Z klubem żużlowym jest chyba jednak tak, że tam wciąż pulsuje światło żółte, bo nie wszyscy współwłaściciele Falubazu chcą zgodzić się na zasady, według których miasto ma zostać ich wspólnikiem. Ale ponoć nikt już nie zapala czerwonego światła i niebawem mają odbyć się rozmowy o ustaleniu reguł rozszerzenia spółki. Z jednej strony, trudno się dziwić, że niektórzy z właścicieli nie chcą tracić swoich wpływów, a z drugiej pewnie zdają sobie sprawę z tego, że miasto w którymś momencie może nie chcieć już bezinteresownie obdarowywać żużlowców milionem złotych. Tak jest co roku, a przecież wcale być nie musi. Czy to dobrze, czy źle, że miasta wchodzą w struktury sportowych spółek?. Rozwiązanie to jest dość powszechne m.in. w piłkarskiej ekstraklasie. Dlaczego nie może tak być w Zielonej Górze, skoro miasto i tak daje koszykarzom i żużlowcom co roku przynajmniej po „bańce”? Nic dziwnego, że chce uczestniczyć w zarządzaniu tymi pieniędzmi. Po drugiej stronie medalu jest jednak pewna utrata autonomii przez sportowe spółki. Co o tym myślicie? Dzwońcie, piszcie, chętnie zapoznamy się z Waszymi opiniami.
PRZECZYTAJ TEŻ: Patryk Dudek: Halo, halo! Z ręką wszystko OK
Miejskich pieniędzy w Zielonej Górze nigdy nie brakowało dla żużla i koszykówki. Dla innych zostawały małe kawałki tortu. Tymczasem ostatnio po największe sukcesy sięgali sportowcy, o których zwykle nie pisuje się na pierwszych stronach gazet. I oto przy okazji organizowanego przez magistrat plebiscytu na najlepszych sportowców Zielonej Góry minionego roku, najpewniej dojdzie do przedziwnej sytuacji. Istnieje bowiem wielkie prawdopodobieństwo, że czołowe lokaty zajmą ci, którzy sportowcami zielonogórskimi już nie są. Kto wie, czy Joanna Łochowska i Filip Prokopyszyn nie zajmą nawet dwóch najlepszych miejsc. Pod koniec lutego, podczas ogłoszenia plebiscytowych wyników w hali CRS, będą oklaskiwani jako reprezentanci klubów z innych miast, do których niedawno wyprowadzili się szukać lepszych warunków do rozwoju i życia. Po raz kolejny ze smutkiem stwierdzam, że wypuszczenie takich mistrzów do innych klubów, to wielka porażka zielonogórskiego środowiska sportowego.
Przenosimy się do Gorzowa. Żużlowy memoriał Edwarda Jancarza został przełożony na ostatni dzień marca. Jeśli pogoda pozwoli, to powinniśmy być świadkami rozpoczęcia sezonu z tzw. przytupem, bo organizatorzy na pewno zadbają o mocną stawkę. Impreza może być wyjątkowa jeszcze z innego powodu. Prezes Stali zamierza zaprosić do udziału w zawodach Grigorija Łagutę, który w 2017 roku został przyłapany na dopingu. Jego zawieszenie kończy się 11 marca, dlatego Rosjanin bez przeszkód mógłby ścigać się w memoriale. A gdyby tak zarządca gorzowskiego klubu skusił „Griszę” jeszcze na coś więcej? To byłby hit. W rozgrywkach ligowych Łaguta może wystartować dopiero po 15 maja, bo wtedy otwarte zostanie okienko transferowe. Żużlowiec ma jeździć w pierwszoligowym ROW-ie Rybnik, tak głosi prezes tego klubu. A może nie jest to wcale takie oczywiste?
ZOBACZ TEŻ:Polacy poznali rywali w mistrzostwach świata par. Ciekawe, czy znów pojedzie Patryk Dudek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?