Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zadyma w gorzowskim hospicjum św. Kamila

Renata Ochwat 0 95 722 57 72 [email protected]
Sprawy nie chce komentować kierownik hospicjum dr Jacek Zajączek
Sprawy nie chce komentować kierownik hospicjum dr Jacek Zajączek fot. Krzysztof Tomicz
- Jak tak dalej pójdzie, od przyszłego roku nie będzie hospicjum - usłyszeliśmy wczoraj od pracowników placówki. W liście do prezydenta i wojewody poprosili o pomoc w ratowaniu instytucji.

- Odchodzi dr Jacek Zajączek. Z pracy odejdą też siostry Miłosierdzia Bożego. Robi się coraz gorzej - mówił wczoraj dr Wojciech Dolata, który jeszcze pracuje w hospicjum św. Kamila, ale też coraz bliższy jest rezygnacji z pracy.

Odeszli specjaliści

Zdesperowany personel placówki w liście adresowanym do prezydenta miasta, wojewody i gorzowskich radnych poprosił o pomoc. Podpisały go 34 osoby i można w nim można przeczytać, że przyczyną problemów w hospicjum jest wtrącanie się zarządu stowarzyszenia do funkcjonowania placówki.

Do tej pory z pracy zrezygnowali: dr Waldemar Gwozdowski - wojewódzki konsultant do spraw opieki paliatywnej oraz Izabela Sawczyn, była szefową oddziału rehabilitacyjnego. 4 grudnia do dymisji podał się kierownik dr Jacek Zajączek, poprzednio wieloletni szef oddziału intensywnej opieki medycznej w gorzowskim szpitalu. - To są specjaliści pierwszej klasy. Najlepsi z możliwych. Boimy się, że za nimi pójdą następni. Tym bardziej że odejściem grożą też siostry zakonne, które pracowały w hospicjum od samego początku - usłyszeliśmy wczoraj od pracowników placówki.

Okazuje się, że w placówce zaczęła się psuć wraz z odejściem poprzedniej szefowej - siostry Michaeli Rak. - Ona nie pozwoliła się nikomu wtrącać w sprawy hospicjum. Kiedy obowiązki kierownika objął dr Zajączek, zaczęły się prześladowania i szykany. Członkowie zarządu zachowywali się tak, jakby to oni byli szefami. Potrafili upokorzyć pracowników, a także wolontariuszy. Z grupy kilkudziesięciu osób zostało tylko kilka osób - opowiadali nam pracownicy.

Wczoraj rozesłali do mediów list, w którym napisali: "Obawiamy się, że napięcie i niejasności wynikające z nieodpowiednich ingerencji Zarządu Stowarzyszenia w życie placówki spowodują odejście kolejnych pracowników i upadek hospicjum. Najważniejsi już odchodzą."

Zarząd milczy

O to, co dzieje się w hospicjum, staraliśmy się zapytać dr. Zajączka, ale odmówił komentarza. Nie chciał z nami rozmawiać także ksiądz Władysław Pawlik, prezes Stowarzyszenia Hospicjum św. Kamila. - Nie mam nic do powiedzenia - usłyszeliśmy w słuchawce. A wiceprezes Andrzej Waleński przez cały dzień nie odbierał telefonu.

Sprawdziliśmy, czy jakiekolwiek kroki w sprawie hospicjum podejmie miasto. - Nie mamy prawa do tego. To placówka prowadzona przez niezależne stowarzyszenie - mówiła rzeczniczka Jolanta Cieśla. List od pracowników hospicjum zaniepokoił wiceprezydent Zofię Bednarz, która na ten temat rozmawiała z wicewojewodą Janem Świrepo. Ale także wojewoda nic w tej sprawie zrobić nie może.

- Jesteśmy bardzo zaniepokojeni tym, co tam się dzieje. Obawiamy się, że taki zamęt może spowodować zamknięcie tej placówki - mówiła wczoraj J. Cieśla.

Czy rzeczywiście placówka jeszcze do niedawna uznawana za wzorcową zakończy swoją działalność? Na to pytanie nikt wczoraj nie umiał odpowiedzieć.

Hospicjum działa od 1995 r. W tym czasie specjaliści udzielili pomocy i porad ponad 43 tys. chorych. Roczny budżet wynosi 2,5 mln zł, z tego tylko 60 proc. pokrywa NFZ, reszta pochodzi ze zbiórek i od darczyńców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska