Powiedzenie "płacić jak za zboże" całkowicie straciło swoje zastosowanie. Rolnicy mówią o cenie tony pszenicy konsumpcyjnej jako o żałosnej. 650 zł to absolutne minimum i wystarczy najdrobniejsze potknięcie, aby trzeba było do biznesu dopłacać. Dodają też, że są w garści... spekulantów. Podczas żniw i urodzaju to właśnie oni dyktują warunki.
- Spekulant to takie słowo, które nam się kojarzy z komuną, ale tak trzeba mówić o tym łańcuszku biznesmenów, którzy chcą się pożywić na naszej pracy - mówi Tomasz Stefański gospodarujący na 200 ha w okolicy Lubrzy. - Jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że zainwestowałem i mogę ziarno zmagazynować do czasu, aż cena będzie wyższa. Jednak, kto mi zagwarantuje, że będzie wyższa. Proszę policzyć...W hektar pola muszę zainwestować 3 tys. zł, w tym roku zebrałem 6 - 7,5 tony. To był dobry rok. W naszym kraju najgorszy jest brak związku ceny zboża z ceną środków produkcji. Niech pszenica kosztuje 670 za tonę, ale niech tyle samo kosztuje tona saletry, Dziś jest droższa dwa, trzy razy
Kilka kilometrów dalej, w Jordanowie Jan i Adam Golcowie kończą zbiory na jednym ze swoich pól. Mają w sumie 90 ha.
- Weźmy rzepak - mówi Adam. - Sprzedaliśmy część za cenę, która oznacza, że pracowaliśmy za darmo. Ktoś, ale nie my na tym zarobi. Pszenicę przechowamy, ale to loteria. Ci, którzy mają po 20, czy mniej ha nie przetrwają.
Więcej przeczytasz w sobotnio-niedzielnym (10-11 sierpnia) papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?