Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żagań: Dzieci chrupią warzywka w szkole

Małgorzata Trzcionkowska 518 135 502 [email protected]
Ola Cichocka i Patrycja Kasperska chętnie chrupią szkolne marchewki. Zapewniają, że są słodkie
Ola Cichocka i Patrycja Kasperska chętnie chrupią szkolne marchewki. Zapewniają, że są słodkie Fot. Małgorzata Trzcionkowska
- Jabłka i marchewki są smaczne --zapewniają Ola Cichocka i Patrycja Kasperska z klasy II a ze szkoły podstawowej nr 2. Dzieciaki od poniedziałku jedzą owoce i warzywa w ramach rządowego programu "Owoce w szkole".

- Zgłosiliśmy się do Agencji Rynku Rolnego - opowiada Beata Kulasza, dyrektorka szkoły. - Nasz placówka została zakwalifikowana do uczestnictwa w programie w drugim semestrze.
Po raz pierwszy jabłka i słodkie marchewki, opakowane hermetycznie pojawiły się w szkole w poniedziałek. - Mój syn w domu nie chce jeść jabłek - mówi Marzena Stachurska, koordynatorka akcji. - Ale jak zobaczył, że owoce i warzywa jedzą wszystkie dzieci w jego klasie, to również zjadł. I w domu opowiadał, jakie były dobre.

Dzieci, które w domach są niejadkami, chętnie sięgają po porcje przygotowane w szkole. To świetna akcja, która ma propagować wśród uczniów zdrowe jedzenie i uczyć je spożywania surówek, co dzieciom zwykle sprawia problemy. - Owoce mają określony termin spożycia - tłumaczy dyrektorka. -
Jeśli kogoś nie ma w szkole, to nie może odebrać swojej porcji w późniejszym terminie. Co innego z mlekiem w kartonikach, które może poczekać na dzieci, które w dniach wydawania mleka były nieobecne.
Owoce są dla klas I-III. Starsi uczniowie już zaczęli pytać, czemu oni nie dostają smakołyków. - Niestety akcja jest skierowana tylko do młodszych klas - zaznacza M. Stachurska.

W dwójce nie ma sklepiku szkolnego, który sprzedawałby chipsy, słodycze i inne, niezdrowe jedzenie. Ale obok szkoły jest ogólnodostępny sklepik. Bywa, że dzieci do szkoły zabierają batoniki, ale większość rodziców stara się zadbać, aby w szkole miały coś zdrowego i pożywnego. Szkolnym przebojem są obiadki, które chętnie jedzą uczniowie dwójki i pobliskiej jedynki. - Obiady są bardzo smaczne - zaznacza Ola z klasy II. - A na deser zawsze są owoce albo jogurty. Czyli w szkole jest bardzo smacznie, a do domu wracam najedzona.

Panie kucharki starają się trafić w gust małych klientów i prawie zawsze im się udaje. Dzieci, które nie jedzą obiadów mają trzy razy w tygodniu mleko i owoce. Nawet jeśli za nimi nie przepadają, to działa magia grupy i sięgają po to, co je reszta klasy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska