- Wypalanie traw jest rzeczą naganną. Przy niekontrolowanym pożarze życie mogą stracić ludzie, a to już nie są zwykłe akty wandalizmu - mówił w środę wicewojewoda Jan Świrepo. Wraz z leśnikami i strażakami na dawnym poligonie w Gorzowie apelował do mieszkańców o zdrowy rozsądek i zaniechanie nielegalnego procederu.
Miejsce apelu było nieprzypadkowe. W północno-zachodniej części miasta tydzień temu w czwartek spłonęło aż 50 hektarów traw. To obszar, który można porównać z całym Górczynem (i to od akademika aż po pętlę autobusowej linii 104 na Manhattanie!). Zmieściłoby się na nim ok. 7 tys. boisk piłkarskich o wymiarach 100 na 70 metrów!
W akcji ratowniczej brało wówczas udział 14 zastępów strażaków. By ugasić pożar, trzeba było użyć też czterech dromaderów, które lały wodę z powietrza. - Tylko ta jedna operacja kosztowała nas 24 tys. zł - mówił w środę Maciej Lipka z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Szczecinie.
Do tego doliczyć trzeba także koszty poniesione przez strażaków. Też idą w tysiące! - Poza tym w czasie pożarów może nas zabraknąć do ratowania ludzi i mienia w innych miejscach - mówi Jarosław Korzeniewski, zastępca komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej.
Te wydatki to i tak jeszcze nic przy stratach, jakie ponosi przyroda. Ogień z płonących łąk często wdziera się bowiem do lasu. - By odnowić jeden jego hektar, potrzeba ponad 10 tys. zł - mówi Paweł Wcisło z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Zielonej Górze. Według niego około połowa z pożarów to efekt celowego podpalenia. Tak też musiało być w ubiegłym tygodniu. - Skala pożaru wskazuje, że ogień został podłożony w kilku miejscach. Staramy się ustalić sprawcę podpalenia - dodaje Lipka.
Przy okazji pożarów zniszczeniu ulega nie tylko roślinność, giną też zwierzęta. Przede wszystkim ptaki. - Najczęściej są to skowronki, które zakładają swoje gniazda ma granicy poszycia leśnego i ziemi, ale także trznadle i piecuszki - mówi Krzysztof Pietrasz, specjalista ds. monitoringu ptaków w Ogólnopolskim Towarzystwie Ochrony Ptaków. Zwierzęta oraz człowiek uciec przed ogniem nie mają szans. - Rozprzestrzenia się on z prędkością 60 km/h - mówi Lipka. W tym roku w Polsce w pożarach traw zginęło już pięć osób.
Największy problem w powiecie gorzowskim
By walczyć z podpalaniem traw, strażacy przeprowadzają akcję "Ratujmy skowronki" (pisaliśmy o niej 11 kwietnia). O skutkach wypalania traw będą mówiły billboardy, informacje na ten temat znajdą się też na portalach społecznościowych. Po raz kolejny do akcji włączyć się mają także księża, którzy apele o niewypalanie traw przekażą z kościelnych ambon.
Wypalanie traw to złamanie prawa. Osoba przyłapana na podpaleniu może zapłacić karę do 5 tys. zł, a jeśli spowoduje zagrożenie dla życia i mienia, może nawet pójść do więzienia. W zeszłym roku w Lubuskiem tę ostatnią karę usłyszały dwie osoby. Wypalanie nie opłaca się także rolnikom, gdyż mogą stracić do 20 proc. dopłat bezpośrednich.
W województwie lubuskim największy problem z wypalaniem traw strażacy mają w powiecie gorzowskim. - Tylko w ciągu ostatniej doby mieliśmy tu osiem pożarów traw na 40 takich przypadków w całym województwie - mówiła nam w środę po południu Magdalena Bilińska, rzeczniczka komendanta wojewódzkiego straży. W Gorzowie strażacy wyjeżdżali w okolice placów: Słonecznego i Jana Pawła II oraz na Warszawską. Mieli też wezwania m.in. do Dąbroszyna i Santocka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
