Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za to, że goniła złodzieja szef zwolnił ją z pracy!

Źródło: Głos Koszaliński
(fot. Radosław Brzostek, www.gk24.pl) Sylwia Lewandowska pokazuje bliznę, jaka pozostała jej po upadku.
(fot. Radosław Brzostek, www.gk24.pl) Sylwia Lewandowska pokazuje bliznę, jaka pozostała jej po upadku.
Kiedy złodziej okradł sklep, w którym pracowała Sylwia Lewandowska z Koszalina, ta bez wachania rzuciła się za nim w pogoń. Niestety przy okazji rozbiła sobie głowę i trafiła na zwolnienie lekarskie. W nagrodę została zwolniona z pracy.

Zobacz też: Praca w regionie. Zawody skazane na bezrobocie

– Gdybym wiedziała, że tak to się wszystko skończy, to nie ruszyłabym w pościg za złodziejem. Ale ja się czułam odpowiedzialna. Nigdy nie sądziłam, że za poświęcenie, zostanę ukarana. Że nie będę miała do czego wracać, że stracę tak ważną dla mnie pracę. I jeszcze się dowiem o tym przez telefon – żali się Sylwia Lewandowska.

17 listopada, około godz. 17, do sklepu Humanic wszedł mężczyzna, który pokręcił się między regałami w dziale damskim i z kartonem z damskimi kozakami o wartości 199 złotych próbował opuścić sklep. Na bramce włączył się alarm, a mężczyzna zaczął uciekać. – Widziałam całą tę sytuację i ruszyłam za nim. Biegł w stronę ruchomego zjazdu na parking podziemny. Niestety, poślizgnęłam się na śliskich kaflach i uderzyłam głową w futrynę. Krew się mocno polała. Na pomoc przyszli mi jacyś obcy ludzie, wezwali pogotowie. Złodziej uciekł – opowiada kobieta. W szpitalu lekarz zszył jej ranę na czole i z kołnierzem na szyi oraz zwolnieniem lekarskim na dwa tygodnie wypisał do domu.

Przeczytaj też: - W naszym regionie bezrobocie z pokolenia na pokolenie jest faktem - mówi Janusz Jasiński, współwłaściciel Intermarche i Bricomarche.

Pani Sylwia była przekonana, że może być spokojna o swoją pracę. W sklepie Humanic pracowała od półtora roku.– Jeszcze kiedy byłam na zwolnieniu lekarskim przyszła do mnie z kwiatami kierowniczka. Zrobiło mi się bardzo miło i jeszcze bardziej utwierdziłam się w przekonaniu, że pracuję w naprawdę dobrej firmie. Dlatego, kiedy przyszła niedziela, koniec listopada, a ja właściwie w poniedziałek powinnam stawić się w pracy, postanowiłam zadzwonić, by dowiedzieć się, na która godzinę mam przyjść. Do głowy mi nie przyszło, że usłyszę, że mam już do pracy nie wracać.

To był szok. Zero zrozumienia sytuacji. Dlaczego? Jak to? Za co? Tylko takie pytania kłębiły mi się w głowie – dodaje zrezygnowana Sylwia. Dziewczyna, na te pytania nie uzyskała odpowiedzi. Kiedy przyszła po swoje rzeczy, nie mogła wejść na zaplecze i zabrać ich sama. Jej miejsce zajęła inna pracownica.

Postanowiliśmy się dowiedzieć w warszawskiej siedzibie firmy Humanic, czy takie praktyki to zwyczajowe działanie spółki. – Dyrektorem operacyjnym firmy jestem dopiero od 29 listopada i dopiero dowiedziałem się o tej sprawie. A od pani dowiaduję się o jej okolicznościach. I rzeczywiście, wygląda na to, że my tu w Warszawie nie wiedzieliśmy wobec kogo podejmujemy taką, a nie inną decyzję. Teraz wyjeżdżam służbowo za granicę, wracam 22 grudnia. Obiecuję skontaktować się i ostatecznie spotkać się z tą osobą w Koszalinie – zapewnił nas Wojciech Janiak, dyrektor operacyjny spółki Humanic.

Zobacz źródło: Zwolniona z pracy: Lepiej było nie gonić złodzieja - www.gk24.pl

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska