Uwaga, kończy się pewna żużlowa epoka, która trwała 20 lat. Tyle czasu w jednym szwedzkim klubie ścigał się Piotr Protasiewicz, ikona Falubazu Zielona Góra. „Protas” w Indianernie Kumla czuł się jak w domu, ale uznał, że potrzebuje zmian i postanowił zrezygnować z dalszych startów w Szwecji. Zapowiedział, że przed sezonem 2020 wprowadzi znaczące zmiany w swoim teamie i kalendarzu startów. Po to, by solidnie skupić się na startach w Falubazie i eliminacjach do cyklu Grand Prix. Przypomnijmy, że Piotr Protasiewicz ma z zielonogórskim klubem zawarty kontrakt do końca następnego sezonu. Trzymamy kciuki, by zmiany poczynione teraz dały wychowankowi Falubazu więcej mocy i zaowocowały przedłużeniem umowy za rok.

Sezon żużlowy 2019 niemal zakończony, do „odjechania” pozostały już jedynie jakieś ostatki na Wyspach Brytyjskich. Tam zwykle ściganie rozpoczyna się wcześniej niż u nas, a kończy później. Angielskie rozgrywki w najwyższej klasie znakomicie zakończył wychowanek Unii Leszno Tobiasz Musialak. Polak mocno przyczynił się do zdobycia tytułu mistrzowskiego przez drużynę Swindon Robins. W finałowym dwumeczu przeciwko Ipswich Witches zdobył aż 24 punkty z czterema bonusami. To już drugi tytuł „Tofika” w Wielkiej Brytanii. Po złoto sięgnął również przed dwoma laty. Też z „Rudzikami”.

Tobiasz Musialak zadomowił się na Wyspach, gdzie żużel od lat przeżywa wyraźny kryzys. Co rusz znikają kolejne obiekty. W tym roku po raz ostatni żużlowcy ścigali się na stadionie w Stoke, który kibice speedwaya odwiedzali od niemal 50 lat. Fani brytyjskiego żużla, który wielokrotnie potrafi być ciekawszy od polskiego, czy skandynawskiego, wciąż czekają na renesans czarnego sportu w Anglii. Być może coś drgnie od kolejnego sezonu, gdy tamtejszy speedway pokazany zostanie szerszej publiczności. Od 2020 roku, przynajmniej przez kolejnych pięć lat, brytyjskie rozgrywki będzie można oglądać na antenie Eurosportu. Stacja ta pokazuje już indywidualne mistrzostwa świata juniorów i cykl turniejów Speedway Euro Championship, a przymierza się też do startu o wykup praw do Grand Prix (od 2021 roku). Jeśli do tego dojdzie, to kibice niemal cały najważniejszy międzynarodowy żużel otrzymają w jednym miejscu. To byłoby coś.

Przenieśmy się na krajowe podwórko. Nie milkną echa akcji ze zwolnieniami L-4 wysłanymi przez kilku żużlowców, którzy mieli ważniejsze sprawy na głowie niż start w finale Złotego Kasku i meczu Polska – Reszta Świata. Wiadomo, że część z nich zachorowała na „Dominikanę”. Żużlowa centrala zapowiedziała, że zawodnicy ci nie zostaną powołani do kadry narodowej w kolejnym sezonie. Niektórzy z nich postanowili bronić się. Maciej Janowski na przykład został osądzony o to, że w czasie zwolnienia lekarskiego brał udział w imprezie promocyjnej dużej firmy z branży samochodowej, bo na instagramie opublikował zdjęcia z datą, gdy L-4 już obowiązywało. Wrocławianin mailowo wyjaśnił, że w imprezie faktycznie wziął udział, ale dzień wcześniej, wtedy, gdy lekarz wystawił mu zwolnienie. Czy już podczas eventu był chory? Na zdjęciach wygląda zdrowo, ale obrazy bywają mylące. A może szarże sportowym wozem na tyle zaszkodziły „Janosiowi”, że prosto z toru wyścigowego musiał udać się do lekarza? W tej rozdmuchanej aferze ściema goni ściemę, a wina pewnie leży po wszystkich zainteresowanych stronach. Dlatego dociekania jednych, a tłumaczenia drugich z pewnością nie dadzą wiarygodnego wyjaśnienia sprawy.