Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za daleko do Słubic

ANDRZEJ FLÜGEL (68) 324 88 06 aflugel@gazetalubuska
Kolejne lubuskie trzecioligowe derby miały dać odpowiedź na pytania czy najlepsza drużyna poprzedniego sezonu Promień nadal jest w kryzysie, oraz czy montowana naprędce ekipa Polonii Intermarche da sobie radę w trzeciej lidze.

Jak się wydaje, egzamin na razie zdali słubiczanie. Mimo wszelkich zastrzeżeń, trzeba stwierdzić, że grali dość mądrze, lepiej od wyżej notowanego rywala i chyba ambitniej. To wystarczyło by słabemu tego dnia Promieniowi wyrwać punkt. Czy uda się innym rywalom? Trudno powiedzieć. W każdym razie słubiczanie grając od 27 minuty w dziesiątkę zremisowali i za to należy ich chwalić.

Za daleko do Słubic

Mimo dobrego wyniku, trener Polonii Intermarche, Ryszard Marcinkowski wcale nie był zadowolony: - Pogratuluję chłopakom - powiedział. - Kto ma jednak grać w tej drużynie? Na ławce nie miałem nikogo, kto nadawałby się do występów w trzeciej lidze. Ten zespół był szykowany na czwartą ligę i nagle musieliśmy się przestawić na wyższe wymagania. To nie jest łatwe. Brakuje nam stopera. Rozmawiałem z kilkoma solidnymi graczami z Poznania Torunia i Łodzi, ale nikt nie chce przyjść do Słubic. Twierdzą, że za daleko. Były rozmowy z Pawłem Wojtalą. Ktoś taki bardzo by nam się przydał, nawet jeśli miał długą przerwę. Paweł jednak postawił takie warunki, że niejeden klub pierwszoligowy ich nie mógłby spełnić, a co dopiero my. Mamy kłopoty z obroną. W Żarach każda wrzutka śmierdziała bramką. Cieszę się z punktu, bo dla nas każda zdobycz ma wielkie znaczenie, ale martwię się co dalej.

Jeden wielki marazm

Co się jednak dzieje z Promieniem? Zespół, który typowano na walkę w górze tabeli, zaczął sezon fatalnie, Najpierw remis z osłabionym Ruchem w Radzionkowie, później zawstydzająca klęska w Zielonej Górze, wreszcie remis z rywalem grającym przez długi czas w dziesiątkę. Co gorsza, zarówno w Zielonej Górze jak i sobotę, w Żarach, Promień grał słabiutko. Schematycznie, wolno bez polotu i pomysłu. Dziś już chyba widać, że nowi gracze, przynajmniej na razie, w żaden sposób nie potrafili godnie zastąpić Andrzeja Tychowskiego i Sebastiana Dudka.
- Bardzo chcieliśmy zmazać plamę za występ sprzed tygodnia - powiedział szkoleniowiec Promienia Krzysztof Pawlak. - Nie udało się. Niestety, gdybyśmy nie stracili głupiej bramki chyba nie nazywalibyśmy się Promień Żary. Gol kuriozalny i nie powinien się zdarzyć. Później przez długie minuty nie mogliśmy opanować nerwów i strachu, zawodnicy bali się wziąć odpowiedzialność, nie było lidera i praktycznie jeden wielki marazm w zespole. Dość przedziwna czerwona kartka dla zawodnika gości sprawiła, że wydawało się, iż goście polegną. Tak się nie stało. Cóż, musimy pracować nad tym by wrócić do równowagi. Znów muszę prosić widzów o uzbrojenie się w cierpliwość.

Kiedy się wkomponują?

Trener Pawlak proszony o ocenę swoich nowych graczy, a szczególnie Pawła Woźniaka, który miał być bardzo ważnym wzmocnieniem, powiedział. - Sam fakt, że zmieniłem go w 66 minucie, o czymś świadczy. Wszyscy, łącznie ze mną, liczyliśmy na niego. Znam go z lat wcześniejszych i widziałem w nim lidera zespołu. Jednak rok czasu kiedy nie grał zrobił swoje. Był w Anglii, ponoć pracował indywidualnie ale trenować mógł na kwietnikach. Ćwiczenia, a mecze to zupełnie coś innego. Potencjał jednak ma. Cały czas czekamy aż wróci do równowagi, Łukasz Agustyniak potrafi grać w piłkę, ale brakuje mu zdrowia. Coś w zimie w jego przygotowaniach było nie tak. Myślę jednak, że ci nowi potrafią się wkomponować, bo przecież nie po to ich ściągaliśmy, żeby byli tylko uzupełnieniem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska