Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Zielonej Góry do Londynu po sukces. Co zielonogórzanka ma wspólnego z wieżami w Katarze czy Centralnym Portem Komunikacyjnym?

Leszek Kalinowski
Leszek Kalinowski
Agata Bidołach z Zielonej Góry obecnie mieszka i pracuje w Londynie
Agata Bidołach z Zielonej Góry obecnie mieszka i pracuje w Londynie Archiwum A. Bidołach
Zielonogórzanka Agata Bidołach pracuje w Londynie… nad projektowaniem Centralnego Portu Komunikacyjnego w Polsce. Jak to się stało, że znalazła się w jednej z największych na świecie firm architektonicznych?

Agata Bidołach obecnie bierze udział w projektowaniu Centralnego Portu Komunikacyjnego. Wcześniej pracowała m.in. nad projektowaniem tak znanych obiektów jak 4 wieże Lusial w Katarze. Stało się to możliwe, kiedy wyjechała z Zielonej Góry do Londynu.

Po maturze w VII LO w Zielonej Górze wybrała Uniwersytet Zielonogórski

Urodziła się w Winnym Grodzie. Mieszkałam z rodzicami i rodzeństwem w podzielonogórskim Wilkanowie, gdzie – jak mówi – spędziła najlepsze dzieciństwo pod słońcem. Z uśmiechem na twarzy wspomina zabawy, wyprawy do lasu i nad jeziora. A także codzienne podróże do przedszkola czy szkoły podstawowej w Zielonej Górze.
Po podstawówce przyszedł czas na VII LO w obecnym Zespole Szkół Mistrzostwa Sportowego w Zielonej Górze. A po maturze? Wybrała inżynierię środowiska na Uniwersytecie Zielonogórskim.
- Jako że od najmłodszych lat wychowana byłam blisko natury, wybór kierunku był bardzo trafiony i chyba oczywisty – mówi zielonogórzanka. - Choć przyznam, że pierwszy rok był dość trudny i jeśli miałabym oszacować to około 40 procent studentów, którzy zaczynali ten rok, nie dotrwało do końca drugiego semestru.

Agata Bidołach z Zielonej Góry obecnie mieszka i pracuje w Londynie
Agata Bidołach z Zielonej Góry obecnie mieszka i pracuje w Londynie Archiwum A. Bidołach

Pierwsza praca i cudowna atmosfera

Po obronie pracy magisterskiej, zaczął się jeden z bardziej niepewnych etapów w życiu w życiu wielu absolwentów wyższych uczelni. Bo co tu dalej robić?
- Wielu moich przyjaciół nie podjęło pracy związanej z profilem ukończonych studiów. Ja postanowiłam dać sobie szansę i spróbować znaleźć prace, w której będę mogła skonfrontować to, czego się nauczyłam na studiach z praktyką – opowiada Agata Bidołach.
Pierwszą pracę dostała dość szybko na stanowisku asystenta projektanta sieci kanalizacyjnych i wodociągowych. Przyznaje, że od początku jej się to zajęcie spodobało. Bo każdy dzień był inny. A projekty, nad którymi przyszło jej pracować, wymagały pokonywania różnych przeszkód, stanowiły wyzwania natury czysto technicznej… A ona lubi wyzwanie i ich się nie boi.
- Jest jeszcze jeden bardzo ważny czynnik, który powodował, że w pierwszej podjętej pracy wytrzymałam osiem lat. To ludzie, z którymi miałam możliwość pracować – podkreśla. - To nie tylko wspaniali fachowcy w dziedzinie inżynierii sanitarnej, ale również cieple i otwarte osoby, z którymi przyjaźnię się do dziś. Niestety firma ta już nie istnieje, bo po pewnym czasie pojawiły się problem z płynnością finansową.

Tego nie mogła zaakceptować

No i znów trzeba było się zastanowić, co dalej? Ówczesny rynek pracy dla projektantów inżynierii środowiska nie był okazały. Istniało parę kilkuosobowych firm, gdzie stanowiska pracy były już obsadzone.
Udało mi, się podjąć pracę w firmie o podobnym profilu. Ale właśnie ta kilkumiesięczna przygoda pomogła mi i przyspieszyła moją decyzję o wyjeździe do Londynu – wspomina zielonogórzanka. - Warunki pracy i niepisane umowy były dla mnie nie do zaakceptowania. Pamiętam, jak każdego ranka przy wyjściu do pracy ogarniała mnie złość. Po niespełna dwóch miesiącach złożyłam wypowiedzenie i rozpoczęłam przygotowania do wyjazdu. Mój polski ówczesny szef nie wierzył w moją decyzję i że uda mi się odnieść sukces w branży za granicą.

Trudna decyzja o wyjeździe

Decyzja nie była łatwa. Ale było o tyle prościej, że jej mąż był już w Londynie od kilku miesięcy i pracował w swojej branży. Mimo to miała obawy, jak się odnajdzie w nowym miejscu, zwłaszcza że – jak zauważa – wówczas jej znajomość angielskiego była prawie zerowa.
- Będąc już na miejscu najtrudniej przychodziło mi przełamywanie bariery językowej. Jednak mając ambicje bycia aktywną zawodowo, musiałam przełamać swój wstyd przed używaniem angielskiego, który nie do końca był poprawny – wspomina. - Na miejscu natomiast okazało się, że w pracy bardziej liczy się fach, doświadczenie a nie sam język. Maż pomógł mi przygotować CV, a reszta to już była w moich rękach.

Agata Bidołach z Zielonej Góry obecnie mieszka i pracuje w Londynie
Agata Bidołach z Zielonej Góry obecnie mieszka i pracuje w Londynie Archiwum A. Bidołach

Spotkanie w londyńskiej firmie trwało krótko

Pierwsze rozmowy z rekruterami okazały się podbudowujące, bo okazało się, że można się zrozumieć, że dokładnie tłumaczą, kogo szukają…
- A ja ich przekonywałam, że to właśnie ja. No i któregoś dnia o godzinie 21 dostałam telefon z agencji, czy jestem gotowa przyjechać rano następnego dnia na interview – mówi Agata Bidołach. - Z informacji podesłanych przez rekruterkę okazało się, że nazajutrz będę rozmawiać z przedstawicielami jednej z największych na świecie firm architektonicznych - Foster and Partners. Na szczęście telefon otrzymałam tak późno, że nie miałam czasu na stres. Zdążyłam tylko sprawdzić, jak dojechać do firmy, by się nie spóźnić na umówione spotkanie oraz wyprasować białą koszulę.
Spotkanie trwało bardzo krótko. Dla niej był to oczywisty sygnał, że raczej nie dostanie tej pracy. O dziwo tydzień później dostała telefon z informacją, że bardzo się spodobała i pasowałabym do zespołu inżynierów. Padło pytanie: Czy jest gotowa podjąć współpracę? Początkowo nie dowierzała, ale oczywiście przyjęła propozycje. Od tego czasu minęło już siedem lat pracy Foster & Partners!

Początki pracy w Foster & Partners!

- Z biegiem czasu, kiedy zastanawiam się nad tym dniem, coraz bardziej widzę, ile w życiu człowieka zależy od szczęścia, ale też od tego, by temu szczęściu dopomóc i znaleźć się w odpowiednim miejscu i czasie oraz spotkać odpowiednich ludzi na swojej drodze – podkreśla. - Tego dnia ja właśnie w takim miejscu byłam. To był początek czegoś, czego w tamtym momencie się w ogóle nie spodziewałam.
Początki w F&P były bardzo trudne. Co ją najbardziej stresowało? Komunikacja. Jak przyznaje, nadrabiała zaangażowaniem, poświeceniem, chęcią uczenia się nowych rzeczy. Ciężka praca popłaciła. Już pierwsze projekty w firmie były dla niej dużym wyzwaniem, bo dostała pod opiekę projektowanie elementów sanitarnych w sklepach Apple porozrzucanych po całym świecie.
- W trakcie tej pracy miałam też dostęp do różnych projektów, jakie Apple chciał budować dla swoich sklepów, kilka było naprawdę ciekawych i trochę szokujących, ale niestety nie wszystkie ujrzały światło dzienne - opowiada. - Z czasem z projektowania małych obiektów powoli awansowałam do uczestnictwa w dużo większych projektach i na większą skalę.

4 wieże Lusial w Katarze

Wśród nich jest projektowanie elementów sanitarnych dla znanego studia mody Bench oraz banku BDO w Manila na Filipinach. Najbardziej dumna jest z uczestnictwa przy projektowaniu jednego z najbardziej znanych obiektów architektonicznych na świecie jak 4 wieże Lusial w Katarze, które niedawno można było zobaczyć podczas organizowanych tam mistrzostw świata w piłce nożnej 2022.
- Obecnie znowu mam większy kontakt z moją ojczyzną, gdyż biorę udział w projektowaniu Centralnego Portu Komunikacyjnego. Mówiąc bardziej szczegółowo odpowiadam za zaprojektowanie części sanitarnej – podkreśla zielonogórzanka. - Projekt w swoim założeniu będzie uwzględniał najnowocześniejsze rozwiązania zgodne z założeniami zrównoważonego rozwoju. Wierze, że dla mnie to będzie wielkie doświadczenie, kolejna wspaniała przygoda oraz wyzwanie, a co ważniejsze - czuję, że jestem na to gotowa. Od 7 lat jest to moja pierwsza współpraca z polską firmą. Przy okazji dzięki tej współpracy będę mogła dowiedzieć się, jak zmienił się rynek i kultura pracy w Polsce w czasie mojego pobytu w Wielkiej Brytanii.
O szczegółach projektu nie może rozmawiać, bo obowiązuje ją tajemnica. Ale na pewno dla niej zapowiada się bardzo intensywny czas w pracy.

Pożyjemy - zobaczymy

Z założenia miała w Londynie spędzić maksymalnie cztery lata.
- Moja wizja jak życie się potoczy, wyglądała zupełnie inaczej. Życie jednak pisze swoje scenariusze – zauważa Agata Bidołach - I jak na razie mija osiem lat jak jestem poza Polską. Mam przy sobie szczęśliwa, kochającą się rodzinę oraz wiele możliwości, a na pytanie: kiedy wracamy do kraju, odpowiadam ‘’jeszcze nie wiem’’. Pożyjemy – zobaczymy.
Zobacz 20 kultowych miejsc:

6. Guma do żucia McDonalds, resoraki, markowa odzież dżinsowa i... alkohol na wesela. Asortyment był oczywiście bogatszy, ale taki towar można wymienić od razu z czym się kojarzył sklep za dewizy. Waluta nie była ogólnie dostępna, ale jakoś do niej się docierało. Lub do bonów peweksowych, które także przybliżały zakup rzeczy nieosiągalnych w zwykłych sklepach.

20 kultowych miejsc w Zielonej Górze. Pamiętacie je? Większo...

ZOBACZ TEŻ

Muzeum pod chmurką na osiedlu Cegielnia w Zielonej Górze

Zielona Góra: Nietypowe muzeum pod chmurką. Musisz to zobacz...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska