Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyniki wyborów w Niemczech 2017. CDU znów wygrywa wybory, AfD trzecią siłą

Michał Kurowicki (AIP)
Angela Merkel
Angela Merkel AFP/EAST NEWS
W niedzielę Niemcy głosowali w wyborach parlamentarnych. Frekwencja wyniosła 73,5 proc. Według pierwszych sondażowych wyników zwyciężyła koalicja partii CDU/CSU, która zdobyła łącznie 32,5 procent głosów.

Drugą pozycję zajęli socjaldemokraci Martina Schulza z poparciem około 20 procent. Prawdziwa bitwa rozgrywała się natomiast pomiędzy czterema pozostałymi liczącymi się partiami. Ostatecznie trzecie miejsce zajęła skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AfD) z wynikiem 14 procent. Kolejne miejsce przypadło liberałom z FDP. Zagłosowało na nich 11 procent wyborców. Dalej byli Zieloni z poparciem 10,5 procent oraz lewica z Die Linke z wynikiem 10 proc.

Świetny wynik i trzecie miejsce dla AfD nie jest niespodzianką, choć ta partia w stabilnych politycznie Niemczech jest fenomenem. Na początku roku wstąpiła do niej Erika Steinbach, była szefowa Związku Wypędzonych, która jednocześnie opuściła CDU. Tym ruchem odebrała prawdopodobnie kilkaset tysięcy wyborców CDU/CSU, którzy zagłosowali na Alternatywę. A sama CSU osiągnęła najgorszy w historii wynik wyborczy w Bawarii.

AfD swój polityczny kapitał zbiła przede wszystkim na hasłach nawołujących do zamknięcia granic przed uchodźcami i otwartą niechęcią do nich, szczególnie do tych pochodzących z krajów muzułmańskich. Alternatywa dla Niemiec uwielbia też krytykować wszelkie decyzje kanclerz Angeli Merkel. Do tego stopnia, że przez wielu komentatorów nazywana jest nie Alternatywą dla Niemiec, a Alternatywą dla Merkel. Partia z furią zaatakowała szczególnie decyzję kanclerz o otwarciu granic dla setek tysięcy uchodźców w 2015 roku. Jej członkowie przypominają, że konsekwencją tego może być przyjęcie już na wiosnę 2018 roku rodzin uchodźców, czyli około miliona osób, czemu AfD się sprzeciwia.

AfD trafiła też do tych obywateli, którzy uważają, że Niemcy poniosły już dziejową odpowiedzialność za II wojnę światową i czas skończyć z tzw. ,,kultem winy”.

CZYTAJ TAKŻE: Czy skrajna prawica namiesza w polityce niemieckiej?

- Chcę aby Niemcy się odrodziły! Aby Niemcy nie musieli już chodzić ze spuszczonymi głowami! - wołał w sierpniu na wiecu wyborczym w Dreźnie Jens Meier, drezdeński sędzia, kandydujący z drugiego miejsca na krajowej liście saksońskiej, czytamy w najnowszym wydaniu tygodnika Der Spiegel. Polityk uważa, że Niemcom po II wojnie światowej wmówiono, że nic już nie są warci. - Ogłaszam niniejszym ten kult winy za ostatecznie zakończony - przemawiał Meier na wiecu przedwyborczym do tłumu wiwatujących zwolenników.

O ,,Kulcie winy” jeszcze niedawno mówiła jedynie nacjonalistyczna NPD, lecz dzięki sukcesowi AfD wkrótce możemy o nim usłyszeć w Bundestagu. Zresztą trzecie miejsce dla Alternatywy, w chwili gdyby po wyborach doszło ponownie do powstania tzw. wielkiej koalicji CDU/CSU i SPD, daje tej partii status największej partii opozycyjnej w parlamencie. A to z kolei wiąże się z objęciem przez jej przedstawicieli funkcji przewodniczących wielu komisji w Bundestagu. To stwarza zupełne nową jakość, w której Merkel i Schulz na co dzień będą musieli spotykać się, rozmawiać i podawać rękę przedstawicielom prawicy.

Co stanie się z AfD po wejściu do Bundestagu. Część komentatorów uważa, że już za cztery lata może być jeszcze silniejsza. Inne rozwiązanie przewiduje Manfred Guellner, szef instytutu badań opinii społecznej Forsa, cytowany przez agencję Deutsche Welle, który uważa, że AfD po wejściu do Bundestagu pogrąży się w walkach frakcyjnych i szybko podzieli. W wywiadzie dla „Neue Osnabrucker Zeitung” Guellner powiedział, że „AfD ulegnie samorozkładowi, typowemu dla wszystkich prawicowych ugrupowań o sekciarskim charakterze”. Jednocześnie Guellner przypomina, że już w latach 60 ub. wieku skrajnie prawicowa partia NPD miała przedstawicieli w aż dziesięciu landtagach, ale szybko straciła swoją pozycję i stała się ugrupowaniem pozbawionym jakiegokolwiek politycznego znaczenia.
Na pewno dobrą, powyborczą wiadomością jest fakt, że za zachodnią granicą mamy silnego lidera, czyli Angelę Merkel. Oznacza to bowiem, że polityka Niemiec wobec naszego kraju będzie przewidywalna. Pomimo niektórych działań ze strony naszego rządu, Merkel będzie starała się, żeby polsko-niemieckich stosunków nie zepsuć.

Jednak gorszą dla nas informacją jest to, że po wyborach dojdzie do rozmów pomiędzy kanclerz Niemiec i prezydentem Macronem w sprawach niezbędnych reform wewnątrz Unii Europejskiej. Reform bez których za cztery lata do władzy za Odrą może dojśc AfD, a nad Sekwaną Front Narodowy Marine Le Pen.

Wspomniane niemiecko-francuskie konsultacje i następujące po nich reformy potwierdzą istnienie Europy dwóch, a może nawet więcej niż dwóch prędkości.

- Pierwsza prędkość to Niemcy i Francja. Prędkość druga to 17 krajów strefy euro. Prędkość trzecia to ci, którzy chcą wejść do strefy euro. Zaczynają o tym mówić już nawet Węgrzy. Znając ich pragmatyzm wejdą do tej strefy, podobnie jak Czesi. My zostaniemy jedyni za tą dorożką, która odjedzie - podsumowuje Aleksander Kwaśniewski w Tok FM.

Po wyborach w Niemczech dojdzie też do ostatecznego rozstrzygnięcia w sprawie pracowników delegowanych i nie będzie to prawdopodobnie rozwiązanie korzystne dla Polski. Nastąpi też przyspieszenie integracji wewnątrz państw należących do strefy euro, gdzie nas nie ma. Możliwe, że powstanie także europejska instytucja finansowa, która będzie odpowiednikiem istniejącego Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

CZYTAJ TAKŻE: Czy skrajna prawica namiesza w polityce niemieckiej?

Najbardziej prawdopodobne przed wyborami wydawało się ponowne utworzenie tzw. wielkiej koalicji czyli CDU/CSU i SPD. Taki układ rządził w Niemczech przez ostatnie cztery lata. A wcześniej, także pod przywództwem Angeli Merkel w latach 2005-09. Jednak już w niedzielę część polityków SPD zapowiedziała, że nie chce wchodzić ponownie do koalicji z CDU i CSU. Politycy tej partii wyciągają w ten sposób wnioski z przeszłości, bo po latach wspólnych rządów z chadecją okazuje się, że osiągnęli najgorszy wynik wyborczy w historii.

Gdyby rzeczywiście SPD odrzuciło propozycję wspólnego rządzenia z CDU/CSU, Angela Merkel będzie szukać porozumienia z liberałami z FDP, którzy powracają do parlamentu po czterech latach przerwy i osiągnęli przyzwoity wynik 11 proc. poparcia. W przeszłości FDP wchodziła już do wielu koalicji rządowych, tworząc je zarówno z socjaldemokracją, jak i z chadecją. Jej przedstawiciele obejmują wtedy zwyczajowo fotel ministra spraw zagranicznych i finansów. To drugie sprawowane jest obecnie przez Wolfganga Schauble z SPD, dla którego powstanie koalicji CDU/CSU z FDP oznaczałoby koniec długiej rządowej kariery.

Istnieje jeszcze możliwość powstania tzw. koalicji jamajskiej. W jej skład weszłyby CDU, CSU, FDP oraz Zieloni. Jej nazwa bierze się od czarno-żółto-zielonej flagi Jamajki i kolorów partyjnych flag. Choć taka koalicja rządziła już w niektórych landach (kraj Saary i Szlezwik-Holsztyn), w skali całego kraju powstałaby po raz pierwszy.

Natomiast kanclerz Angela Merkel już wielokrotnie zapowiadała, że nigdy nie wejdzie do koalicji rządowej z Alternatywą dla Niemiec, na rzecz której CDU/CSU straciło w tych wyborach około miliona głosów. Dlatego też chadecja osiągnęła słabszy wynik niż w przedwyborczych sondażach, które dawały jej ok. 36 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wyniki wyborów w Niemczech 2017. CDU znów wygrywa wybory, AfD trzecią siłą - Portal i.pl

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska