Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zablokowali miasto (WIDEO)

Henryka Bednarska
Protestujący nieśli małą trumnę, na której był napis: Od pacjentów na pomysły o likwidacji szpitala
Protestujący nieśli małą trumnę, na której był napis: Od pacjentów na pomysły o likwidacji szpitala Fot. Katarzyna Chądzyńska
Na prawie dwie godziny 350 pracowników szpitala sparaliżowało w piątek ruch na ulicach miasta. Domagali się ratowania lecznicy.
ZOBACZ VIDEO

Na prawie dwie godziny 350 pracowników szpitala sparaliżowało w piątek ruch na ulicach miasta. Domagali się ratowania lecznicy.

Wyszli na ulice o 14.30. Już po chwili znaleźli się na obecnie najważniejszym rondzie w mieście, na ul. Warszawskiej. To zjazd z jedynego mostu przez Wartę, tędy biegnie trasa z północy na południe. Szli wolno, kolumna strajkujących rozciągnęła się na 400 m. Od razu sparaliżowali ruch. - Zdecydowaliśmy się na taki protest, bo ludzie są zdesperowani. Nikt nie chce ratować szpitala - mówiła Anna Rybska ze związku pielęgniarek. Renata Łebek dodała: - Tylko tak można zwrócić uwagę na problem.

Czekają na pieniądze
Związkowcy domagali się też pieniędzy z Urzędu Marszałkowskiego. Choć w poniedziałek radni przyznali 2,5 mln zł kredytu, ciągle nie ma ich na koncie szpitala. A ten jest w tragicznej sytuacji. Z braku pieniędzy od trzech tygodni nie prowadzi planowych operacji, pacjenci na oddziały i w poradniach przyjmowani są tylko w nagłych przypadkach. - Jest bardzo ciężko, choć w czwartek dostaliśmy 5,4 mln zł z funduszu zdrowia za świadczenia w kwietniu - tłumaczył rzecznik szpitala Krzysztof Cichowlas.

.

Z tej puli jeszcze w czwartek wypłacono pracownikom zaległe pensje, bo w kwietniu dostali jedynie 43 proc. wynagrodzenia.

Przypomnijmy, właśnie z powodu braku pieniędzy i pomysłu na rozwiązanie problemu szpitala w ub. piątek zaczęła się głodówka. W piątkowej manifestacji szli też głodujący. Na trasie jeden z nich zemdlał. - Może nasz marsz coś pomoże - powiedziała Teresa Woźniak, bez jedzenia siódmą dobę.

Jedni wspierali, inni krytykowali

W piątkowym proteście pracowników szpitali wsparli związkowcy z Elektrociepłowni, dawnego Stilonu, SE Bortnetze. - To akt determinacji - tak manifestację ocenił szef gorzowskiej Solidarności Jarosław Porwich.

Szedł razem z protestującymi. Na marsz różnie reagowali gorzowianie. Tadeusz Michalski go poparł, bo jego zdaniem miasto musi mieć szpital ze specjalistycznymi usługami. Panią Elżbietę z Dolinek protest zdenerwował. - Do pracy nie mogę dojechać. Niech strajkują przed Sejmem. Posłowie biorą po 10 tys., niech dadzą na szpital - mówiła.

Podzieleni byli też kierowcy stojący w gigantycznych korkach. - Miesiąc nie byłem w domu, spieszę się. Blokują mi miejsce pracy - złościł się kierowca tira Piotr Ossowski z Elbląga.

Ale Sławomir Skoblik z Gdańska stwierdził: - Jak muszą, niech postrajkują. Każdy chce żyć.

Jeśli w poniedziałek nie będzie pieniędzy od marszałka, związkowcy zaostrzą protest. Będą blokować ronda co dwa dni. Nie przerwali głodówki, ale od piątku przystąpili do niej inni pracownicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska