Adam B. skatował dwuletniego psa we wrześniu ub.r. Powiesił go na drzewie i uderzał metalowym prętem. O całym zdarzeniu policję poinformowali sąsiedzi 54-latka. Fundacja ochrony zwierząt skierowała przeciwko Adamowi B. sprawę do sądu.
Proces w tej sprawie zakończył się w poniedziałek, 4 kwietnia. Przesłuchano wtedy świadków i wygłoszono mowy końcowe. Prokurator chciał dla Adama B. kary ośmiu miesięcy więzienia, dziesięcioletniego zakazu posiadania zwierząt, 3 tys. zł nawiązki dla fundacji Animals oraz publikacji wyroku w "Gazecie Lubuskiej".
Michał Kałużny, który był przedstawicielem oskarżyciela posiłkowego, a więc fundacji Animals, chciał dla oprawcy trzech lat więzienia, także dziesięciu lat zakazu poosiadania psa oraz 5 tys. zł nawiązki fundacji.
Wyrok, który w poniedziałek ogłosiła sędzia Magdalena Kowalczyk jest zatem karą, o jaką wnosił prokurator.
- Ta kara jest za niska, aby mogła odstraszać innych, którzy chcą katować zwierzęta - mówiła ze łzami w oczach Anna Stengert, która zaopiekowała się psem po tym, gdy doszedł on do siebie. W międzyczasie fundacja Animals nazwała psa Mayday (to nawiązanie do tego, że pies potrzebował pomocy).
Więcej we wtorkowym 12 kwietnia papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" oraz na plus.gazetalubuska.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?