Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo Ziętary: Gawronik próbował oszukać wariograf?

Łukasz Cieśla
Zabójstwo Ziętary: Gawronik próbował oszukać wariograf?
Zabójstwo Ziętary: Gawronik próbował oszukać wariograf? Łukasz Gdak
Aleksander Gawronik prawdopodobnie ma związek z porwaniem i zabójstwem dziennikarza Jarosława Ziętary. Tak uważa biegły Jacek Bieńkuński, który badał na wariografie byłego senatora. Z kolei Gawronik zarzuca ekspertowi niekompetencję i uprzedzenie do niego.

W piątek w poznańskim Sądzie Okręgowym odbywała się kolejna rozprawa przeciwko Aleksandrowi Gawronikowi. Były senator, kiedyś bogaty biznesmen, jest oskarżony o zlecenie w 1992 roku zabójstwa Jarosława Ziętary, młodego dziennikarza „Gazety Poznańskiej”. Polecenie miał wydać na terenie firmy Elektromis.

Na rozprawie przesłuchano biegłego Jacka Bieńkuńskiego. W 2014 roku, tuż po zatrzymaniu Gawronika ws. Ziętary, badał ekssenatora na wariografie. Urządzenie zapisuje takie parametry jak oddech, ciśnienie, bada reakcje organizmu na różne pytania. Ekspert wypytywał Gawronika o porwanie Ziętary, sposób zabójstwa, kwestie pozbycia się zwłok (przez zakopanie, rozpuszczenie w kwasie).

Wskazania wariografu w procesach karnych nie są traktowane jako samoistny dowód. Muszą być poparte innymi materiałami. 68-letni Bieńkuński, z wykształcenia politolog, przez lata pracował w żandarmerii. Obecnie jest oficerem rezerwy. Jak mówił w piątek, od lat jest niezależnym biegłym spoza listy sądowej.

Czytaj też:

- Nie chwaląc się, w Polsce nikt tak szczegółowych opinii nie robi. Byłem oficerem dochodzeniowo-śledczym i wiem czego oczekują prokuratorzy w opiniach. Do tej pory wydałem 1343 opinii, głównie w sprawach karnych.

Zeznał, że Gawronik podczas badań próbował zmylić wariograf. Przy neutralnych pytaniach miał w dziwny sposób oddychać, a po zakończonym badaniu stwierdzić, że na żadne pytanie nie zareagował. Tymczasem, jak wskazywał biegły, urządzenie zarejestrowało rozmaite reakcje Gawronika na drażliwe pytania.

- Proszę spojrzeć, jakie reakcje pojawiają się na przykład na pytanie, czy będziesz kłamał podczas badania w tej sprawie? - zeznawał biegły i pokazywał wyniki.

Z kolei oskarżony Aleksander Gawronik zarzucił biegłemu niekompetencję, złe skalibrowanie maszyny i błędne wnioski końcowe.

Kto nie chciał wariografu?
Najpierw, przez pierwsze trzy godziny piątkowej rozprawy, biegły opowiadał o metodologii swojej pracy. Wskazał, że w latach 2012-2016, w sprawie losów Ziętary zamierzano zbadać 24 osoby. Pod wariograf podłączono jednak mniej świadków, bo twórca Elektromisu Mariusz Ś. i współpracujący z nim eksmilicjant Krystian Cz. odmówili badania. Z kolei poznański biznesmen Wiesław P. nie stawił się na wezwanie.

Pierwszym badanym był przestępca Maciej B., ps. Baryła, który przyznał, że ma wiedzę o losach Ziętary. Podzielił się nią także z prokuraturą, obciążył Gawronika i innych, ale potem wszystko odwołał. Biegłemu Bieńkuńskiemu zarzucił zaś spreparowanie wyników wariografu.

- Czuję się pomówiony takimi twierdzeniami Macieja B. To są wierutne kłamstwa – mówił podczas piątkowej rozprawy biegły Jacek Bieńkuński.

Biegły wskazał, że Gawronik reagował na pytania o siedzibę Elektromisu, gdzie według aktu oskarżenia namawiał do zabicia dziennikarza. Reagował też na pytania o miejsca, gdzie miały znajdować się zwłoki Ziętary.

- Reakcja organizmu na bodziec, na pytanie, jest wynikiem świadomego ukrywania wiedzy. To oskarżony najlepiej wie, dlaczego była taka reakcja. Urządzenie zarejestrowało reakcje zakodowane w świadomości. Ja interpretuję, że oskarżony tak reagował, bo skrywa swój związek ze sprawą – mówił biegły.

Podczas jego piątkowego przesłuchania okazało się, że niektórzy badani różnie reagowali na pytania o wzajemnie wykluczające się sposoby zabicia dziennikarza.

Czytaj też:

- Takie reakcje mogą wynikać ze skrywanej wiedzy o fakcie postąpienia ze zwłokami lub wiedzą o innych zdarzeniach, które nie były przedmiotem tego śledztwa. Poza tym zacieranie śladów może mieć wiele etapów – przekonywał biegły. Dodał, że organizm Gawronika nie reagował na pytanie o samo zabójstwo, ale reagował na kwestię zlecenia zabicia.

Biegły i Gawronik to znajomi
Potem pytania zaczął zadawać nowy obrońca Gawronika, adw. Paweł Szwarc. Zmierzał do wykazania, że ekspert jest uprzedzony do oskarżonego, a jego opinia jest nierzetelna. Ujawnił, że Bieńkuński i Gawronik to znajomi sprzed lat.

Gawronik w 2001 roku zlecił biegłemu prywatną opinię, bo chciał się dowiedzieć, kto mu ukradł papierosy. Potem trafił do więzienia za przestępstwa gospodarcze. Gdy z niego wyszedł, zlecił Bieńkuńskiemu kolejną opinie. Wówczas chciał ustalić wiarygodność człowieka, którego podobno zamierzał zatrudnić. Bieńkuński kandydata do pracy zbadał, wystawił rachunek, ale Gawronik do dzisiaj mu nie zapłacił. Podważał rzetelność tamtej opinii. Adwokat Gawronika dopytywał więc biegłego czy tamten spór o pieniądze nie powinien skutkować wyłączeniem ze sprawy?
- To nie była duża kwota, nie ubiegałem się o nią. Uznałem, że Gawronik to człowiek bez honoru, skoro nie chce zapłacić – skomentował biegły Bieńkuński.

Mecenas Szwarc po chwili wytknął, że biegły ma emocjonalny i negatywny stosunek do oskarżonego. Ekspert po chwili przyznał, że poniosły go emocje, wycofał słowa o „człowieku bez honoru” i zapewnił, że za długo pracuje, by być uprzedzonym do badanych osób. Bieńkuński podkreślał, że Gawronik zgodził się na badania na wariografie. Przeprowadzono je w dniu jego zatrzymania. Po ich zakończeniu podpisał się pod oświadczeniem, że nie ma zastrzeżeń do badania i osoby je prowadzącej.

Jednak Gawronik podważa badanie. W piątek stwierdził, że tamtego dnia bolały go korzonki, źle się czuł. Zgodził się na nie, bo bał się, że odmowa zostanie źle odebrana, a przecież on nie ma niczego do ukrycia.

Czytaj też:

Obrona zarzuca też, że Bieńkuński nie jest członkiem żadnego stowarzyszenia zrzeszającego specjalistów od poligrafii. Biegły odpowiedział, że na początku lat 90. sam zakładał taką organizację. Ale potem się z niej wypisał. Został bowiem skrytykowany przez jednego z członków, który bronił osoby, wobec której Bieńkuński sporządził negatywną opinię.

- Uznałem, że w takim środowisku, gdzie pomawiają swojego człowieka, nie chcę funkcjonować i pozostaję niezależnym ekspertem. Jestem jednak członkiem Polskiego Towarzystwa Kryminalistyki na zlecenia którego uczestniczyłem w szkoleniach studentów, sędziów, wydałem też szereg publikacji – opowiadał.

Można zakopać bez łopaty?
Kolejne wypowiedzi biegłego kwestionował obrońca Gawronika.

- Wyciągnął pan wniosek, że oskarżony prawdopodobnie posiada bezpośredni związek z uprowadzeniem i śmiercią Ziętary. Z badania wynika, że pan Gawronik reagował na kwestię zakopania zwłok, ale nie zareagował na słowo „łopata”. Czy można kogoś zakopać bez łopaty? To się kupy nie trzyma – oświadczył adwokat Paweł Szwarc.

Bieńkuński, w odpowiedzi, po raz kolejny stwierdził, że to Gawronik najlepiej wie, dlaczego tak zareagował i musi posiadać skrywaną wiedzę.

Kolejny zarzut obrony dotyczy tego, że badanie Gawronika nie zostało nagrane, a opinia biegłego nie została zweryfikowana przez innych ekspertów. Wersja Bieńskuńskiego jest z kolei taka, że nagranie nie jest obowiązkowe, a kamera może niepokoić badanego i zakłócać przebieg badania. A jeśli są wątpliwości do jego opinii, sąd może powołać innego biegłego.

Na zakończenie piątkowej rozprawy adwokat Szwarc złożył wniosek o nieuwzględnienie opinii Bieńkuńskiego. Chce też, żeby sąd przesłuchał dwóch innych ekspertów, którzy mają krytycznie odnieść się do metod pracy biegłego, pracującego na urządzeniu analogowym starszej generacji.

Kolejna rozprawa odbędzie się 28 czerwca. Ma zostać przesłuchany świadek incognito.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zabójstwo Ziętary: Gawronik próbował oszukać wariograf? - Głos Wielkopolski

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska