Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagrajcie to wiele razy!

Paweł Tracz 0 95 722 69 37 [email protected]
Agnieszka Kaczmarczyk (z piłką) "walczyła” nawet z prawami fizyki, byleby tylko minąć rywalki i znaleźć się pod koszem Lotosu
Agnieszka Kaczmarczyk (z piłką) "walczyła” nawet z prawami fizyki, byleby tylko minąć rywalki i znaleźć się pod koszem Lotosu fot. Aleksander Majdański
Takie mecze pamięta się latami. KSSSE AZS PWSZ Gorzów pokonał w niedzielę wicemistrzynie Polski z Gdyni 83:76 i oznajmił rywalkom: uważajcie, nadchodzi nasz czas.

NIE PRZEGAP

NIE PRZEGAP

Jutro, godz. 20.00, TVP Sport (na żywo)

Obie drużyny stworzyły na inaugurację fantastyczne widowisko, którego rozstrzygnięcie poznaliśmy dopiero w doliczonym czasie. Po raz pierwszy w historii górą były akademiczki.

Nasze zasygnalizowały, że przedsezonowe typy, wskazujące je jako te, które są w stanie skutecznie walczyć z będącymi do tej pory poza zasięgiem Wisłą Can-Pack Kraków i Lotosem, wcale nie były na wyrost.

Lotos to jest Lotos
Po końcowej syrenie najszczęśliwszymi ludźmi w hali przy Chopina byli trener KSSSE AZS PWSZ Dariusz Maciejewski i kapitan zespołu Justyna Żurowska. Oboje są w klubie od samego początku po reaktywowaniu żeńskiego basketu w Gorzowie i nareszcie doczekali się wygranej nad jednym z gigantów. - Cieszę się niezmiernie. To dopiero początek ligi, ale dla nas to naprawdę wielkie wydarzenie. Warto przeżyć takie chwile, bo Lotos to jest Lotos - radował się Maciejewski.

- Cały zespół był mocno zmotywowany, nie było zawodniczki, która przeszłaby obok meczu - przyznała Żurowska. - Jeżeli będzie tak dalej, to wierzę, że w tym sezonie powalczymy o wysokie cele.

Pozytywnie zaskoczyła nasza Amerykanka Shala Crawford, o której mówiło się, że jest bez formy. - Czyżby to był blef, który miał zmylić gdynianki? - zastanawiali się kibice. - Odbyliśmy z nią poważną rozmowę i Shala wzięła sobie nasze uwagi do serca - zdradził przyczynę metamorfozy Amerykanki gorzowski szkoleniowiec.

Mankamenty do usunięcia

Zwycięzców się nie sądzi, ale w meczu z Lotosem wyszły też stare grzechy. Wśród akademiczek nadal nie ma snajpera, który dziurawiłby kosz rywalek z dystansu. Na 26 prób "za trzy" tylko pięć wpadło, z czego cztery były dziełem najlepszej na parkiecie Katariny Zohnovej.

Czeszka zdobyła 20 punktów i... serca gorzowskiej publiczności. - Mówiłem, że kibice zakochają się w tej dziewczynie. To zawodniczka z pewną ręką, szybka i dynamiczna. Gdy Anna Breitreiner nie mogła się wstrzelić i wynik uciekał, to właśnie Katka brała ciężar gry na siebie - komplementował podopieczną Maciejewski.

Mocno zawiedziony był za to trener Lotosu Jacek Winnicki: - Gorzów w pełni zasłużył na zwycięstwo. Jeżeli ma się ponad 30 strat, to nie można marzyć o wygraniu żadnego meczu. w czwartej kwarcie i dogrywce mieliśmy swoją szansę, ale kolejne przechwyty gorzowianek pozbawiły nas złudzeń.

Powtórka pod Wawelem?

Pierwszego mocarza akademiczki odprawiły z kwitkiem. Czy jutro są w stanie powtórzyć wyczyn w Krakowie, gdzie zmierzą się z mistrzyniami Polski? Choć w pierwszej kolejce Wiślaczki bez problemu rozprawiły się w Łodzi z ŁKS-em, pod Wawelem panuje wzmożona czujność, bo już przed rokiem gorzowianki postraszyły "Białą Gwiazdę".

Wówczas miejscowe znalazły na nas receptę dopiero w drugiej połowie, a do triumfu poprowadziła je Ewelina Kobryn, która tegoroczny sezon rozpoczęła od 27 "oczek". Jeśli gorzowiankom uda się zatrzymać tę mocno zbudowaną zawodniczkę, to cała Polska znów będzie otwierać oczy ze zdumienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska