Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo 15-latka w Nowej Soli. W sądzie nie stawili się oskarżeni

(pij)
Sędzia prowadząca rozprawę oraz obrońcy oskarżonych, których w sądzie nie było.
Sędzia prowadząca rozprawę oraz obrońcy oskarżonych, których w sądzie nie było. fot. Piotr Jędzura
Proces o zabójstwo 15-letniego Mikołaja nadal trwa. Dziś w zielonogórskim sądzie nie stawili się oskarżeni. Alfred K. jest na wolności.

Alfred K. był widziany przed budynkiem tuż przed rozpoczęciem rozprawy. Na sali sądowej się jednak nie pojawił. O tym, że Alfreda K. nie będzie w sądzie powiedział jego obrońca.

Nie stawił się również drugi oskarżony. To chłopak, z grupy, która biła Alfreda K. Na sali był jego obrońca.

Nie udało się również przesłuchać biegłego. Usprawiedliwił swoją nieobecność urlopem zaplanowanym wcześniej, niż ustalenie terminu rozprawy.

W sądzie zabrakło też bardzo ważnego świadka. To dziewczyna, która widziała bójkę i moment śmiertelnego kopnięcia 15-latka. Jest w Irlandii. Jej przesłuchanie może odbyć się podczas telekonferencji na żywo. Zielonogórski sąd okręgowy ma takie możliwości oraz sprzęt.

Proces dotyczy śmiertelnego pobicia 15-latka w Nowej Soli. Mikołaj zmarł po śmiertelnym kopnięciu w "splot słoneczny".

Podczas procesu oskarżony mężczyzna sugerował, że bronił się przed nastolatkami. Twierdził, że nikogo nie kopnął w brzuch. Natomiast Mateusz D., również oskarżony o udział w bójce, z grupy Mikołaja, zapewniał, że mężczyzna ich zaatakował, a oni bronili się przed nim.

Alfred K. jest już na wolności. W sądzie wyjaśniał, że w tragiczny dzień pił alkohol ze znajomymi. Potem wyszedł z domu. Na osiedlu XXX-lecia siedział Mikołaj z kilkoma znajomymi. Obok było kilka dziewczyn. Według zeznań Alfreda, oburzył go jeden z chłopaków, który zaproponował dziewczynom alkohol. Po chwili doszło do pierwszej bójki.

Alfred miał chwycić za kark jednego z chłopaków. Wtedy na ratunek rzucili się jego koledzy. Doszło tylko do przepychanek. Bójka zaczęła się chwilę później, pod sklepem monopolowym. - Biłem na oślep, nie zwracałem uwagi gdzie uderzałem - opowiadał w sądzie Alfred.

Zapewniał, że grupa nastolatków otoczyła go i atakowała. On tylko się bronił. - Pracuję fizycznie. Wiem, że mam ciężką rękę, ale nie myślałem, że tak się stanie - mówił pytany o to, czy wiedział, że można ręką zabić. Zapewniał, że śmierć od uderzenia ręką widział tylko na amerykańskich filmach. Przyznał się jedynie do udziału w bójce, ale nie do kopania chłopaka.

Zeznawał również Mateusz D., który jest oskarżony o udział w bójce. To znajomy zabitego Mikołaja. Wyraźnie wskazywał na winę Freda. Opowiadał, że agresywny i pijany mężczyzna, bez żadnego powodu zaatakował ich kolegę. Chwycił za kark. Wtedy młodzież ruszyła na pomoc chłopakowi. On sam został uderzony przez Freda. Nie pozostał mu dłużny i oddał. Opowiadał, że po pierwszej bójce, kiedy wyszedł ze sklepu monopolowego zobaczył skulonego Mikołaja. Potem upadł on na ziemię. Wtedy Fred miał go jeszcze kopać.

Na koniec zamieszania ktoś krzyknął, że Mikołaj sinieje. Przyjechało pogotowie ratunkowe i policja. Zatrzymano Freda. Dla Mikołaja było za późno. We krwi 15-latka nie było alkoholu. W jego organizmie wykryto marihuanę.

W sądzie Alfred przeprosił rodzinę Mikołaja za to, co się stało. - Gdybym wiedział, że tak będzie to z domu bym nie wyszedł - mówił.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska