła mnie z zarzutu obrazy uczuć religijnych. Uniwersytet musi też udowodnić, że doszło w ogóle do naruszenia dobrego wizerunku uczelni. Jeśli chodzi o publiczne stawianie zarzutów popełniania przestępstwa, to mówiłem, że rektor wbrew uchwale senatu przyjął kogoś na studia i prokuratura to przyznała, a podejrzenie udostępnienia dokumentów to tylko podejrzenie. - mówi naukowiec i zapowiada, że odda sprawę do sądu.
Ewa Sapeńko, rzecznik UZ: - Decyzja o zwolnieniu była zgodna z radą instytutu, wydziału i senatu uczelni. Rektor uważa ten rozdział za zamknięty i nie będzie do niego wracał.
Słynna historia Trojanowskiego zaczęła się prawie dwa lata temu, kiedy na zajęciach z myśli politycznej dał studentom do analizy kontrowersyjny wiersz. Niektórzy studenci skarżyli się, że obrażano ich uczucia religijne. Sprawę badała prokuratura, która nie dopatrzyła się przestępstwa.
(kk)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?