Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ZAKRĘCENI W LEWO: Chciałbym, żeby to był „Protas”

Cezary Konarski
Cezary Konarski
archiwum GL
Szkoda mi żużlowców, bo wakacje w pełni, a oni lipiec mają bardzo pracowity, choć – przypomnę – jesteśmy właśnie w trakcie tradycyjnej od kilku lat przerwy w rozgrywkach ekstraligi. Do ligi wrócimy w ostatni weekend lipca, a w między czasie poznamy sporo ważnych rozstrzygnięć.

Jedyny lipcowy turniej Grand Prix już za nami. Triumf Emila Sajtutdinowa w Hallstavik bardzo mnie ucieszył choć, rzecz jasna, trzymałem kciuki za Polaków. Rosjanin na wygraną w Grand Prix czekał ponad sześć lat. To szmat czasu dla zawodnika, który przed dziesięcioma laty, w swoim debiutanckim sezonie na arenach GP, zdobył brązowy medal indywidualnych mistrzostw świata. Miał wtedy tylko 20 lat. Później, chyba zbyt szybko chciał osiągnąć coś więcej. Nie wychodziło, i dlatego z własnej woli – taki przynajmniej szedł przekaz z jego obozu – na jakiś czas zrezygnował z walki o medale. Zapowiadał, że wróci, gdy mentalnie i organizacyjnie będzie gotowy do rywalizacji o tytuł mistrza świata. I oto, od 2017 roku Emil znów śmiga w Grand Prix i niewykluczone, że w Hallstavik tak już bardzo poważnie zgłosił chęć i gotowość do zdobycia złota.

W finale szwedzkich zawodów honoru biało-czerwonych bronił Maciej Janowski. Innym naszym reprezentantom nie szło tak dobrze. Liderzy lubuskich klubów – Patryk Dudek i Bartosz Zmarzlik - nie wygrali ani jednego wyścigu. Wielu z kibiców z pewnością liczyło na to, że ten drugi w Grand Prix pokaże szwedzką dominację, jaką prezentuje w tamtejszej lidze. Przecież żużlowiec Stali Gorzów w Elitserien jest w tym sezonie prawie nieuchwytny, z 51 wyścigów nie wygrał tylko pięciu. Kolejny raz dostaliśmy jednak dowód na to, że Grand Prix to zupełnie inna bajka niż rozgrywki ligowe. Nie ma jednak co biadolić, Patryk Dudek – co najbardziej cieszy fanów Falubazu Zielona Góra – ciągle jest współliderem klasyfikacji generalnej mistrzostw świata, tyle, że do niego i Duńczyka Leona Madsena dołączył Emil Sajfutdionow. Bartek Zmarzlik traci do nich ledwie trzy punkty.

Jak do tej pory, w Grand Prix mamy wyjątkowy sezon. Takiego ścisku w czołówce już dawno nie było. Po czterech rundach szósty zawodnik traci do liderów ledwie pięć punktów. Na dole klasyfikacji też jest bardzo ciekawie. Siódmego w rankingu żużlowca z piętnastym, dzieli tylko dziewięć „oczek”. To oznacza, że w tym roku - wyjątkowo - wszyscy Polacy mają duże szanse na utrzymanie się w cyklu. Nasza gra idzie jednak o dużo więcej. Na celowniku musi być złoto. Z całej sympatii dla Emila Sajfutdinowa, ale w tym roku na pewno nie ucieszy mnie pierwszy w historii tytuł mistrza świata dla rosyjskiego żużlowca.

Batalia o medale mistrzostw świata potrwa do października, tymczasem już w najbliższą niedzielę poznamy indywidualnego mistrza Polski. Tak, jak przed rokiem na leszczyńskim torze. Faworytów jest wielu, a ja chciałbym, żeby wygrał Piotr Protasiewicz. Życzę „Protasowi” z całego serca, tak na – nie oszukujmy się – uwieńczenie wspaniałej kariery, powtórki z mistrzowskiego finału 1999. Złoto 20 lat później? Jakaż to byłaby piękna historia.

Zobacz też: Historia Falubazu Zielona Góra w pigułce

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska