Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z jakim szefem chcemy pracować?

Agnieszka Stawiarska 68 324 88 51 [email protected]
Od szefa oczekujemy nie tylko odpowiedniej pensji, ale też szacunku i dobrej atmosfery w pracy (fot. sxc.hu)
Od szefa oczekujemy nie tylko odpowiedniej pensji, ale też szacunku i dobrej atmosfery w pracy (fot. sxc.hu)
Paweł zrezygnował z pensji 6.000 złotych na rękę. Teraz w dobrym miesiącu zarabia dwa razy mniej, ale szefa ma do rany przyłóż. - Normalny facet, ale wali prosto z mostu, jak mu się coś nie podoba. Wolę tak niż te pseudoświatowe zwyczaje - mówi.

Asia ceni sobie atmosferę w robocie, bo tam mija nam połowa życia. Od kilkunastu lat pracuje w Zielonej Górze. Skończyła pedagogikę, ale nie chciała opiekować się chorymi, a taką ofertę dostała. O jakiej marzyła? - Szukałam etatu od 8.00 do 16.00 i żebym miała kontakt z ludźmi - przyznaje. - Tak jak obecnie, w firmie usługowej. Bardzo mi odpowiada.

Czytaj też: Wolimy szefa niż szefową

Szef nie całuje po rękach

Szefem jest mężczyzna. W firmie jest ich jeszcze kilku i Joannie to pasuje. Dlaczego? - Nie przynoszą do pracy problemów - zauważa. - Zresztą, co to za problemy? Że nie mają biletu na żużel albo samochód się zepsuł. Można je od ręki rozwiązać. A kobiety ciągle mają coś na głowie. Chore dziecko, obiad, zakupy...

Dlaczego Joanna woli mieszane towarzystwo i faceta za szefa? - Mój jest bardzo dobrym kierownikiem. Szanuje mnie - uśmiecha się. - Nie całuje po rękach, i dobrze, bo nie lubię. Pyta mnie o zdanie w trudnych sytuacjach w pracy, słucha tego, co mówię. A jak coś źle zrobię, to zwraca uwagę. Lekko podniesionym tonem, ale nigdy nie krzyczy i upomina, żebym już tego błędu nie robiła. To mnie mobilizuje. Mężczyzna szef nie zazdrości ciuchów i urody.

Wcześniej Joanna przez kilka miesięcy pracowała w instytucji zdominowanej przez kobiety. Każdy pokój to było kółko wzajemnej adoracji. Wspólne imieniny, składkowe prezenty, życzenia... - To obłuda. Zrzucały się po pięć złotych dla Kryśki, a połowa nawet jej nie lubiła - krytykuje. - Nie lubiłam tego, ale trudno wyłamać się z takiego układu. Tam obrabiały d... równo.

Teraz Joanna blisko pracuje z trzema kobietami. Chwali sobie koleżeńskie kontakty, bez placków i kwiatków na urodziny. Nie spotykają się prywatnie, ale mówią o swoich sprawach rodzinnych. Atmosfera w porządku, szef na poziomie. A zarobki? Byłyby jak trzeba, gdyby dostawała 3 tys. zł na rękę. Ma mniej, ale nie szuka więcej. - Boję się. Kobiecie trudniej znaleźć robotę. Mam stałą umowę, a dziś to skarb - tłumaczy. - Tę pracę zdobyłam sama, przez przypadek. Usłyszałam, że jest wolne miejsce i poszłam na rozmowy. Nie chcę jej stracić i ryzykować, zmieniając na inną.

Jak rąbnęła segregatorem!

Beata musiała zmienić zajęcie. Ma 45 lat. Jest księgową z dużym stażem. - Uuu, szefów miałam kilku - zaciąga się papierosem. - Większość zmieniałam z powodu lepszej ofert pracy. Ale jeden zalazł mi za skórę. Prochy uspokajające przez pół roku łykałam. Musiałam przecierpieć. Mąż wtedy był bezrobotny.

To była mała firma rodzinna z usługami finansowymi. Szefowa i zarazem właścicielka zatrudniała córkę i jeszcze trzy kobiety. W tym Beatę. Miała wtedy 34 lata. W domu trzyletnią chorowitą córkę. Brała zwolnienia tylko wtedy, gdy teściowa nie mogła zająć się małą. Mąż dorabiał na granicy, często go nie było.

- Przychodziłam do pracy zmęczona, często nie miałam ochoty na pogaduchy i kawkę z szefową, a ona lubiła mieć świtę. Już po pierwszym moim zwolnieniu na córkę nadęła się jak balon - wspomina Beata. - Potem było tylko gorzej. Codziennie wzywała mnie do biurka, a wszystkie siedziałyśmy w jednym pomieszczeniu. Na oczach innych krytykowała każdy dokument, który przygotowałam. Komentowała wygląd. Czepiała się nawet koloru włosów. Dziewczyny tego słuchały. Wrzeszczała jak opętana z byle powodu. Dałam wypowiedzenie, gdy rzuciła we mnie segregatorem. Tak! Walnęła, aż przeleciał przez trzy biurka!

Co wkurzyło szefową? Beata poprosiła o godzinę przerwy, mówiąc, że zostanie dłużej. Co dla niej znaczy dobra atmosfera w robocie? - Święty spokój, teraz sama siedzę w pokoju i dwa razy w ciągu dnia niosę dokumenty do pomieszczenia obok - uśmiecha się. - Za szefa też mam kobietę, ale normalną. Robi zebranie raz w tygodniu i tam omawiamy, co dobrego i złego się dzieje. Nigdy nie podniosła głosu. Zarabiam mniej niż u tej wariatki, ale tabletek na nerwy nie łykam.

Czytaj też: Dobry szef, czyli jaki?

Zatrudniają na czarno

„Nie wszyscy pracodawcy to świnie, ale niestety, są też tacy. Zatrudniają na czarno za nędzne grosze. Gdy mają coś do załatwienia lub robią sobie urlop i jadą na wczasy, to pracownik jest na przymusowym wolnym bezpłatnym” - komentuje temat pracy nasz internauta Jol.

„Świnią może być każdy. Nieważne, czy to przedsiębiorca okradający pracownika, czy pracownik okradający pracodawcę” - napisał Starszy szeregowy.

NN uważa, że dobra atmosfera to przede wszystkim brak rywalizacji między pracownikami i zero zwalania na siebie obowiązków i odpowiedzialności. Niektóre firmy programowo wprowadzają „darwinizm korporacyjny”, który każe zawierać sojusze, podlizywać się, kopać po kostkach kolegów z działu. W takim miejscu pracuje się źle. Szczególnie gdy szefostwo nie dba o to, by rywalizacja nie przeniosła się na relacje osobiste.

Czytaj  też: Mobbing w pracy. Szef może zapłacić odszkodowanie

Donosił na mnie do prezesa

- Im wyżej siedzisz, tym bardziej boli upadek - zaczyna Paweł, 48 lat na karku. Popija cappuccino, noga na nodze, eleganckie buty, świetnie skrojony garnitur (jeszcze z lepszych czasów, gdy kupował tylko w Berlinie). Sporo wie o rywalizacji w robocie, o której napisał NN. Przez dziesięć lat pracował w wielkich korporacjach spożywczych, a od pięciu wrócił na ziemię, czyli do lubuskiej firmy.

- Skończyły się balety w wypasionych hotelach, delegacje w SPA, służbowe auto. I dobrze, ostatni szef był rasowym skur... - Paweł aż zasyczał. - Najpierw było OK. Chwalił mnie, dawał premię. Ale gdy dowiedział się, że miałem ofertę awansu, szlag go trafił. Donosił do prezesa, wydawał mi sprzeczne polecenia, odbierał premię z byle powodu, dawał najgorsze zadania. W końcu posłużył się fałszerstwem w moich raportach. Nie mogłem tego udowodnić, zrobił wtedy już taką atmosferę. Wie pani, o co chodzi, o te komentarze typu: „Paweł jak zwykle nie zdążył, strasznie się opuścił, chyba już z niego nic nie będzie, ma swoje lata”. Ile można tego słuchać?!

Paweł zrezygnował z pensji 6 tys. zł na rękę. Teraz w dobrym miesiącu zarabia dwa razy mniej, ale szefa ma do rany przyłóż. - Normalny facet, powie sobie k..., ale wali prosto z mostu, jak mu się coś nie podoba. Wolę tak niż te pseudoświatowe zwyczaje - mówi.

PS Imiona bohaterów zostały zmienione

Czytaj też: Szef kiepsko płaci i poniża ludzi, a pracownicy to lenie? Czy tak jest w naszych firmach?

JAK WAM SIĘ PRACUJE?

Zaczęliśmy cykl artykułów o tym, jaka jest nasza praca, jeśli ją mamy. Jak ją zdobyliście, czy ją lubicie, co Wam odpowiada, czego nie potraficie zmienić? Jacy są szefowie i współpracownicy? Czy umiecie przyjąć krytykę? O jakiej robocie marzycie? Piszcie: [email protected]

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska