Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z ratusza we Frankfurcie odszedł nasz dobry przyjaciel

Redakcja
Martin Patzelt żegnając się ze słubiczanami podarował burmistrzowi Ryszardowi Bodziackiemu ich wspólną fotografię zrobioną podczas ubiegłorocznych Dni Hanzy.
Martin Patzelt żegnając się ze słubiczanami podarował burmistrzowi Ryszardowi Bodziackiemu ich wspólną fotografię zrobioną podczas ubiegłorocznych Dni Hanzy. fot. Beata Bielecka
Nadburmistrz Martin Patzelt po ośmiu latach rządzenia miastem odchodzi na emeryturę. - Jest dla nas symbolem polsko-niemieckiego pojednania - mówią o nim w słubickim magistracie. - Czuło się, że to przyjaciel Polaków - dodają mieszkańcy.

Mówił o sobie:- Jestem słubfurtczykiem

Bogumiła Terlecka spotykała nadburmistrza Frankfurtu często na koncertach w Collegium Polonicum. - Zawsze uśmiechnięty, życzliwy dla ludzi, a jak przemawiał to ciepło, serdecznie - wspomina. - Podkreślał, że współpraca Słubic i Frankfurtu to rzecz naturalna i to mi się podobało - dodaje.

- Jestem słubfurtczykiem - słyszeli często mieszkańcy obu miast z ust nadburmistrza. Słubfurt to artystyczna wizja Michaela Kurzwellego, który ponad 10 lat temu założył stowarzyszenie o takiej właśnie nazwie i stworzył miasto, którego nie znajdzie się na żadnej mapie. Ale istnieje ono w głowach tych, którzy nie chcą, żeby Odra dzieliła oba miasta. - Nadburmistrz ma nawet dowód osobisty Słubfurtu - mówi M. Kurzwelly. - Był też zawsze moją ostatnią deską ratunku, gdy starałem się o akceptację naszych projektów, które nie wszystkim się podobały. On naprawdę chciał współpracy Słubic i Frankfurtu. Gdy rozmawialiśmy o tym czułem, że to o czym mówi jest prawdziwe. Dla mnie to wielka osobowość, człowiek otwarty na każdego - dodaje artysta.

Widział w Polakach partnerów

- I to bardzo ciepły człowiek - uważa przewodniczący Rady Miejskiej Piotr Kiedrowicz. - Pracował nawet kiedyś jako dyrektor domu dziecka. Ma w sobie wiele życzliwości do ludzi. Dlatego interesowało go wszystko. Wychodził mocno poza oficjalne kontakty z urzędnikami i jak dowiedział się, że ktoś z nas jest chory czy ma rodzinne problemy pytał, jak może pomóc - wspomina przewodniczący.

Ceni też nadburmistrza za jego zaangażowanie w sprawy polsko- niemieckie. - To był burmistrz, który widział w nas partnerów i przekonywał często swoich kolegów, że powinniśmy współpracować, nie patrząc na to, że Słubice są dużo mniejszym miastem - mówi P. Kiedrowicz. Wspomina również zaangażowanie M. Patzelta w tworzeniu polskich projektów. Nawet w sytuacjach gdy te projekty nie wymagały opinii niemieckiej strony wyrażał swoje poparcie, żeby zwiększyć nasze szansę na zdobycie dofinansowanie. - Popierał wiele naszych pomysłów. Choćby ostatni, budowy kompleksu basenów. Mówił, skoro we Frankfurcie nie ma takiego obiektu to warto wybudować go w Słubicach - opowiada P. Kiedrowicz. Przypomina też, że nadburmistrz miał odwagę walczyć o budowę linii tramwajowej przez Odrę, mimo, że pomysł ten krytykowali niemieccy politycy różnych frakcji.

Burmistrz Ryszard Bodziacki mówi, że M. Patzelt jest dla niego osobą godną najwyższego szacunku i uznania. - Jestem wdzięczny za wszystkie gesty i czyny, które czyniłeś dla dobra wspólnego naszych miast - mówił w ubiegłym tygodniu na wspólnej sesji rad miejskich Słubic i Frankfurtu, żegnając się oficjalnie z kolegą z niemieckiego ratusza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska