Problem w tym, że kierowcy o tym nie wiedzą. - A to najlepszy sposób na trupy na kółkach, które zawalają miasto - mówią fachowcy.
Wymusiła Unia
DLA TYCH ZA DARMO
Właściciel auta nie płaci za demontaż, jeśli:
Uwaga! Wszystkie te warunki musza być spełnione jednocześnie.
Nawet we wrakach są części, które można sprzedać albo ponownie wykorzystać. Jest tylko jeden warunek: demontażem muszą się zająć specjaliści z odpowiednim sprzętem. Co ważne, taki zakład nie może pobierać od kierowców opłaty (warunki w ramce). - Zarabiamy na sprzedaży tego, co z auta wyciągniemy. Oczywiście można handlować tylko tym, co jest dopuszczone przez przepisy - podkreśla mistrz warsztatu Energoauto Zbigniew Chasiak. Opowiada, że niektórzy klienci są zaskoczeni, że nic nie płacą za oddanie auta. - To dla wielu ciągle nowość, a przecież w ten sposób najłatwiej pozbyć się wraka - mówi fachowiec.
W całym woj. lubuskim działa 15 podobnych stacji, z czego w Gorzowie cztery. Ich powstanie wymusiły przepisy Unii Europejskiej. Chodziło o to, żeby pojazdy wycofane z użycia nie kończyły żywota w jeziorach czy rzekach, tylko były w ekologicznych warunkach rozkładane na części. Dlatego oddanie auta w takie miejsce to obowiązek - bez tego właścicielowi grożą grzywny. Z tego też powodu wciąż powstają nowe warsztaty. - Jak tylko dostanę pozwolenia, ruszam z organizacją zakładu - deklaruje Wojciech Wodkowski, który szykuje się do otwarcia specjalistycznej stacji.
Poczeka na zyski
Roma Kosacka z firmy Moto - Gobex mówi: - Wraki na osiedlach i ulicach to nie zawsze niewiedza. Często właściciele pojazdów sami próbują wymontować z pojazdów jakieś części i sprzedać je. Ale ruch w interesie jest coraz większy.
Na to liczy też W. Wodkowski. - Co rok do Polski są sprowadzane setki tysięcy aut. Jak wszystkie urządzenia psują się, starzeją. A potem gdzieś je trzeba je złomować. Liczę, że niektóre trafią do mnie - mówi gorzowianin. Według niego za dwa, trzy lata ten biznes powinien dobrze się kręcić.
Kierowcy chwalą sobie takie rozwiązanie. - Pachnie Europą. Gdy ludzie dowiedzą się, że nie muszą topić albo porzucać poloneza czy trabanta na osiedlu, zyska nasze środowisko, a nikt nie straci - kwituje Mariusz Grzelczak. Zapewnia, że gdy jego fiat będzie nieprzydatny, na pewno odda go do stacji demontażu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?