Gorzowianin doskonale wie, jak smakuje sukces, bo dwa lata temu został mistrzem Polski w Pucharze Picanto.
Z powodu groźnej kontuzji kręgosłupa, której doznał na początku poprzedniego sezonu, zawodnikowi nie było jednak dane obronić "majstra". Ale taki obrót sprawy wyzwolił w Błaszkowskim dodatkowe pokłady energii. - W ceed'ach chcę udowodnić, że tytuł w 2006 roku zdobyłem zasłużenie - mówił przed sezonem nasz kierowca.
Jeśli przed wyjazdem do Czech gorzowianin schował do kieszeni szczęście, to żadna siła nie powinna przeszkodzić mu w spełnieniu marzeń o zostaniu najlepszym kierowcą cyklu.
- Najważniejsze, żebym w Brnie ukończył oba wyścigi - zdradził nam tuż po zakończeniu przedostatniej rundy "Błaszek", który po zawodach w Poznaniu został samodzielnym liderem cyklu. - To rywale muszą kombinować, jak pojechać, żeby zniwelować dystans do mnie.
Tymi, którzy go gonią są Kamil Raczkowski i Andrzej Gasenko. Pierwszy z nich ma tylko trzy punkty straty, ale po odrzuceniu najgorszego wyniku, zapas gorzowianina wynosi aż 13 "oczek". Nic dziwnego, że przed ostatnimi dwoma wyścigami w sezonie (w sobotę zawodnicy będą ścigać się dwa razy po 12 okrążeń) w ruch poszły kalkulatory.
Cała trójka doskonale wie, jaki rezultat na mecie da im triumf, dlatego rywale, którzy czają się za plecami Błaszkowskiego nie będą przebierać w środkach. Wierzymy jednak, że 24-latek z Gorzowa spokojnie sobie z tym poradzi i utrzyma pozycję lidera. A potem rozpocznie świętowanie mistrzowskiego tytułu, na który w pełni zasłużył.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?