Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wymyślona stłuczka

(syl)
rys. Ceper
Starsza pani ofiarą oszusta czy nieporozumienia?

Czytelniczkę ktoś fałszywie oskarżył, że była sprawcą kolizji. - Policja mi uwierzyła - mówi. - Ale jaką mam gwarancję, że nie zostanę pociągnięta do odpowiedzialności za coś, czego nie zrobiłam?

Czytelniczka jest starszą panią i właścicielką kilkuletniego daewoo tico. Dwa tygodnie temu zrobiła po południu zakupy w markecie, po czym wróciła do domu. Trzy godziny później, około godz. 22.00 ktoś zapukał do drzwi. Okazało, że to policja.

- Zapytali czy jestem właścicielką bordowego tico i podali numer rejestracyjne mojego samochodu - opowiada. - Potwierdziłam. Wtedy powiedzieli, że mają zgłoszenie, że niedawno spowodowałam kolizję. Zapytali, gdzie byłam godzinę temu. Wyjaśniłam, że siedzę z mężem od kilku godzin w domu. Owszem, wcześniej byłam na zakupach, ale nikogo podczas jazdy nawet nie drasnęłam. Po co miałabym uciekać z miejsca zdarzenia, skoro mam ubezpieczenie?

Kazali dmuchać

Policjanci obejrzeli dokumenty, a nawet sprawdzili alkomatem, czy starsza pani piła alkohol. Zrobili notatki, a potem poszli na parking oglądnąć samochód. - Oczywiście nie znaleźli nawet jednej rysy, o wgnieceniu nie wspomnę - opowiada Czytelniczka. - Przeprosili i powiedzieli, że muszą sobie poważnie porozmawiać z tym, który oskarżył mnie o kolizję. Trochę się uspokoiłam, ale jaką ja mm gwarancję, że nie zostanę pociągnięta o odpowiedzialności za coś, czego nie zrobiłam?

Zachować spokój

- Niestety, takie sytuacje się zdarzają - mówi rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze Małgorzata Stanisławska. - W tym przypadku przyczyny mogły być dwie. Albo sprawcą kolizji rzeczywiście był kierowca bordowego tico, ale o numerach rejestracyjnych nieco innych, niż ktoś zapamiętał. Albo ktoś wytypował sobie tę panią i jej kosztem próbuje np. wyłudzić odszkodowanie.

Czy można się przed takimi sytuacjami ustrzec? Raczej nie. Zawsze jednak należy spokojnie odpowiadać na pytania policjantów, którzy muszą je zadać, skoro było zgłoszenie. Koniecznie trzeba udostępnić dokumenty i samochód, by policjanci mogli ocenić jego stan. Dobrze mieć świadków, którzy potwierdzą, że rzeczywiście nie byliśmy na miejscu zdarzenia.

Rzeczniczka uspokaja, że nasza Czytelniczka naprawdę nie ma powodów do niepokoju. - To niemożliwe, by samochód wyszedł z kolizji bez szwanku - uważa. - Jeśli policjanci nic nie znaleźli, to mamy pewność, że auto nie brało udziału w kolizji. Taki dowód w zupełności wystarczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska