Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaczęła na dwóch kółkach, skończyła w gipsie

Dariusz Brożek
Dariusz Brożek
Dominika mimo kontuzji ma apetyt na podium.
Dominika mimo kontuzji ma apetyt na podium. Archiwum Dominiki Orlik
Nasza gwiazda motocrossu Dominika Orlik zakończyła zawody w szpitalu. Ma zerwane wiązadła, ale rozpoczęła rehabilitacje i myśli już o kolejnych wyścigach.

Motocross jest bardzo widowiskową dyscypliną, ale bywa też niebezpieczny. Przekonała się o tym międzyrzeczanka Dominika Orlik, która podczas zawodów Enduro w Malechowie pod Koszalinem po fatalnym poślizgu i upadku zerwała wiązadła w kolanie. Ostatnie pięć kilometrów trasy przejechała w karetce, zamiast na swoim jednośladzie.

Młodziutka międzyrzeczanka miała szansę na medalowe miejsce. W pierwszym dniu zajęła trzecie miejsce, choć – jak zaznacza – to był jej debiut w wyścigach Enduro.

- Cross i Enduro bardzo się różnią. W crossie pętle mają po pięć kilometrów długości, są bardziej ciasne i jeździ się po płaskim terenie. Enduro to całkiem inna szkoła jazdy. Pętle mają około 40 kilometrów, teren jest pagórkowaty. Trzeba uważać na leje, kłody drzew i inne przeszkody – opowiada.

Zawodniczka miała 75 minut na pokonanie jednej pętli, w tym również na uzupełnienie paliwa i przygotowanie motocykla do dalszej jazdy.

- Z każdym przejechanym metrem moje oczy stawały się coraz większe ze zdziwienia. Po tak trudnej i wymagającej trasie nigdy nie jechałam. Podobno trafiłam na jedną z najtrudniejszych rund w tym sezonie. Przed zawodami mocno padało, piękne, malownicze, zielone łąki zmieniły się w zdradliwe i wciągające mokradła. Motocykle przypomniały bardziej łodzie podwodne, które wszystkimi siłami próbowały dotrzeć do brzegu i wpadały w kolejny ocean błota. Czasami motocykle grzebały się tak, że kilku zawodników miało problem je wydostać – relacjonuje.

Po czterech okrążeniach w pierwszym dniu D. Orlik awansowała na trzecie miejsce. Następnego dnia w równie błyskotliwy sposób pokonała dwie pętle. Niestety, trzecia okazała się feralna. - Na zjeździe z ogromnymi lejami wpadłam w poślizgi upadłam. Motocykl przygniótł mi nogę. Z trasy zejść pomogli mi koledzy i tata. Prosiłam ich, żeby odpalili mój motocykl i pomogli mi na niego wsiąść. Do mety zostało mi tylko pięć kilometrów, chciałam jechać dalej. Przekonali mnie jednak, że muszę zrezygnować z dalszej jazdy. Ostatni odcinek pokonałam w karetce – opowiada.

Do Międzyrzecza Dominika wróciła w gipsie, który potem zamieniła na protezę rehabilitacyjną. Musiała zrezygnować z treningów. – Mam nadzieję, że rehabilitacja potrwa jeszcze najwyżej trzy tygodnie i pod koniec sierpnia będę mogła wystartować w kolejnych zawodach. Tak jak w wyścigu, każda sekunda ma znaczenie. Zaczynam właśnie swój wyścig do powrotu na tor i tak jak zawsze zrobię wszystko, żeby wrócić silniejsza i skończyć ten sezon jak najlepiej. Bardzo dziękuję wszystkim za wsparcie. Sponsorom, licznym znajomym i rodzicom – mówi.

Zawodniczka nie kryje apetytu na medalowe miejsce w Mistrzostwach Strefy Zachodniej. Co ją fascynuje w motocrossie? - Kiedyś usłyszałam, że jeżdżę w kółko i czy mnie to nie nudzi. Owszem, mogę nawet siedem razy objechać tą samą trasę, ale za każdym razem jest ona inna. Raz przejechał po mnie quad, innym razem woda zachlapała mi tak gogle, że jechałam po omacku. Czasami jechałam po twardym podłożu, aż tu nagle motocykl zapadał się po koła. Kiedyś przez drogę przebiegły mi sarenki, raz jechałam po prawej stronie, a na następnym kole przed kołami wyrastała mi wielka dziura – opowiada.

Jakie jest życiowe marzenie Dominiki? – Udział w rajdzie Dakkar – odpowiada bez namysłu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska