Przed kilkoma dniami Mateusz wraz bratem jechali pociągiem z Boczowa do szkoły w Świebodzinie. Są uczniami Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego. Na lekcje jednak nie dojechali. Konduktor wyrzucił ich z pociągu.
Chłopcy nie mieli pieniędzy i piechotą wrócili do domu. 40 minut wędrowali poboczem jednej z najbardziej niebezpiecznych dróg w kraju. Na ich widok rodzice załamali ręce.
To nie jedyny historia opowiadana przez dzieci z ośrodka. Notorycznie mają problemy z konduktorami jadąc do Świebodzina z Torzymia, Rzepina, Toporowa i Szczańca.
Dzieci czują się szykanowane przez kontrolerów i panie w okienkach kasowych.
- Ostatnio pani nie chciała mi sprzedać biletu ulgowego, powiedziała że nie mam dobrej legitymacji i głośno mówiła, że uczę się w szkole specjalnej - mówi Beata.
O podobnym zajściu opowiada Karolina, Ewa i wielu innych uczniów z ośrodka. - Nam jest przykro, że musimy uczyć się w szkole specjalnej - mówią dziewczynki.
Dlaczego konduktorzy nie uznają ich legitymacji i czy kontroler mógł wyrzucić dziecko z pociągu? - czytaj jutro w GL.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?