Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabytkowe malowidła odsłonięte w kościele w Chotkowie [ZDJĘCIA]

Redakcja
Zabytkowe malowidła odsłonięte w kościele w Chotkowie
Zabytkowe malowidła odsłonięte w kościele w Chotkowie Paweł Nijaki
Zuzanna Ptaszyńska, konserwatorka pracująca w kościele w Chotkowie, wraz z grupą konserwatorów odsłoniła wyjątkowej urody malowidła. Zwykle motywy roślinne z tej epoki są stylizowane. Czy kościół w Chotkowie stanie się murowanym Kosieczynem?

Z każdą wizytą w Chotkowie widać zmiany. Tym razem pojawiły się te malowidła... Tak, odkryliśmy XVI-wieczne malowidła. Pochodzą one z czasu powstania sklepienia krzyżowo-żebrowego (lub murowanego sklepienia). Wcześniej było tutaj bowiem drewniane sklepienie kolebkowe.

To motyw roślinny... Mamy tutaj charakterystyczne wicie roślinne, które przedstawione zostały bardzo realistyczne. Mamy tutaj kwiaty i owoce granatów, winną latorośl, szyszki chmielu...

Granat to roślina raczej egzotyczna.Biblijna, był symbolem błogosławieństwa. Jednak podejrzewamy, że chmiel i winna latorośl pojawiły się tutaj nieprzypadkowo, gdyż były w okolicy uprawiane. Na czym polega wyjątkowość tych malowideł.

Przyjrzyjmy im się bliżej. Zwykle motywy roślinne z tej epoki są bardzo stylizowane, stają się jakby ornamentem, wręcz z szablonu. Tutaj mamy do czynienia niemal z realistycznym przedstawieniem, widzimy drzewa i każde drzewo jest oddzielne, nie wyrastają z jednego pnia, wychodzą ze spływów tzw. wysklepek. Szukaliśmy podobnego rozwiązania, analogii w Polsce i w Niemczech. I nie znaleźliśmy. To naprawdę coś wyjątkowego, wielkiej klasy.

Malowidła pokrywają nie tylko te odsłonięte miejsca?Oczywiście. Tutaj na ścianach widać kilka odkrywek. Na tej znaleźliśmy trochę zieleni, czyli należy się spodziewać kolejnych motywów roślinnych. A tutaj widzimy charakterystyczną szachownicę. To zapewne fragment namalowanej w perspektywie podłogi. Czyli będziemy mieli do czynienia z namalowanym wnętrzem. To charakterystyczne miejsce, tutaj niegdyś znajdowała się loża dla miejscowej szlachty. Zatem malowidła będą na ścianie północnej i południowej. Pracowaliśmy także na ścianie wschodniej. Jest fascynująca, gdyż nie zmieniła się od początku funkcjonowania obiektu. Owszem, prezbiterium było węższe i poszerzano je wraz z XVI-wieczna przebudową, gdy powiększano nawę główną. I tutaj znajdziemy pierwsze warstwy średniowiecznych przedstawień. Widać zachowane zacheuszki, czyli krzyże konsekracyjne, które namalowano wraz ze święceniem świątyni. Zwykle było ich dwanaście, tyle, ilu było apostołów...
To trochę jak podróż w czasie. Tak jak archeolodzy, warstwa po warstwie, schodzicie w głąb czasu.
Rzeczywiście i to jest piękne. I tutaj tych warstw trochę było. Średniowieczne, renesansowe... Na przykład jako pierwszą mieliśmy nieciekawe malowidła XX-wieczne. W przypadku tych najstarszych musimy postępujemy ostrożnie. Są cenne i mają dużą wartość, a ich zły stan zachowania spowodowany był zawilgoceniem i problemami konstrukcyjnymi. Podjęliśmy decyzję, że nie będziemy odsłaniać bardzo zniszczonych malowideł.

Co dalej? To zależy od programu, co mamy do odkrycia i zachowania. Każda następna warstwa to świadek historii. Nie będziemy ich usuwać, może ktoś w przyszłości będzie miał lepsze instrumenty, większe możliwości, może dotrze do ikonografii...? Teraz trzeba to jednak przykryć zabezpieczającą pobiałą - z jednej strony osiągniemy efekt estetyczny, z drugiej zachowamy materiał badawczy dla potomnych

W Lubuskiem za jaki obiekt sakralny się nie weźmiemy wychodzą sensacje. Skąd ta reguła?
Cóż, tutaj znajduje się bardzo dużo zabytków, a w Polsce niewiele mamy na nie pieniędzy. I tak jestem pod wrażeniem pracy urzędu konserwatorskiego, że tak wiele się tutaj dzieje. Lubuskie z II wojny światowej wyszło z relatywnie niewielkimi zniszczeniami. Niestety wcześniej badaniami się nie przejmowano, ważniejsze było, aby kościół pobielić niż sprawdzić, co zamalowujemy... Tutaj kościół ma także szczęście do obecnego księdza proboszcza.

Patrząc na obecny remont... Pewnie byłoby taniej nową świątynię zbudować?
Zapewne, ale czy byłoby to samo. I to nie tylko za sprawą naszego ostatniego odkrycia. Ta świątynia ma dzięki wspaniałej przeszłości klimat, duszę... A przy okazji poznajemy jego historię. Przy okazji remontu drewnianej świątyni w Kosieczynie okazało się, że mamy perłę. Może Chotków stanie się takim murowanym Kosieczynem...
Jak zrodził się pomysł na Dziewczynkę tańczącą z wiatrem?
- Początkiem pomysłu był sen. Nieco zmieniony na potrzeby tego opowiadania. Pomysł na dalszą część, zrodził się kilka tygodni później.

Przeczytaj również:Uwaga na kleszcze w choinkach!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska