ZAKRĘCENI W LEWO: Gospodarz żużlowego finału mistrzostw Polski wybrany po znajomości?

Adam Goliński już dzień później ustąpił ze stanowiska, które zajmował nieco ponad rok. W Zielonej Górze będzie zapamiętany z tego, że w sezonie 2018 uratował Falubaz przed spadkiem z ekstraligi, a przed kolejnymi rozgrywkami, wydając duże pieniądze sprowadził do zespołu światowe gwiazdy speedway’a – Martina Vaculika i Nickiego Pedersena. W ślad za głośnymi kontraktami nie poszedł jednak oczekiwany przez kibiców i właścicieli klubu, wynik sportowy. Bo tłumaczeń, że przecież przed rokiem zielonogórzanie z trudem uratowali miejsce w elicie, a teraz otarli się o podium, kibice nie kupują. Obiektywnie trzeba jednak przyznać, że na niepowodzenie Falubazu w play off bardzo duży wpływ miała kontuzja Pedersena.

ZOBACZ TEŻ:Falubaz wygrał, ale medalu w tym sezonie nie będzie [ZDJĘCIA]

Nowy zarządca klubu – Wojciech Domagała – to człowiek, który w zielonogórskim żużlu działa od wielu lat. Przeżył w Falubazie kilku prezesów zajmując m.in. stanowisko przewodniczącego rady nadzorczej spółki. Najdłużej współpracował z Robertem Dowhanem. Zielonogórski prawnik na zarządzaniu klubem zna się więc bardzo dobrze, nie są mu obce m.in. negocjacje kontraktowe z zawodnikami. Życzymy powodzenia.

POLECAMY:Bartosz Zmarzlik znów na podium w Grand Prix [ZDJĘCIA]

Zejdźmy z prezesowskich foteli i popatrzmy na tory, przecież sezon jeszcze trwa. Na Ziemi Lubuskiej, choć ekstraligowe rozgrywki nie były tu udane, szykuje się wielkie święto. Konkretnie w Gorzowie, który za półtora tygodnia będzie witał indywidualnego mistrza świata, Polaka, wychowanka miejscowej Stali. Bo nie wierzę, że w ostatnim turnieju cyklu Grand Prix Bartosz Zmarzlik pozwoli sobie wydrzeć złoty medal.

O złoto będą też walczyć jeszcze żużlowcy Falubazu. 25 września w Grudziądzu staną do rywalizacji w finale Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów. Zielonogórzanie mieli najlepszą drużynę w eliminacjach, w turniejach półfinałowych zwykle ogrywali konkurencję. Tymczasem nie otrzymali nagrody w postaci jazdy o medale na własnym torze. Klub starał się o organizację finału i liczył, że wzorem poprzednich sezonów Główna Komisja Sportu Żużlowego przyzna imprezę tym, którzy byli najlepsi w półfinałach. Tak się nie stało. Wybór padł na Grudziądz. Doszło do faworyzowania ośrodka, który w tym sezonie organizował już dwa juniorskie finały – Brązowego i Srebrnego Kasku. Ponoć za decyzją żużlowej centrali stoi Zbigniew Fiałkowski, członek rady nadzorczej klubu z Grudziądza, zasiadający jednocześnie we władzach GKSŻ. Niewykluczone, że pomógł swojemu klubowi. To w jakiś sposób można zrozumieć, ale z wyborem sędziego zawodów najwyraźniej się zagalopowano. Arbitrem turnieju będzie syn działacza Tomasz Fiałkowski. Czy miejscowy sędzia będzie w pełni obiektywny podejmując decyzje w zawodach, w których wystartują również gospodarze? To nie koniec kontrowersji, należy bowiem dodać, że przewodniczącym jury turnieju będzie Zbigniew Fiałkowski, a kontrolerem motocykli kierownik drużyny GKM-u Rafał Wojciechowski. Tu nie może być mowy o przypadku, a o celowym działaniu Głównej Komisji Sportu Żużlowego, do którego przy organizacji finału mistrzostw Polski – i to drużynowego – dojść nie powinno.

OBEJRZYJ: Adam Skórnicki po meczu Falubazu z Włókniarzem