Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za czasów Jerzego Rembasa był inny świat. Robert Borowy napisał o nim książkę

Jarosław Miłkowski
Jarosław Miłkowski
Książka Roberta Borowego „Asy żużlowych torów - Jerzy Rembas” ma 292 strony. Można ją nabyć przez stronę ksiazkizuzlowe.pl
Książka Roberta Borowego „Asy żużlowych torów - Jerzy Rembas” ma 292 strony. Można ją nabyć przez stronę ksiazkizuzlowe.pl Jarosław Miłkowski
- Dziś ze swoimi rewelacyjnymi startami, byłby pewnie wykluczany w co drugim wyścigu za mikroruchy - mówi Robert Borowy. Właśnie ukazała się jego książka o Jerzym Rembasie, legendarnym zawodniku Stali Gorzów.

Nie był nigdy indywidualnym mistrzem Polski seniorów, nie zdobywał medali w indywidualnych mistrzostwach świata. Dlaczego Jerzy Rembas zasługuje, by napisać o nim książkę?
Choćby dlatego, że jest ważną postacią w historii polskiego żużla. Zdobył przecież cztery medale drużynowych mistrzostw świata. Poza tym był aż sześciokrotnym drużynowym mistrzem Polski! Cztery razy sięgał po złoto w parach. I niemal za każdym razem liderem lub jednym z liderów Stali. Jerzy Rembas to bardzo ciekawa postać...

Jerzy Rembas licencję żużlową otrzymał w 1971. Z torem pożegnał się w 1990.
Jerzy Rembas licencję żużlową otrzymał w 1971. Z torem pożegnał się w 1990. Z archiwum Bogusława Nowaka

... i jedyna spośród legend Stali, która nie doczekała się wydawnictwa. Są przecież książki o Edwardzie Jancarzu, Zenonie Plechu, Bogusławie Nowaku, sam też napisałeś pozycję o Piotrze Świście.
Nie zawsze na książkę zasługuje ten, kto zdobywał tytuły. Lata, w których startował Jerzy Rembas, są ciekawe z innych powodów. To były czasy, gdy Polska była za żelazną kurtyną. To był inny świat. I to warto było choć trochę opisać. Poza tym Jerzy Rembas był idolem gorzowskich kibiców. Gdy Stal zdobywała seryjnie tytuły mistrzów Polski, Zenon Plech postanowił odejść do Gdańska. Z kolei Edward Jancarz jeździł w Anglii i na mecze przyjeżdżał sporadycznie. I to właśnie Rembas był gwiazdą. To on ciągnął Stal, gdy zdobywała medale w parach. Oprócz tego Rembas - choć skromny, schowany człowiek - jak już coś powie, to naprawdę jest to coś ciekawego i anegdotycznego.

Która z anegdot jest najciekawsza?
Trudno powiedzieć, bo ta książka powstawała 30 lat. A pierwsze, dość duże rozmowy, przeprowadziłem z Jurkiem Rembasem już w 1991 r. Najciekawsza dla mnie była chyba historia jego powrotu do Polski po sezonie 1978 spędzonym w Anglii. Chciał wracać maluchem do kraju, a tu okazało się, że nie miał wizy na przejazd tranzytem przez Niemcy. Postanowił więc pojechać do ambasady niemieckiej w Londynie. Tam nie udało mu się jednak niczego załatwić, bo m.in. się spóźnił, potem nie miał pieniędzy na hotel i musiał spać w maluchu. Po dwóch dniach, gdy był już zdenerwowany, postanowił więc przerobić datę długopisem w starej wizie. Niemcy od razu kapnęli się na granicy. Skończyło się tym, że musiał zapłacić karę, a że nie miał potem pieniędzy na paliwo, to płacił na stacjach benzynowych... prezentami. Do Polski wrócił po tygodniu. Ta opowieść doskonale pokazuje, jak przez kilkadziesiąt lat zmienił się świat. Dziś przecież zawodnicy jadą jednego dnia mecz w Anglii, następnego w Polsce, a trasę pokonują sprawnie samolotami.

Skoro już mówimy o datach, w życiorysie Jerzego Rembasa jest kilka wątków z nimi związanych. Choćby ta z datą urodzenia. Przez wiele lat podawano zupełnie inną...
To bardzo ciekawa historia. W oficjalnych materiałach, m.in. w wydrukach pochodzących z Polskiego Związku Motorowego, było napisane, że Rembas urodził się 18 kwietnia 1956 w Bogdańcu. Tymczasem on rzeczywiście urodził się nie dość, że dzień później, to jeszcze w Gorzowie. Rembas nigdy tego jednak nie zdementował. On był tak związany z Bogdańcem, że to, iż poród odbył się w szpitalu w Gorzowie, nie miało dla niego znaczenia i zawsze mówił, że urodził się w Bogdańcu.

Z błędną datą związany jest też początek jego kariery. W latach 70. żużlowcem można było zostać, gdy skończyło się 16 lat. Ja jednak przez długi okres słyszałem i czytałem, że jeździł już jako 15-latek.
To też trzeba ostatecznie zdementować. Rembas twierdził, że wystartował w zawodach, jeszcze w roku 1971, a więc gdy miał 15 lat. Ja jednak na podstawie odszukanych materiałów z tamtych czasów mogę powiedzieć: jako 15-latek nie pojechał w żadnych oficjalnych zawodach. Licencję żużlową - i to się zgadza - zdał jednak przed 16. rokiem życia. W sierpniu 1971. Zrobił to „nielegalnie”.

Jakim cudem?
Przychodząc do Stali, Rembas przedstawił zaświadczenie, że uczęszcza na kurs prawa jazdy, na który można było pójść po skończeniu 16. roku życia. W rzeczywistości Rembas był wtedy 15-latkiem i poszedł do PZMot-u przy ul. Kosynierów Gdyńskich w Gorzowie, gdzie zgłosił, że chce chodzić na kurs. Podał przy tym, iż już ma 16 lat, nikt pewnie legitymacji nie sprawdził i na podstawie deklaracji ustnej wydano mu zaświadczenie. Później już na kurs młody Jurek nie przyszedł, prawdopodobnie, by sprawa się nie wydała. Z tym zaświadczeniem pojawił się w klubie wiosną 1971 i już po trzech miesiącach był żużlowcem z licencją.

Jakim zawodnikiem był Jerzy Rembas? Ja sam załapałem się na ostatnie lata jego kariery i pamiętam, że słynął z bardzo dobrych startów.
Rembas był bardzo lubiany. On jeździł bardzo czysto, bardzo fair. Nikogo nie przyciskał do bandy i choćby przez to budził wielką sympatię. Na starcie i w pierwszym łuku, rzeczywiście, był perfekcyjny. Miał doskonałe ułożenie ciała na motocyklu na dojeździe po starcie do wirażu. Ta perfekcyjność sprawiła jednak, że chyba nie do końca potrafił wyszkolić jazdę na dystansie. Często jeździł z przodu, więc skupiał się na obronie ataków rywali i trudniej było nauczyć się atakować.

To dlatego nie odniósł sukcesów indywidualnych?
Nie, powód był raczej inny. W połowie lat 70. nastąpiła rewolucja sprzętowa. Angielskie czterozaworowe motocykle Weslake zdobyły rynek, a dwuzaworowe Jawy, na których jeździli Polacy, zostały w tyle. A ponieważ zawodnicy z zachodu nie mieli problemu z dolarami, nie mieli też kłopotów z dostępem do sprzętu. Jancarz czy Plech przez wiele lat jeździli w lidze w Anglii, więc trzymali się czołówki światowej. Rembas startował tam tylko rok i sprzętowo odstawał. Jak reszta Polaków startujących tylko w kraju.

Dziś Rembas odnalazłby się w żużlu ze swoimi startami?
Chyba nie. Byłby wykluczany w co drugim wyścigu za szybkie starty i mikroruchy [śmiech].

A dlaczego Jerzy Rembas tak szybko skończył karierę? Rune Holta ma dziś 48 lat i w I lidze robi kilkanaście punktów w meczu. Rembas zjechał jednak z toru w 1990 r., gdy miał 34 lata.
On to wyjaśnia w książce - nie miał już siły. W tamtych latach był zupełnie inny proces szkolenia, a Rembas nie pracował nad fizycznością. Jak sam przyznaje, był bardzo mikry, chudziutki i zwyczajnie nie miał krzepy. On nawet jak szedł do sauny to nie mógł się spocić. Poza tym na przełomie lat 80. i 90. zaczęli pojawiać się zawodnicy jeżdżący zupełnie inną techniką - bardziej opływową - i zaczęli go objeżdżać. Nie bez znaczenia było też jego zniechęcenie po tym, gdy pod koniec lat 70. nie dostał zgody na to, by dłużej jeździć w Anglii. Owszem w 1981 roku powrócił na Wyspy, ale szybko doznał poważnej kontuzji. W polskiej lidze miał średnią 2,5 pkt./bieg, a gdy jechał na zawody eliminacyjne, to przegrywał z Niemcami, a potem nawet z Włochami. Rozumiał, że już nic nie osiągnie, ostatnie lata jeździł więc dla przyjemności.

Jerzy Rembas to pierwszy zawodnik w polskiej lidze, który w siedmiu biegach zdobył komplet 21 punktów...
W polskim żużlu przez wiele lat nie było w lidze pozycji juniora. Ona pojawiła się dopiero w sezonie 1978, a juniorami byli wówczas zawodnicy do 23. roku życia. W Stali przypomniano wtedy sobie, że Rembas wciąż jest juniorem, bo tak naprawdę ostatni występ w tej grupie wiekowej zaliczył w 1974 roku zdobywając złoty medal w MIMP. A że młodzieżowcy mogli pojechać w lidze w pięciu biegach seniorskich i dwóch juniorskich, to łącznie dawało mu to siedem startów. W 1978 w meczu w Gdańsku Rembas wygrał wszystkie swoje biegi. Ten wyczyn powtórzył dopiero Niels-Kristian Iversen w 2013 w Bydgoszczy.

Książka o Rembasie ukazała się kilka tygodni temu, a już zdążyła zrobić sporo dobrego. Na swoim profilu na Facebooku wystawiłeś ją na licytację na rzecz Niny Słupskiej, czyli dwulatki, na której leczenie pieniądze zbiera chyba całe środowisko żużlowe.
Efektem tej licytacji jestem zaskoczony. Wzięło w niej udział kilka osób, ale do ostatnich chwil licytacji wytrwały dwie osoby - pan Grzegorz i pan Piotr. Jeden z nich wylicytował książkę za 650 zł, drugi powiedział, że on też wyłoży pieniądze. Na rzecz Niny dorzucili więc 1,3 tys. zł.

Książka o Jerzym Rembasie jest tym bardziej cenna, że nie można jej nabyć w księgarniach. Jak ją zatem można kupić?
Można ją kupić u wydawcy, z którym można skontaktować się przez internet. Książkę wydał znany w środowisku żużlowym Wiesław Dobruszek, natomiast chciałbym bardzo podziękować tym wszystkim, którzy wsparli wydanie tej publikacji. Bez ich pomocy nie byłoby książki.

Czytaj również:
Trzy piątki po zwycięstwie. Oceniamy zawodników Stali Gorzów po meczu z Apatorem Toruń

WIDEO: Jerzy Rembas odsłania swoją tablicę w Alei Gwiazd Stali Gorzów

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska