Jeden z sąsiadów cały czas był na linii z dyżurnym pod numerem 112. To on kazał trzymać mężczyznę w wodzie do czasu przyjazdu karetki pogotowia. Nie trwało to długo bo do rannego mężczyzny jechał już zespół karetki z podstacji z sąsiedniej Iłowej. Wówczas 44 –latkiem zajęli się ratownicy.
– Ten staw, to była bardzo dobra decyzja - mówi Ryszard Smyk, kierownik żagańskiego pogotowia, który wprawdzie na miejscu zdarzenia nie był dysponowany, choć miał dyżur. Po każdym oparzeniu każemy wejść do wanny czy zbiornika z wodą i schładzać. Pamiętajmy, w takich przypadkach nie parzy nas temperatura tylko czas działania, ogranicza to głębokość oparzenia.
- Mężczyzna był w krytycznym stanie, 60 procent ciała miał poparzone. To oparzenia trzeciego stopnia - bezpośredni stan zagrożenia życia. Działania nasze polegały na podaniu leków przeciwbólowych i zabezpieczeniu ran oparzeniowych, a że były one bardzo rozległe, użyliśmy wkłuć doszpikowych i poprzez nie przetaczano płyny i kroplówki. Podawaliśmy leki narkotyczne przeciwbólowe. Tak ciężkie oparzenia zdarzają się naprawdę rzadko - wyjaśnia nasz rozmówca.
Strażacy miejscowej OSP byli na miejscu tuż po przyjeździe pogotowia i ugasili płonący kanister z benzyną.
Mężczyzna został przetransportowany do szpitala w Nowej Soli specjalistyczną karetką. Jego stan jest krytyczny, lekarze wciąż walczą o jego życie.
Wiadomo, że kilka dni wcześniej mężczyzna z problemami zdrowotnymi trafił na SOR 105. Kresowego Szpitala Wojskowego w Żarach.
Z naszych informacji wynika, że po podaniu leków został wypisany do domu. W piątek późnym wieczorem oblał się benzyną i podpalił.
Zobacz wideo: Jak udzielać pierwszej pomocy ofiarom wypadków
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?