Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakochany w... drewnie

Artur Matyszczyk
Grzegorz Hadzicki ma 49 lat. Mieszka w Świdnicy. Z zawodu jest malarzem-sztukatorem. Rzeźbiarstwu poświęca większość czasu. Interesuje się też sportem i muzyką.
Grzegorz Hadzicki ma 49 lat. Mieszka w Świdnicy. Z zawodu jest malarzem-sztukatorem. Rzeźbiarstwu poświęca większość czasu. Interesuje się też sportem i muzyką. fot. Paweł janczaruk
Rozmowa z GRZEGORZEM HADZICKIM, rzeźbiarzem amatorem

- Co można znaleźć dłubiąc w drewnie? - Samego siebie. Rzeźbienie to całe moje życie, pasja. Poza tym drewno jest przyjemne, ciepłe.

- Ciepłe? - Nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć, ale ja to ciepło czuję. Drewno to niesamowity materiał do obróbki. Siadam w pracowni. Delektuje się zapachem drewna. Włączam nastrojową muzykę. Biorę do ręki kawałek lipy, osiki czy topoli i... czerpię nieziemską wręcz przyjemność. Każdemu radziłbym spróbować. Kocham drewno. Do tego stopnia, że byłem, chyba jako jedyny, zadowolony z wichury.

- Jak to możliwe? - Może nie powinienem tak mówić. Ale byłem zachwycony korzeniami, które ujrzały światło dzienne po huraganie. To są rzeźby, które stworzyła natura. Potrzebują tylko oszlifowania. Same w sobie są cudowne. Chyba najbardziej lubię tworzyć figury właśnie z podziemnych części drzew. Materiałów szukam podczas leśnych wędrówek. Najchętniej na "łowy" wybieram się w okolice pagórków pomiędzy Świdnicą a Zieloną Górą.

- Ma pan ulubiony temat? - Tak. Lubię tworzyć bohaterów wywodzących się z tradycji staropolskiej. Brodaci mężczyźni ubrani w strojne szaty, duchy.

- Niespokojna dusza artysty... - Chyba tak. Nie rzeźbię dla pieniędzy. Choć czasem żona podpowiada mi, żebym zrobił coś, co się dobrze sprzeda. Ja się na to nie zgadzam. Ciągle szukam czegoś nowego. Nie jestem maszyną do rzeźbienia.

- Kiedy zaczął pan rzeźbić? - Jeszcze w szkole podstawowej. Od zawsze kochałem przyrodę. To uczucie przelałem na rzeźbienie. Teraz chciałbym ją komuś przekazać.

- Komu? - Marzy mi się stworzenie warsztatu dla miejscowej młodzieży. Chciałbym młodym pokazać, jak wiele przyjemności może dać dłubanie w drewnie.
- Ile rzeźb wyszło spod pana rąk?
- Już ich wszystkich nie zliczę. Ale na pewno setki.

- Co pan z nimi robi? - Sprzedaję. Przekazuję do skansenu w Ochli. Jeżdżę z pracami na rozmaite plenery. Jeśli spotkam kogoś, kto czuje drewno, pasjonuje go rzeźba, to wtedy takiej osobie daje moje prace w prezencie. A może zauroczę go miłością do drewna? To uczucie chwyta za serce i już nie puszcza. Ja bez rzeźbiarstwa nie wyobrażam sobie już życia.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska