Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakopane. Archiwum X rozwiąże tajemniczą sprawę z przeszłości? Dwóch zaginionych licealistek będą szukali policjanci ze specjalnej grupy

Bartosz Dybała
Bartosz Dybała
Łukasz Bobek
Łukasz Bobek
Ania Semczuk (z lewej) i Ernestyna Wieruszewska - tak wyglądały, gdy zaginęły
Ania Semczuk (z lewej) i Ernestyna Wieruszewska - tak wyglądały, gdy zaginęły Archiwum rodzinne
Wraca sprawa tajemniczego zaginięcia dwóch licealistek w Zakopanem w 1993 roku - Anny Semczuk i Ernestyny Wieruszewskiej. 26 stycznia 2022 roku mija dokładnie 29 lat od momentu, gdy 17-latki były widziane po raz ostatni. Potem przepadły jak kamień w wodę. Do tej pory nie wiadomo co się z nimi stało – czy zginęły w górach, czy zostały porwane, czy żyją. Teraz sprawą mają zająć się policjanci z Archiwum X Komendy Głównej Policji.

Komenda Główna Policji potwierdziła nam, że przejęła do prowadzenia od prokuratury śledztwo w sprawie zaginięcia w 1993 roku Ernestyny Wieruszewskiej oraz Anny Semczuk. Sprawą zajmą się funkcjonariusze z tamtejszego Archiwum X.

- Sprawa jest bardzo dziwna. Ślad po tych dziewczynach zupełnie zaginął, nie odnaleziono ich ciał. Nie wiadomo, co się z nimi stało. Po latach wracamy do sprawy, ponieważ mamy nowe techniki badawcze, nowych biegłych oraz narzędzia, które być może pozwolą ustalić, co stało się z Ernestyną i Anną - przekazał w rozmowie z nami komisarz Piotr Świstak z Komendy Głównej Policji.

Ernestyna i Ania do Kościeliska przyjechały 22 stycznia 1993 r., miały rezerwację w prywatnej kwaterze. Ernestyna była tam wcześniej z oazą. 26 stycznia o godzinie 9 rano dziewczyny wyszły bez pożegnania, dwadzieścia minut później wsiadły do autobusu do Zakopanego. Dotarły na dworzec i tam ślad się urywa.

27 stycznia rodzice licealistek dostają wiadomość, że dziewczyny dzień wcześniej wyszły z pokoju i nie wróciły. Gospodyni miała im powiedzieć, by nie wybierały się w Tatry, bo warunki były złe. Mocno wiało. Odpowiedziały, że tylko jadą na dworzec kupić bilet lub z kimś się spotkać.

- Przyjechaliśmy tam natychmiast. W pokoju były rzeczy dziewczyn: paszport, pieniądze, aparat małoobrazkowy marki Rico - wspominała Krystyna Wieruszewska, matka.

Wstępnie została wykluczona pierwsza wersja zaginięcia dziewczyn: wyprawa w góry. Nie wzięły ciepłych rzeczy, gorącej herbaty. Tego dnia padał mocny śnieg. TOPR śmigłowcem penetrował góry. Nic nie znalazł. Poszukiwania prowadziła też policja.

Pojawiła się inna wersja zdarzeń: dziewczyny wyjechały z Zakopanego i uciekły za granicę. Nie miały jednak paszportów. Wychodząc z kwatery wzięły tylko mały plecak, zostawiły pieniądze, bieliznę osobistą, kosmetyki. Ta wersja też upadła.

Rozważano także wersję, że Anna i Ernestyna uciekły do sekty. - Sprawdzaliśmy to bardzo dokładnie, przejechaliśmy Polskę wzdłuż i wszerz, gdzie my nie byliśmy. W 1993 r., by szukać córki w sektach, założyliśmy nawet Ruch Obrony Rodziny i Jednostki – opowiadał Krystian Wieruszewski, ojciec Ernestyny. I nic.

Zaczęły pojawiać się inne hipotezy: porwanie przez członków albańskiej czy serbskiej mafii zajmującej się dostarczaniem Polek, Słowaczek, Czeszek, Ukrainek czy Rosjanek do włoskich, austriackich czy niemieckich domów publicznych. Były przypuszczenia, że zostały zabite i zakopane w ogrodzie na posesji, gdzie mieszkały. Policja miała informacje, że syn gospodarzy groził jednej z nich. To się jednak nie potwierdziło. Ciał nie było. Sprawdzano nawet trop Marca Dutroux, pedofila i mordercy z Belgii, który w tym czasie bywał na Słowacji i w Polsce. I to nic nie wniosło do sprawy.

Asp. sztab. Roman Wieczorek, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem jesienią ubiegłego roku mówił, że śledczy co jakiś czas wracają do tej sprawy – wtedy, gdy pojawią się informacje o niezidentyfikowanych osobach, kobietach. Policjanci porównują wtedy profile DNA – o ile takowe posiadają policjanci z innych rejonów Polski, czy zza granicy.

We wrześniu 2021 roku, po 28 latach od zaginięcia, Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączy zdecydowała, że jeszcze raz przyjrzy się tej sprawie. Potwierdził to w rozmowie z dziennikarzami prokurator Leszek Karp, rzecznik prasowy prokuratury okręgowej w Nowy Sączu. Teraz sprawa trafiła do policyjnego Archiwum X.

- Dziś wyjaśnienie tajemnicy zaginięcia dziewczyn mogłoby być o wiele prostsze. Choćby z racji na bardzo dobrze rozwiniętą sieć monitoringu. Prawie każdy ma również telefon komórkowy i można sprawdzić, gdzie ostatnio się logował, co mogłoby doprowadzić policjantów do miejsca, w którym przebywały Wieruszewska oraz Semczuk - dodaje komisarz Piotr Świstak z Komendy Głównej Policji.

Czy tym razem uda się odkryć prawdę o wydarzeniach sprzed 29 lat?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska