- Po tym, co teraz widzę, myślę, że po kolei powinienem przekazać wszystkie dokumenty. Byłoby lepiej, gdybyśmy obaj - kartka po kartce - te dokumenty przejrzeli - mówił w poniedziałek 15 lutego w sądzie ks. Zbigniew S., były proboszcz katedry. Opowiadał m.in. o tym, jak dochodziło do przekazania parafii katedralnej ks. Zbigniewowi K.
Obaj proboszczowie z zarzutami
Do zmian proboszcza w katedrze doszło w samym środku wakacji 2012 r. W trakcie przekazania parafii, następca proboszcza S. dostał w spadku kartony z różnymi dokumentami. Kartony zawierały m.in. dokumentację dotyczącą remontu katedralnej wieży, który zakończył się w 2007 r., były w nich też dokumenty dotyczące np. iluminacji świątyni. Dokumenty leżały w szafie na plebanii. - Nie przeglądaliśmy tych kartonów - przyznawał były proboszcz.
Księdza S. i księdza K. łączy nie tylko to, że obaj zostali proboszczami katedry. Obaj usłyszeli też prokuratorskie zarzuty dotyczące zaniedbań w katedrze. W przypadku ks. Zbigniewa S. dotyczyły one okresu do 31 lipca 2012 r., a w przypadku ks. Zbigniewa K. - od 1 sierpnia 2012 do dnia pożaru, który wybuchł w wieży 1 lipca 2017 r.
W trakcie śledztwa po pożarze prokuratura odkryła, że obaj duchowni m.in. mieli nie zlecać badań instalacji elektrycznej czy też mieli nie zadbać o instrukcje na wypadek wystąpienia zagrożenia w kościele.
Były proboszcz się przyznał
Akt oskarżenia wobec dwóch księży prokuratura wystosowała w kwietniu 2019 r. Były proboszcz postanowił dobrowolnie poddać się karze roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata i 7 tys. zł grzywny (wyrok zapadł w sierpniu 2019).
Dzisiejszy proboszcz uważa jednak, że jest niewinny. 11 września 2020 w sądzie rejonowym usłyszał wyrok roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata i 14 tys. zł grzywny. Od wyroku się jednak odwołał.
„Nie zdawałem sobie sprawy z nieprawidłowości”
Były proboszcz w procesie swojego następcy jest świadkiem. Sąd pytał go w poniedziałek m.in. o zalecenia straży pożarnej, które wydała ona, gdy były proboszcz chciał zwiększyć liczbę zwiedzających na wieży.
- Strażak mówił, że z 16 zaleceń zostały wykonane zaledwie cztery... - mówił sędzia Roman Andrzejewski, jeden trzyosobowego składu sędziowskiego.
- Nie pamiętam - odpowiadał były proboszcz.
- Czy były instrukcje pożarowe? - dopytywał sędzia.
- Nie przypominam sobie. Były różne strzałki ewakuacyjne - odpowiadał były proboszcz. - Te sprawy zlecałem inspektorowi nadzoru. To stąd bierze się ta moja niewiedza. Nie zdawałem sobie sprawy, że są jakieś nieprawidłowości - dodawał.
Badania instalacji? Były... pięć lat przed pożarem
Oprócz byłego proboszcza w poniedziałek 15 lutego sąd wysłuchiwał także byłego ekonoma diecezji. Był pytany m.in. o robienie badań instalacji elektrycznej. Przed pożarem takie badania były zrobione we wrześniu 2012 r. Zrobić je polecił jeden z biskupów.
Były ekonom przyznawał: - Przeglądy elektryczne robi się co pięć lat. Nie miałem jednak wiedzy, że w przypadku katedry, była wydana decyzja straży, iż ze względu na wartość i stan obiektu, badania należy wykonać każdego roku.
Wyrok będzie marcu?
Kolejną rozprawę sąd wyznaczył na 5 marca. Tego dnia powinny zostać wygłoszone mowy końcowe. Nie jest wykluczone, że także wtedy zapadnie wyrok. Dzisiejszy proboszcz katedry wnosi o uniewinnienie.
Sama katedra od ponad dwóch tygodni jest już dostępna dla wiernych. Ze względu na obostrzenia może wejść do niej tylko 50 osób. W związku z tym w Środę Popielcową (17 lutego) odprawionych zostanie tu aż pięć mszy świętych. Będą one o: 7.00, 8.00, 10.00, 16.00 i 18.00.
Czytaj również:
Marek Surmacz pisze do prokuratury w sprawie pożaru katedry. "Straż zaniedbała sprawę"
WIDEO: Pożar katedry w Gorzowie widziany z drona
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?