Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójstwa i demony przeszłości. To wszystko w Zielonej Górze! Powieść „Piętno” Przemysława Piotrowskiego już w sklepach

Andrzej Flügel
Kiedy możemy kupić ,,Piętno”? Już, książka ukazała się na początku maja.
Kiedy możemy kupić ,,Piętno”? Już, książka ukazała się na początku maja. Dariusz Biczyński
Przemysław Piotrowski były dziennikarz ,,Gazety Lubuksiej” wydał kolejną książkę. To thriller ,,Piętno”, którego akcja dzieje się w Zielonej Górze i w okolicach.

Kolejna twoja książka ,,Piętno” w której uwidaczniają się mroczne strony tego świata...
- Czy ja wiem, czy mroczne? To kryminał, thriller. Akcję postanowiłem umieścić praktycznie w stu procentach w Zielonej Górze i okolicach. Nic dziwnego, bo to miasto w którym się urodziłem, wychowałem i mieszkam. Pomyślałem, że dobrze byłoby żeby akcja kolejnej książki działa się właśnie tutaj. Tym bardziej, że w literaturze polskiej Zielona Góra i nasze województwo nie pojawia się zbyt często. I tak powstała ta historia. Chciałem dzięki książce pokazać te nasze klimaty. Są więc między innymi istotne w książce Bachusiki, jest Palmiarnia i stojący obok niej pomnik chłopca z koniem.

Nie możemy Czytelnikom zdradzać szczegółów. Niech się dowiedzą czytając twoja książkę. Nie ma jednak sensu ukrywać, że są w niej momenty mrożące krew w żyłach. Nie bałeś się, że wystraszysz Czytelników?
- Właśnie o to chodzi żeby ich straszyć! Uważam, że ludzie lubią się bać. Dlatego tak obecnie popularne są thrillery, horrory i kryminały. Dreszczyk emocji, kiedy siedzi się bezpiecznie we własnym fotelu jest czymś, jak sądzę, pożądanym. Ktoś kto decyduje się na przeczytanie horroru tego właśnie oczekuje. Komedia powinna bawić, literatura piękna inspirować, faktu - dawać wiedzę, a horror straszyć i wywoływać emocje. Jeśli tego nie robi, to nie spełnia swego zadania.

Jak wspomniałeś, miejscem akcji ,,Piętna” jest Zielona Góra. Akcja rozgrywa się aktualnie i w retrospekcji. Każdy szczegół jest ważny, a Czytelnik chcąc podążać za nią musi zanurzyć się w mrocznych historiach...
- Staram się zapraszać go do rozwikłania zagadki. Oczywiście podrzucam mu ślepe tropy, próbuję go oszukać. Fajnie jest go w jakimś momencie zwieść, ale oczywiście daje mu też argumenty, po to by śledząc działania bohaterów dotarł do finału i prawdy.

Twoi bohaterowie są różni. Identyfikujesz się w jakimś stopniu z nimi, na przykład z komisarzem Brudnym z ,,Piętna”?
- Raczej nie, bo Brudny, w odróżnieniu ode mnie, miał bardzo trudne dzieciństwo i młodość. Staram się tworzyć różne postacie, mające zupełnie inne charaktery. Tak jak Brudny i inspektor Czarnecki. Tyle, że oni mimo ogromnych różnic starają się współpracować by schwytać mordercę. Staram się by moi bohaterowie nie byli postaciami papierowymi. Mam nadzieję, że mi się to udaje.

Czy pisząc ,,Piętno”, gdzie sprawa jest mocno skomplikowana już z góry miałeś zaplanowaną całą intrygę, czy też tylko jakiś ramowy plan zdarzeń, a niektóre sprawy pojawiły się w trakcie tworzenia powieści?
- Pomysł na książkę rodzi się od jakiejś ogólnej idei. Oczywiście wiem co się będzie działo, jak to ma wyglądać. To prawda, że zakończenie mam zarysowane bardzo ogólnie i wiele rzeczy wychodzi w tak zwanym ,,praniu”. Tak się dzieje bardzo często.

W twoich dwóch ostatnich książkach pojawiają się sprawy które dzieją się na naszych oczach. W poprzedniej zalew emigrantów, w tej pedofilia w kościele. Tematy aktualne są dla ciebie inspiracją?
- Jeśli chodzi o wspomnianą pedofilię to jakoś się wstrzeliłem w temat, ale nie jest to coś wiodącego w książce.

Zaczynałeś jako dziennikarz, potem pojawiły się książki. Kiedy wpadłeś na taki pomysł?
- Chodziło mi to po głowie od dawna, ale ciągle brakowało mi czasu. Po pracy w ,,Gazecie Lubuskiej” byłem rzecznikiem prasowym koszykarzy zielonogórskiego Stelmetu BC i tak naprawdę dopiero po odejściu z klubu znalazłem czas i ostro wziąłem się do zrealizowania planu napisania pierwszej książki. Ukończyłem ją w 2014, rok później została wydana i potem już poleciało.

Dziennikarstwo pomogło ci w zostaniu pisarzem?
- Bardzo. Dzięki niemu pojawił się u mnie jakiś warsztat. Człowiek, który nie miał do czynienia ze słowem pisanym będzie miał o wiele trudniej. W czasie pracy w dziale sportowym bywało, że pisałem od kilku do kilkunastu tysięcy znaków dziennie i większość pod presją czasu. Miałem to praktycznie na co dzień. Więc nie miałem problemów żeby usiąść i codziennie tworzyć książkę. Dziennikarstwo nauczyło mnie też stosowania zasad. Wiadomo, że książka to jakaś fikcja literacka, ale ona musi być oparta na realiach. Jeśli więc piszę o jakiś działaniach operacyjnych policji muszę porozmawiać z kimś kto się tym zajmuje. Kiedy chciałem opisać sekcję zwłok musiałem na nią pójść. Byłem na kilku, widziałem wszystko po kolei jak to wygląda. Myślę, że gdybym wcześniej nie był dziennikarzem to nie miałbym takiego parcia, żeby szczegóły w książce były dopracowane i odpowiadały rzeczywistości.

Przemysław Piotrowski o powieści "Radykalni. Rebelia"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska