Pan Marian ze wsi pod Zieloną Górą przyznaje, że na etapie przygotowań do przeprowadzki z miasta jednym z atutów jego domu i ogrodu była przepływająca obok rzeczka. - Wrzucam do wody pompę i podlewam ogródek - nie ukrywa. - Nawet nie chodzi o oszczędności, bo mam też własną studnię. Podlewam cieplejszą wodą, co jest korzystne dla roślin. Ale już sąsiedzi, z których jeden jest rolnikiem, kierują się rachunkiem ekonomicznym. Trudno tyle wody pociągnąć z ujęcia.
Dlatego na wieść, że będzie musiał zapłacić za wodę ze "swojej" rzeczki, pan Marian tylko wzrusza ramionami. Absurd! Przede wszystkim ta woda wsiąka w ziemię i wraca do rzeczki. Nawiasem mówiąc, oczyszczona. - I ciekawe, gdzie mi zamontują licznik. Na ogrodowym wężu? - zastanawia się z przekąsem.
Tak, tak, zgodnie z najnowszym pomysłem Ministerstwa Środowiska, czyli ze znowelizowanym Prawem wodnym, będziemy musieli płacić za korzystanie z tak zwanych wód powierzchniowych. I konsekwencje tego przepisu dopadną nie tylko energetyków czy firmy poszukujące gazu łupkowego, ale również ogrodników i rolników nawadniających swoje zagonki, a także hodowców ryb, nawet tych na własne potrzeby. Urzędnicy tradycyjnie posługują się zaklęciem "wymóg Unii Europejskiej". W Niemczech za metr sześcienny wody powierzchniowej rolnik płaci 0,0014 euro.
Więcej o sprawie przeczytasz w poniedziałek, 1 lipca, w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?