Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z miłości poszła na dno

Dorota Nyk 76 835 81 11 [email protected]
Ta para mieszkała w baraku przy ul. Krochmalnej. Często tu zaglądała policja, bo było picie, bicie i awantury. Teraz drzwi są zaklejone.
Ta para mieszkała w baraku przy ul. Krochmalnej. Często tu zaglądała policja, bo było picie, bicie i awantury. Teraz drzwi są zaklejone. Dorota Nyk
- Taki byk a dał się zarżnąć! To jest śmiechu warte. Ona przecież jest ślepa, chuda - dziwi się sąsiadka z ulicy Krochmalnej. Ale fakty mówią za siebie. 55-latek dostał kilkanaście ciosów nożem. Jeden prosto w serce.

Podejrzana o zabicie go to 49-latka Jadwiga L. W piątek rano sąd wydał decyzję o jej tymczasowym aresztowaniu na trzy miesiące. Przewieźli ją do aresztu śledczego w Lesznie.

Za zabójstwo grozi jej od ośmiu do 15 lat, 25 lat więzienia lub nawet dożywocie. Nie przyznała się do zabicia swojego przyjaciela, prokuratorowi powiedziała, że niczego nie pamięta. Mogła nie pamiętać, bo kiedy ją policja zatrzymała, we wtorek wieczorem, miała dwa promile alkoholu w organizmie.

- Odstąpiliśmy nawet od przeprowadzania wizji lokalnej - mówi prokurator rejonowy Marek Wójcik.

We wtorek wieczorem policja przyjechała na wezwanie do baraku przy ul. Krochmalnej. Ktoś zadzwonił, że widzi w drzwiach kobietę z zakrwawionym nożem. Co się okazało? W środku, w tym mieszkaniu, leżał jej partner. Martwy, zadźgany nożem. Jadwigę L. aresztowano pod zarzutem zabójstwa. Sekcja zwłok wykazała, że jej przyjaciel dostał kilkanaście ciosów nożem w klatkę piersiową. Miał uszkodzone m.in. komorę serca, opłucną i otrzewną.

- Jak ona to zrobiła? - dziwi się sąsiadka Teresa Robaszkiewicz z tego samego baraku. - On był taki zbudowany, byczek. Wykarmiła go. A ona chudziutka, takie pięć minut, na dodatek ślepa na jedno oko. Zawsze to on ją bił.

W baraku przy ul. Krochmalnej anioły nie mieszkają. I Jadwiga L. też aniołem nie była. Jej historia to pasmo upadków, które doprowadziły ją aż na dno. Nadaje się na film, bo na pierwszym planie jest wielka miłość do nieodpowiedniego mężczyzny.

Z Olkiem była od lat. - Poznali się, jak jej najstarszy syn miał kilka lat, a teraz jest już dorosły. Serce nie sługa, a miłość bywa głupia. Ona się zakochała do grobowej deski - opowiada jej koleżanka. Razem mieli jeszcze troje dzieci. Żadnego nie wychowywali, wszystkie są w rodzinach zastępczych. Nie pracowali, pili. Kilkanaście lat temu eksmitowano ich do baraku na Krochmalną, tego samego, w którym wydarzyła się ta tragedia.

- Może go ludzie żałują, ale ja go w ogóle nie żałuję. Ja żałuję jej. Opowiedziałam na policji, co się tu działo i jej broniłam. Nieraz przychodziła do mnie pobita, sina - mówi Teresa Robaszkiewicz. Według niej Olek to był tyran i nierób.

- Pili razem, wiadomo. Niejedno małżeństwo tu razem pije. Ale on ją maltretował, znęcał się nad nią psychicznie i fizycznie. Kiedyś tak ją pobił po głowie, że na jedno oko oślepła. Z pięć, sześć lat temu tak ją skopał na podwórku, że miała połamane żebra. Jej się chyba coś poprzewracało od tego bicia po głowie.
- To dlaczego ona z nim była? - pytam.

- Kochała go - odpowiada krótko sąsiadka. - Zazdrosna była strasznie. Nie daj Bóg któraś z kobiet była dla niego miła, to zaraz w szał wpadała, oskarżała o romans. Tyle razy jej tłumaczyłyśmy: wyrzuć go z domu. A ona myślała, że my go chcemy dla siebie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska