Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żak szuka stancji

Marta Szkudlarek 0 68 324 88 36 [email protected]
Agata Krzyszkowska i Milena Królikowska, studentki drugiego roku na Uniwersytecie Zielonogórskim, też śledzą ogłoszenia o stancjach. Na razie nie znalazły nic konkretnego.
Agata Krzyszkowska i Milena Królikowska, studentki drugiego roku na Uniwersytecie Zielonogórskim, też śledzą ogłoszenia o stancjach. Na razie nie znalazły nic konkretnego. fot. Mariusz Kapała
Nowy rok akademicki już za tydzień. Tymczasem wielu żaków wciąż nie ma zapewnionego miejsca w domu studenckim czy na stancji. Czy w ostatniej chwili można jeszcze znaleźć coś blisko uczelni? I na naszą kieszeń?

Cel: znaleźć mieszkanie dla jednej osoby, studentki spoza Zielonej Góry, spokojnej, niepalącej. Pożądany obiekt: osobny pokoik, najlepiej w centrum miasta, z dostępem do internetu i żeby cena nie przekroczyła 450 zł.

Najłatwiej szuka się oczywiście w sieci. W wyszukiwarce wpisuję: stancja zgora. Efekt? Tysiące stron. Każda chce przebić następną. "Tylko u nas największa baza adresów" - czytam przy jednej pozycji. I wchodzę w witrynę. Masa ulic z cenami. Obok ramka, ile osób potrzeba do pokoju. Jest! Opis brzmi niemalże idealnie: "350 zł, jednoosobowy pokój z opłatami na ul. Zachodniej, jest internet". I telefon do pani Kazimiery.
- Dzień dobry, czy oferta wynajmu pokoju jest aktualna? - pytam.
- Dla pani? - słyszę w słuchawce.
- Tak, dla mnie, niepalącej, spokojnej studentki z Babimostu - odpowiadam.
- Niestety, nie. Bo wie pani, w tym pokoju jest już chłopiec i nie chciałabym, by mieszkała z nim dziewczyna - tłumaczy pani Kazimiera.

Jak to? Przecież miał być pokój jednoosobowy... Okazuje się, że tak tylko kazano napisać w ogłoszeniu, choć tak naprawdę pokój jest dwuosobowy.

400 złotych plus opłaty

Cóż, szukam dalej. Ale im więcej ofert przeglądam, tym dalej od centrum. A przecież trzeba jeszcze dojechać na uczelnię. Wreszcie znajduję na Ogrodowej. Kolejny telefon i znów odmowa. Ogłoszenie już nieaktualne. Czas opuścić ten portal, bo więcej ciekawych ofert tu nie znajdę.

Wchodzę na inną stronę. Masa ogłoszeń, gdzie cena nie przekracza 400 zł. Ale wiele w mieszkaniach studenckich, czyli np. w trzypokojowym, w którym jest już pięciu lokatorów, a zostało jedno wolne miejsce. Odpada. Przecież zależy mi na własnym kącie, bez gości przychodzących o różnych porach dnia.

Sprawdzam jedną z ofert. Nie ma słowa o internecie, ale jest przy al. Wojska Polskiego, czyli blisko kampusu. - Koszt jednego pokoju to 400 złotych. Do tego dochodzą opłaty, około 100 złotych. I trzeba na własną rękę założyć internet - informuje pan Mieczysław. I zaprasza do siebie. - Mogę przyjechać jeszcze dziś? Po południu? - upewniam się. I dostaję zgodę. Zjawiam się w mieszkaniu i żałuję, że nie zabrałam fotoreportera, bo o porządku właściciel zapomniał już chyba dawno temu. Wychodzę.

1.300 złotych plus opłaty

Do rozpoczęcia roku akademickiego jeszcze tydzień. A ja nadal nie znalazłam stancji. Ale wchodzę na kolejną stronę. Aktualizowaną codziennie, na której są sprawdzane oferty. Te do 450 zł już zniknęły. Zajęte. Zostały albo za 250-270 na Jędrzychowie czy Chynowie, albo za 500-600 w Śródmieściu czy centrum. Ale na takie nie mogę sobie pozwolić. Bo trzeba jeszcze doliczyć miesięczny na autobusy w Zielonej Górze, bilety na pociąg do Babimostu, pieniądze na studenckie wydatki... A domowy budżet przecież nie jest z gumy.

Zauważam, że wiele ofert dotyczy wynajmu całych mieszkań. - Ile osób może tam mieszkać? Czy są meble? Internet? - zaczynam rozmowę telefoniczną. - Za dwa duże pokoje 1.300 złotych plus 900 złotych opłaty. Jest internet, mieszkanie częściowo umeblowane. Nie interesuje mnie, ile osób tam będzie - odpowiada pan Robert. I przeprasza, ale teraz nie ma czasu na dłuższą rozmowę. Prosi o maila, jeśli jestem zainteresowana. W ostateczności, czemu nie?

Akademik? Już za późno...

Pozostaje jeszcze akademik. Tu o tyle dobrze, że wszystkie informacje są dostępne na jednej stronie. Cennik zaczyna się od 250 zł za łóżko w dwuosobowym pokoju, a kończy na niewiele większej kwocie, bo z opłatami za media. Ale w przypadku akademika pojawia się jedna, ważna przeszkoda. W tym momencie wszystkie miejsca są już zajęte. Nie pozostaje nic innego, jak czekać, aż ktoś się rozmyśli.

I nadchodzi jedna z najtrudniejszych chwil w życiu studenta. Gdzie zamieszkać? Skoro tanie miejsca zajęte lub tylko dla chłopców (cóż za dyskryminacja!). Za kilka dni pewnie nie będzie lepiej. Akademik odpada, bo nie załatwia się go na ostatnią chwilę. A może to mieszkanie studenckie? Tylko jak na pierwszym roku od razu znaleźć ekipę znajomych? A może wątek na forum?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska