Plaga przerośniętych kruków, watahy dzików na wyschniętych polach, nieznane dotąd szkodniki na drzewach - czy taka będzie sceneria nowosolskiej przyrody za kilkanaście lat?
Możliwe. O ile zmiany klimatyczne nie zostaną zahamowane. W czwartek leśnicy z całego regionu spotkali się w Siedlisku, by debatować o historii i teraźniejszości Lasów Państwowych na terenie nadleśnictwa Nowa Sól. Ale historia już nie wróci, teraźniejszość jaka jest - każdy widzi. Dlatego my postanowiliśmy zająć się przyszłością, czyli co się zmienia w nowosolskiej przyrodzie, jaka ona będzie za kilkanaście lat. A tym samym - czy rzeczywiście trzeba bić na alarm.
Rozdziobią je kruki, wrony...
Największym winowajcą zmian w nowosolskiej przyrodzie jest efekt cieplarniany. Objawem tego jest rosnące lawinowo pogłowie dzików. Jeszcze 10 lat temu myśliwi odstrzeliwali w sezonie 30 dzików, a w ub. r. już blisko 200. Bo jest ich coraz więcej i wciąż wchodzą rolnikom w szkodę. - Powodem są ciepłe zimy. Lochy wydają potomstwo w styczniu i cały miot jest w stanie przetrwać do wiosny - uważa nadleśniczy nowosolski Józef Prałat. - Nie ma, jak niegdyś, selekcji naturalnej, dokonywanej przez mrozy i śniegi.
.
Inne gatunki, które korzystają na ociepleniu klimatu to lisy i chronione dziś kruki (najwięcej można ich spotkać w rejonie wysypiska śmieci w Kiełczu). Ponieważ to drapieżniki, to ubocznym skutkiem zwiększenia ich pogłowia jest spadek liczby ich ofiar, czyli zajęcy i kuropatw. Leśnicy nowosolscy mówią wręcz o groźbie ich wyginięcia. - Duży kruk potrafi zabić nie tylko zająca, ale i młodą sarenkę - podkreśla Prałat, dodając, że myśliwi będą zabiegać o czasowe zniesienie ochrony kruków. - Kruk żyje nawet kilkanaście lat, a jest bardzo ostrożny, trudno go podejść i ustrzelić, nie mówiąc o tym, że to zabronione.
Rośnie długo, ginie szybko
W roślinności wokół Nowej Soli też widać galopujące zmiany. I to niekorzystne. - Grozi nam stepowienie. I choć lasy tak szybko nie zginą, to wiele szkodników, spotykanych tylko w rejonach tropikalnych zaczyna wchodzić na nasz teren - mówi nadleśniczy. Pierwszym tego objawem są plagi meszek, dotąd niespotykanych. A także coraz powszechniej obserwowany w nowosolskich lasach opiętek, czyli nowy, większy od kornika szkodnik drzew. - Opiętek potrzebuje ciepłej i suchej atmosfery, ma więc teraz idealne warunki - dodaje Prałat.
Szkodnik ten żeruje na osłabionych drzewach, a tych też ma w regionie coraz więcej. To zaś wynika z obniżenia się poziomu wód gruntowych. Bo drzewa nie sięgają już korzeniami złóż wodonośnych i usychają.
Wygląda na to, że obrazu powolnej zagłady tradycyjnej roślinności mogą dopełnić coraz częstsze burze z wichurami. Bo uschnięte i osłabione drzewo łatwiej ulega naporowi wiatru i pada. - Dlatego zwiększamy nasadzenia nowych lasów, w tym roku będzie to 400 ha - pociesza nadleśniczy Prałat.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?