Na Motoarenie i w jej okolicach ciągle tli się nadzieja, że można uniknąć najgorszego. Nadzieja w wygranej z MR GRARDEN GKM Grudziądz i Fogo Unii Leszno, która planowo ma rozjechać ROW. Scenariusz bardzo prawdopodobny, ale warunkiem podstawowym jest kara odjęcia punktów rybniczanom w wyniku dopingowej wpadki Grigorija Łaguty.
W tej sprawie przed ostatnimi dwoma kolejkami nie podjęto żadnej decyzji. Z punktu widzenia prawnego słusznie, z punktu widzenia jasności rozgrywek już nie. Rosjanin i klub, jeśli zostaną ukarani, mogą się odwoływać. Każdy sposób i każda instancja – nawet Trybunał Arbitrażowy w Lozannie – będzie kierunkiem właściwym. Sprawa może ciągnąć się tygodniami, miesiącami, a nawet latami. Podejrzany ma ciekawą linię obrony, więc sprawa jest rozwojowa. Liga czeka na wyrok. W wielu kręgach - nie tylko toruńskich - przyjęto za pewnik, że zespołowi z Rybnika odjętych zostanie pięć punktów. Ta wersja obowiązuje, choć ciągle nieformalnie. Według niej „układana” jest dolna część tabeli. Taka „decyzja” nie pozostaje bez wpływu na górną część tabeli czyli układ par półfinałowych, czyli w konsekwencji wyłonienie Drużynowego Mistrza Polski. Podmiot zarządzający rozgrywkami nie podjął żadnej decyzji. Nie wydał żadnego komunikatu do kiedy zamierza czekać, jakie mogą być ewentualne scenariusze sezonu 2017 i kiedy tak naprawdę poznamy ostateczne rozstrzygnięcia. Pachnie mi tu choinką.
Jednym z rozwiązań byłoby utrzymanie obecnej sytuacji. Jedziemy tak jak jest, a potem powiększamy ligę. Innego wyjścia nie widzę. Chętnych do awansu i jazdy w barażu nie brakuje. Pytanie kto z kim pojedzie, jeśli nie będzie wyroku. Czołowa trójka pierwszej ligi wydaje się być solidna. Wszyscy z dobrym zapleczem i jednym nowym – wszystko na to wskazuje – zadaszonym stadionem. W efekcie mielibyśmy dziesięciozespołową Speedway Ekstraligę i więcej meczów czyli krótsze wakacje. I tu pojawiają się pieniądze, wielkie pieniądze. Telewizyj+ny tort ma być podzielony na osiem części. Dwóch dodatkowych chętnych i kawałki czyli sumy byłyby mniejsze. Zgody nie ma.
Wspomniałem o wakacjach. Te żużlowe nie mają sensu. Frekwencja na stadionach w minioną niedzielę zaprzecza lansowanej od lat tezie, że w lipcu i sierpniu kibic żużlowy myśli tylko o odpoczynku. Rekordowa frekwencja cieszyła oko chyba nie mniej niźli kapitalne wyścigi. Derby świata całego palce lizać. Po meczu nie było zadowolonych, choć przecież jest się z czego cieszyć. Remis i stracony bonus mają swoje dobre strony. Ale o tym za tydzień.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?