Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z przyrodą jest gorzej

Michał Iwanowski
Leśnicy z regionu (w środku nadleśniczy Józef Prałat) debatują o historii i teraźniejszości nowosolskiej przyrody. O przyszłości lepiej nie mówić. Tylko czym prędzej sadzić nowe lasy.
Leśnicy z regionu (w środku nadleśniczy Józef Prałat) debatują o historii i teraźniejszości nowosolskiej przyrody. O przyszłości lepiej nie mówić. Tylko czym prędzej sadzić nowe lasy. fot. Tomasz Gawałkiewicz
Już widać wpływ zmian klimatycznych w nowosolskich lasach.

Plaga przerośniętych kruków, watahy dzików na wyschniętych polach, nieznane dotąd szkodniki na drzewach - czy taka będzie sceneria nowosolskiej przyrody za kilkanaście lat?

Możliwe. O ile zmiany klimatyczne nie zostaną zahamowane. W czwartek leśnicy z całego regionu spotkali się w Siedlisku, by debatować o historii i teraźniejszości Lasów Państwowych na terenie nadleśnictwa Nowa Sól. Ale historia już nie wróci, teraźniejszość jaka jest - każdy widzi. Dlatego my postanowiliśmy zająć się przyszłością, czyli co się zmienia w nowosolskiej przyrodzie, jaka ona będzie za kilkanaście lat. A tym samym - czy rzeczywiście trzeba bić na alarm.

Rozdziobią je kruki, wrony...
Największym winowajcą zmian w nowosolskiej przyrodzie jest efekt cieplarniany. Objawem tego jest rosnące lawinowo pogłowie dzików. Jeszcze 10 lat temu myśliwi odstrzeliwali w sezonie 30 dzików, a w ub. r. już blisko 200. Bo jest ich coraz więcej i wciąż wchodzą rolnikom w szkodę. - Powodem są ciepłe zimy. Lochy wydają potomstwo w styczniu i cały miot jest w stanie przetrwać do wiosny - uważa nadleśniczy nowosolski Józef Prałat. - Nie ma, jak niegdyś, selekcji naturalnej, dokonywanej przez mrozy i śniegi.

.

Inne gatunki, które korzystają na ociepleniu klimatu to lisy i chronione dziś kruki (najwięcej można ich spotkać w rejonie wysypiska śmieci w Kiełczu). Ponieważ to drapieżniki, to ubocznym skutkiem zwiększenia ich pogłowia jest spadek liczby ich ofiar, czyli zajęcy i kuropatw. Leśnicy nowosolscy mówią wręcz o groźbie ich wyginięcia. - Duży kruk potrafi zabić nie tylko zająca, ale i młodą sarenkę - podkreśla Prałat, dodając, że myśliwi będą zabiegać o czasowe zniesienie ochrony kruków. - Kruk żyje nawet kilkanaście lat, a jest bardzo ostrożny, trudno go podejść i ustrzelić, nie mówiąc o tym, że to zabronione.

Rośnie długo, ginie szybko

W roślinności wokół Nowej Soli też widać galopujące zmiany. I to niekorzystne. - Grozi nam stepowienie. I choć lasy tak szybko nie zginą, to wiele szkodników, spotykanych tylko w rejonach tropikalnych zaczyna wchodzić na nasz teren - mówi nadleśniczy. Pierwszym tego objawem są plagi meszek, dotąd niespotykanych. A także coraz powszechniej obserwowany w nowosolskich lasach opiętek, czyli nowy, większy od kornika szkodnik drzew. - Opiętek potrzebuje ciepłej i suchej atmosfery, ma więc teraz idealne warunki - dodaje Prałat.

Szkodnik ten żeruje na osłabionych drzewach, a tych też ma w regionie coraz więcej. To zaś wynika z obniżenia się poziomu wód gruntowych. Bo drzewa nie sięgają już korzeniami złóż wodonośnych i usychają.

Wygląda na to, że obrazu powolnej zagłady tradycyjnej roślinności mogą dopełnić coraz częstsze burze z wichurami. Bo uschnięte i osłabione drzewo łatwiej ulega naporowi wiatru i pada. - Dlatego zwiększamy nasadzenia nowych lasów, w tym roku będzie to 400 ha - pociesza nadleśniczy Prałat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska