Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za lubuskimi strażakami pracowity rok. Którzy wyjeżdżali do akcji najczęściej?

Magdalena Marszałek
Magdalena Marszałek
Miniony rok był bardzo pracowity dla lubuskich strażaków.
Miniony rok był bardzo pracowity dla lubuskich strażaków. Pexels
Strażacy z województwa lubuskiego mają za sobą bardzo pracowity rok. Ratowali ofiary wypadków drogowych, brali udział w poszukiwaniach zaginionych, gasili pożary i pomagali uchodźcom wojennym. Które jednostki wykazały się największą aktywnością?

Strażacy mieli ręce pełne pracy

Ponad 20 tysięcy interwencji. Taki jest bilans pracy lubuskich strażaków w ubiegłym roku. Najwięcej akcji mają na swoim koncie ci gorzowscy. Był to dla nich wyjątkowo pracowity czas, bo wyjątkowo dużo było zdarzeń, do których ich wzywano.

W ubiegłym roku odnotowaliśmy blisko trzydziestoprocentowy wzrost liczby zdarzeń. Na terenie powiatu gorzowskiego było ich w sumie 3847, a więc o 855 więcej niż rok wcześniej. Większość zdarzeń, bo ponad 1800 dotyczyła samego Gorzowa, a pozostałe okolicznych gmin. Co warte odnotowania - zmniejszyła się liczba ofiar, ale wzrosła za to liczba osób poszkodowanych w zdarzeniach - mówi bryg. Bartłomiej Mądry, oficer prasowy Komendy Miejskiej PSP w Gorzowie.

Dużo więcej zdarzeń było także w powiecie zielonogórskim. Tam strażacy wyjeżdżali w ubiegłym roku ponad 3500 razy, a więc 800 więcej niż rok wcześniej.

Przeczytaj również: Czytelnik z Gorzowa: rok temu znaleziono tu zwłoki. Teraz znowu pożar i zwęglone zwłoki!

Dużo miejscowych zagrożeń i pożarów

W ubiegłym roku najwięcej strażackich interwencji związanych było z miejscowymi zagrożeniami. To głównie wyjazdy do wypadków i kolizji oraz akcje związane z usuwaniem skutków niekorzystnych warunków atmosferycznych. Dużo było także pożarów. Wpływ na to miała między innymi sucha i wczesna wiosna oraz upalne lato, kiedy masowo płonęły trawy oraz nieużytki. Strażacy niemal każdego dnia wyjeżdżali do tego typu zdarzeń. Ale nie zawsze winna była pogoda. Ubiegły rok był bowiem rekordowy pod względem liczby podpaleń.

Był taki czas, kiedy liczba pożarów utrzymywała się już na takim stałym poziomie, ale w ostatnim czasie zauważamy duży wzrost tego typu zdarzeń. W większości przypadków wpływ na to ma oczywiście pogoda, ale widzimy, że przyczynia się do tego również działalność człowieka, bo drastycznie rośnie liczba podpaleń. I wcale nie mówimy tu o sytuacji, kiedy na przykład rolnicy wypalają trawy, aby użyźnić glebę. To są po prostu złośliwe i świadome podpalenia. Często jest tak, że przyjeżdżamy do pożaru trawy i na miejscu zastajemy kilka ognisk zapalnych, a więc gołym okiem widać, że ten ogień został w tych kilku punktach celowo podłożony - mówi st. kpt. Arkadiusz Kaniak, oficer prasowy Komendy Miejskiej PSP w Zielonej Górze.

Były też setki fałszywych alarmów. Jednak jak podkreślają strażacy - tu największą liczbę stanowiły wyjazdy do zgłoszeń fałszywych w dobrej wierze.

Takich telefonów z alarmami złośliwymi, kiedy ktoś dzwoni po to, żeby wezwać służby ratunkowe, bo robi sobie żarty jest wciąż sporo, ale jednak coraz mniej. To cieszy, bo tego typu zgłoszenia mają wpływ zarówno na czas, jak i skuteczność udzielania pomocy osobom, które rzeczywiście jej potrzebują. Mamy za to sporo zgłoszeń związanych z tak zwanymi czujkami i różnymi systemami zabezpieczeń budynków. To dlatego, że coraz więcej osób jest świadomych zagrożenia związanego na przykład z ulatnianiem się tlenku węgla i wyposaża się w tego typu urządzenia. Zdarza się jednak, że czujka informuje użytkownika na przykład o rozładowanej baterii, co skutkuje telefonem do straży - dodaje Arkadiusz Kaniak.

Zaangażowani w pomoc uchodźcom

Ubiegły rok był szczególny ze względu na wojnę w Ukrainie. Strażacy mocno zaangażowali się w pomoc uchodźcom przybywającym do naszego kraju oraz wspierali ratowników za naszą wschodnią granicą.

To był kolejny rok, kiedy musieliśmy się mierzyć z zupełnie nowymi wyzwaniami. Po pandemii było to przyjęcie uchodźców z terenu ogarniętego wojną. To wymagało ogromnego skupienia przede wszystkim na zadaniach logistycznych związanych z przyjęciem osób potrzebujących na dworcach i transportowaniu ich w bezpieczne miejsca. Byliśmy zaangażowani również w dostarczanie łóżek, materaców czy żywności do punktów recepcyjnych dla uchodźców, ale też koordynowaliśmy przekazywanie sprzętu ratowniczego za naszą wschodnią granicę - tłumaczy Arkadiusz Kaniak.

Dla ochotników to też był pracowity rok

Pracowity czas mają za sobą także strażacy z jednostek ochotniczej straży pożarnej w regionie. Pełnią bardzo ważna rolę w życiu lokalnych społeczności, bo najczęściej to właśnie oni jako pierwsi niosą pomoc potrzebującym. W ubiegłym roku największą aktywnością wykazali się druhowie ze Sławy. Brali udział ponad 300 akcjach.

Najbardziej pracowita była dla nas pierwsza połowa roku, kiedy mieliśmy najwięcej wyjazdów do miejscowych zagrożeń powodowanych przez niespokojną pogodę. Sporo było również akcji ratunkowych związanych z różnymi zdarzeniami na drogach. Jeżeli chodzi o nasz teren, to on jest bardzo specyficzny. Zawodowa straż ma do nas kilkadziesiąt kilometrów, więc jesteśmy pewnego rodzaju fundamentem bezpieczeństwa na terenie gminy, bo zawsze to właśnie my jesteśmy pierwsi na miejscu zdarzenia - mówi Łukasz Dudziak z OSP w Sławie.

Dużo, bo blisko 300 interwencji mają na swoim koncie także strażacy ze Skwierzyny i Witnicy. Niewiele mniejszą aktywnością mogą pochwalić się jednostki z Torzymia i Kożuchowa.

Zobacz również:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska