Ojca, który przez dwa lata walczył o utrzymanie kiosku, który był jedynym źródłem utrzymania dla córki, jej śmierć dobiła. On sam od jakiegoś czasu nie czuł się najlepiej. Zawsze dużo palił, jednak gdy problemy ze zdrowiem córki zaczęły się nasilać, powtarzać pobyty w szpitalu, odbiło się to na jego zdrowiu. Nowotwór zdiagnozowano u niego jeszcze za życia córki. Razem mieszkali od 18 lat, odkąd pan Piotr rozwiódł się.
- Jakoś sobie radziliśmy, najpierw kiosk prowadziłem sam, potem gdy zostałem radnym zrezygnowałem i sprzedażą zajęła się Natalia, ja jej pomagałem.
Kiosk kazano nam zrównać z ziemią
Przełom nastąpił, gdy poprzednie władze nakazały pawilon wyburzyć. Stał przy ul. Kochanowskiego od 16 lat, zanim jeszcze zbudowano kompleks rekreacyjny. Historię tych przepychanek GL wielokrotnie opisywała.
-Oficjalnym powodem miały być względy bezpieczeństwa, ale wszyscy wiedzieli, że chodziło o uciszenie Piotra, który jako radny był wyjątkowo dociekliwy i niezłomny w walce o interesy mieszkańców swojej dzielnicy – mówi Małgorzata Klorek, radna i przyjaciel rodziny. - Liczyli, że jak każą mu zlikwidować kiosk, to podetnie mu skrzydła. I oczywiście cała ta sytuacja, przepychanki dobiły się na zdrowi jego i córki.
N. Łoś odwoływała się od kolejnych decyzji, w obronie lokalizacji pawilonu, wspierali ją przyjaciele ojca, mieszkańcy dla których pełnił misję radnego, ale to na nic się zdało, bo ostatecznie jesienią 2017 roku kiosk zrównano z ziemią. Ani mieszkańcy, ani sama właścicielka kiosku nie kryli rozgoryczenia. Władze nie przystały też na inną zaproponowaną lokalizację w pobliżu dawnego kiosku.
Nie zdążyła już spełnić marzenia...
Przyparta do muru z pomocą ojca Natalia zainwestowała w nowy, blaszany pawilon. Wydali na jego zakup 40 tys. zł. Liczyli, że w końcu uda się znaleźć kompromis. Kobieta musiała jednak z czegoś żyć. Gdy w urzędach załatwiała pozwolenia, dzięki pomocy obecnego burmistrza Andrzeja Katarzyńca, wynajęła pomieszczenia na prowadzenie działalności na sąsiednim osiedlu, przy ul. Konopnickiej. Jesienią zeszłego roku po zmianie burmistrza, nowy włodarz A. Katarzyniec pierwszą rzeczą jaką zrobił po zaprzysiężeniu było zapewnienie,że kobieta będzie mogła wybrać sobie dowolną lokalizację i uruchomić zakupiony pawilon. Chciał w ten sposób “wynagrodzić jej doznane krzywdy”. Natalia, choć już bardzo chora i słaba, przyszła na tę sesję, ze wzruszenia nie potrafiła wówczas ukryć łez. Tak jak wielu na niej obecnych. Cała ta historia miała ogromny wpływ na jej zdrowie. Choroba pogłębiała się, kobieta nie mogła jeść, mocno schudła. Zmarła 10 kwietnia.
-Ja spełniłem jej marzenie, niestety, ona nie zdążyła spełnić swojego, szkoda. Na zawsze odeszła tak młoda osoba - mówił w kwietniu po nagłej śmierci Natalii A. Katarzyniec.- Byłem częstym gościem w jej kiosku, zawsze miała we mnie wsparcie.
Podjął walkę o siebie
Piotrowi trudno było otrząsnąć się po stracie córki, miał kryzys, gdy poszedł na chemioterapię, mocno schudł, przestał nawet mówić, porozumiewał się przy pomocy SMS-ów, ale znów zaczął walczyć , tym razem o siebie – mówi Dariusz Jadach, radny miejski a prywatnie przyjaciel rodziny.- Piotr nie wróci na razie do pracy, musi sprzedać pawilon, uporać się z długami, które rosły, gdy z córką nie mogli prowadzić kiosku. Najważniejsze że się podniósł, że ma cel.
P. Łoś ma wielkie wsparcie i w radzie miejskiej i w powiecie. Przyjaciele, znajomi, mieszkańcy, którym pomagał, udostępniają post o sprzedaży pawilonu, bo wierzą, że to pozwoli mu stanąć na nogi.
- Do pracy już nie wrócę, podjąłem walkę o siebie- mówi z trudem P. Łoś.
W zielonogórskim szpitalu przebywa od dwóch tygodni. Miał jechać tylko na zabieg radioterapii i po nim wrócić do domu. Lekarze zdecydowali o pozostawieniu go w lecznicy.
- Przez tę radioterapię nie mógł jeść, ale od kilku dni jest lepiej, chwalił się nawet że zjadł cały kubek kaszy manny- dodaje D. Jadach. - Wierzymy, że będzie dobrze.
Kontener o wymiarach 6 m na 2,5 m jest zupełnie nowy, jeszcze nie używany, można wykorzystać w handlu, gastronomii, usługach, estetyczny z szybami antywłamaniowymi. Dwa okienka pozwalają na obsługę zewnętrzną. Nadaje się również na działkę jako altana.
P. Łoś w swoim ogłoszeniu prosi o udostępnianie ogłoszenia, liczy, że w końcu uda mu się sprzedać pawilon. Zrobiła to już na swoim fejsbukowym profilu Małgorzata Klorek.Z nią można też kontaktować się w sprawie ceny( tel.606 781 715).
WIDEO: Żagańska biblioteka
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?