Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z lubuskim posłem Prawa i Sprawiedliwości Markiem Astem, rozmawia Janusz Życzkowski

Janusz Życzkowski
Marek Ast: Polski wzrost gospodarczy budzi podziw rządów innych państw
Marek Ast: Polski wzrost gospodarczy budzi podziw rządów innych państw
Z lubuskim posłem Prawa i Sprawiedliwości Markiem Astem o gospodarce i Okrągłym Stole.

4 czerwca wspominaliśmy rocznicę pierwszych, nie w pełni wolnych wyborów. Jak wspomina pan ten czas? Jakie emocje towarzyszyły nam Lubuszanom?

Przede wszystkim wielkie nadzieje, ponieważ po Okrągłym Stole te uzgodnienia dotyczące częściowo wolnych wyborów były nie lada sukcesem. Nikt nie podejrzewał wówczas, że za chwilę runie mur berliński i cały Układ Warszawski się rozpadnie. Więc nawet te częściowo wolne wybory do Sejmu i całkowicie wolne do Senatu dawały nadzieję na demokratyzację i lepszą przyszłość. Mobilizacja olbrzymia. Pamiętam całą tę kampanię, zdjęcia z Lechem Wałęsą, duże zaangażowanie działaczy Solidarności, którzy weszli w komitety obywatelskie. Zaangażowanie przełożyło się na olbrzymi sukces wyborczy również w naszym regionie. Tadeusz Mazowiecki został pierwszym niekomunistycznym premierem. Wiązano z tym wielkie nadzieje, które jednak nie zostały spełnione, a w dużej części okazały się płonne.

Ten dzień to także wspomnienie roku 1992, tzw. nocnej zmiany, obalenia rządu Jana Olszewskiego.

To był rząd, który chciał położyć kres tym wszystkim patologiom, które na przestrzeni dwóch lat, pomiędzy czerwcem 89 a rokiem 91, panowały w Polsce. Absolutnie złodziejska prywatyzacja tłumaczona koniecznością transformacji to był taki eufemizm. Koszty tych przemian ponosili w Polsce najbiedniejsi, środowiska pegeerowskie, wielkie zakłady przemysłowe, które były likwidowane bądź sprzedawane za bezcen. Po wyborach w 1991 r. mieliśmy rzeczywiście demokratyczny rząd, na czele z premierem Olszewskim i znowu były olbrzymie nadzieje, które zostały zakończone „nocną zmianą”. Kwestia lustracyjna, która nigdy tak do końca w Polsce się nie dokonała, już nie mówiąc o dekomunizacji, w tym wypadku była tylko i wyłącznie pretekstem. Rząd Olszewskiego nadepnął na rozmaite interesy. Interesy polsko-rosyjskie, tej uwłaszczonej nomenklatury, która w sposób zakulisowy, a wcale nie wolnorynkowy, bogaciła się i doprowadzała państwo do ruiny. Na pewno te zdecydowane działania rządu Jana Olszewskiego musiały zakończyć się tak jak zakończyły. Tym bardziej że to była koalicja wielu partii, które głosowały za odwołaniem, z wyjątkiem Porozumienia Centrum i Jarosława Kaczyńskiego.

Śp. premier w czasie pamiętnego wystąpienia w Sejmie zadał bardzo ważne pytanie. Czyja ma być Polska? Jak pan na nie odpowie?

Na to pytanie odpowiadamy od 2015 r., a wcześniej podjęliśmy tę próbę w 2005, by oddać państwo w ręce jego obywateli. Polska ma być Polską Polaków. To obywatele państwa powinni czerpać profity ze wzrostu gospodarczego, z tego wielkiego bogactwa, którym Polska dysponuje. Jesteśmy krajem zasobnym w różnego rodzaju dobra. Jesteśmy społeczeństwem z wielkim potencjałem, co pokazują ostatnie lata. Wystarczyło przeprowadzić duże programy socjalne, podzielić się efektami uszczelnienia systemu finansowego państwa i wzrostu gospodarczego. Okazuje się, że zniknęły obszary biedy, że społeczeństwo jest dziś zdecydowanie bardziej podmiotowe. To dostrzegał również premier Jan Olszewski, to też chciał wówczas realizować. Nie udało się, bo koncepcja transformacji z komunizmu w kapitalizm była taka, by srebra narodowe wyprzedać za bezcen, żeby społeczeństwo traktować przedmiotowo, by tylko wąska grupa nominowanych osób mogła się bogacić. Była także olbrzymia przestępczość na początku lat 90., tego problemu rządy nie zauważały. Tak należy rozumieć tę myśl w ostatnim przemówieniu śp. premiera, że Polska ma być Polską Polaków, a nie rozmaitych grup interesu czy jeszcze gorzej, jakichś obcych mocarstw.

Dziś Polska jest członkiem Unii Europejskiej. W tym kontekście wiele mówi się o możliwościach, ale i zagrożeniach, które są związane z integracją.

Polski wzrost gospodarczy z całą pewnością budzi podziw innych rządów państw, a z drugiej strony oczywiście stanowi dla nich zagrożenie. Oni chętnie widzieliby Polskę jako państwo słabe, które jest rezerwuarem taniej siły roboczej i niewymagającego konsumenta, któremu można sprzedać wszystko. To się zmieniło. Aspiracje Polaków dzisiaj są naprawdę duże, a te uwolnione pokłady kreatywności pokazują, że przy dobrych rządach Polska może się dynamicznie rozwijać. W minionych 4 latach bez generowania dużych dochodów państwa i wzrostu PKB polityka 500+ polityka socjalna nie byłaby możliwa. Nie byłoby też możliwe wyjście tak obronną ręką ze światowego kryzysu gospodarczego wywołanego COVID-19. Polska jest przykładem na to, jak można suchą stopą przejść przez to zagrożenie. Gdybyśmy nie mieli tego wzrostu gospodarczego i dużych zasobów finansowych, które wpłynęły do budżetu państwa dzięki uszczelnieniu systemu podatkowego, likwidacji mafii vatowskich, to te sukcesy nie byłyby możliwe. Te 770 mld zł, o których dziś tyle się mówi, to jest oczywiście duża szansa na nadanie jeszcze większej dynamiki polskiej gospodarce, ale też trzeba jasno sobie powiedzieć, że to jest jakaś część zasobów, którymi będziemy dysponować. Tak czy inaczej te wielkie inwestycje, które są realizowane m.in. w ramach Polskiego Ładu, będą realizowane w ramach zasobów własnych. Wynegocjowane środki będą dodatkowym bonusem, który pozwoli jeszcze szybciej się rozwijać.

Dziękuję za rozmowę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Debata prezydencka o Gdyni. Aleksandra Kosiorek versus Tadeusz Szemiot

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska