Do końca maja zaległości z wypłatami miało 35 lubuskich pracodawców. Uzbierało się tego 3.602.723,54 zł.
- Udało nam się jednak z tej kwoty już wyegzekwować 1,9 mln zł. - cieszy się zastępca lubuskiego wojewódzkiego inspektora pracy Andrzej Machnowski. - Statystycznie te zobowiązania to dwa razy więcej niż w minionym roku również do końca maja. Jednak to nieco przekłamuje sytuację, bo przy tak małym województwie wystarczy jeden duży pracodawca i wychodzi nam bardzo dynamiczny wzrost.
Na tej liście jest na przykład kożuchowski Zaset - 23 pracowników czekało na 361 tys. zł. - produkujący m.in. elementy sprzęgieł i hamulców, jeszcze pięć lat temu był największym tego typu zakładem w kraju z zatrudnieniem rzędu 500 osób. Problemy zaczęły się pod koniec 2008 roku, wraz z nadejściem kryzysu gospodarczego. Sektor motoryzacyjny mocno zwolnił, Zaset zaczął mieć problemy ze znalezieniem klientów, co odczuli także jego pracownicy - oczywiście ci, których ominęły masowe zwolnienia. Pensje zaczęto wypłacać w ratach, z kilkumiesięcznym opóźnieniem, co sprawiło, że w 2010 związkowcy zablokowali bramę wjazdową do zakładu. Spór ostatecznie załagodzono, jednak problemy z wypłatami ciągną się do dziś. Ostatni bunt pracowników miał miejsce w lutym, gdy opóźnienia w wypłatach sięgnęły dwóch miesięcy. W czerwcu zadecydowano o likwidacji spółki, jednak na jej gruzach ma powstać nowa.
Rekordzistów wśród tych niesolidnych pracodawców jest kilku...
Więcej przeczytasz w sobotnio-niedzielnym (22-23 czerwca) papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?