Jak on to robi? Pytanie dotyczy Janusza Kołodzieja, który po raz czwarty w swojej karierze żużlowca został polskim królem czarnego toru. Już tylko dwóch zawodników ma na koncie więcej tytułów indywidualnego mistrza Polski – najlepszy z najlepszych Tomasz Gollob (osiem złotych medali) oraz drugi na mojej liście „naj” polskich żużlowców – Zenon Plech (pięć tytułów). Janusz Kołodziej ma niezły sezon, ale żeby od razu tak pięknie ograć faworytów? Zawodnik Unii Leszno po finale sam przyznał, że nie bardzo wierzył w ten sukces, bo ostatnio nie szło mu najlepiej. Tym bardziej fajnie, że mu się udało. Gdy po zejściu z podium udzielał wywiadów widać było w jego oczach wielką, szczerą radość. Tak, jakby ten tytuł wywalczył po raz pierwszy. Mi najbardziej w pamięci utkną te słowa Janusza Kołodzieja: „Jakimś cudem dostałem się do półfinału, później do finału, a w nim nagle zorientowałem się, że jadę pierwszy.” I jak tu nie lubić tego sympatycznego wojownika.
ZOBACZ TEŻ:Bartosz Zmarzlik: Może kiedyś uda mi się wygrać
Zdecydowanie mniej sympatycznie po leszczyńskim finale zachował się miejscowy as, obrońca tytułu mistrza Polski, Piotr Pawlicki. Tym razem zawody zakończył poza podium, a na Instagramie napisał tak: „Indywidualne Mistrzostwa Polski 2019. 4 miejsce najgorsze dla sportowca. Mimo wszystko po ciężkich bojach drugi rok z rzędu Finał w takiej stawce, są powody do zadowolenia! Graty panowie @1magic1, @januszkolodziejracing.” Na pierwszy rzut oka nic złego, ale z pewnością nie tylko mi brakuje tu gratulacji dla trzeciego z medalistów – wicemistrza Polski Bartosza Zmarzlika. „Piter” miał prawo być zły za to, że został wykluczony w piątym wyścigu po starciu ze Zmarzlikiem, ale klasę wypadało zachować. Leszczynianin był wściekły po decyzji sędziego zawodów, tłumaczył, że przecież jechał swoim torem i nie rozumiał reakcji gorzowskiego żużlowca, który nie zamierzał kontynuować jazdy. Stwierdził, że przecież Bartosz Zmarzlik pojechałby podobnie ostro. No właśnie, ciekawe, jaka byłaby wówczas reakcja Piotra Pawlickiego. Jestem przekonany, że miałby sporo pretensji do rywala. Cóż, emocje opadły, dziś obaj żużlowcy z pewnością przyznaliby, że zapomnieli już o kontrowersyjnej sytuacji. A co do Piotra Pawlickiego, żeby było jasne, jest żużlowym zadziorą, ale daleko mu do gbura. Przypomnę, że rok temu, w tym miejscu chwaliłem lidera Unii za zachowanie po meczu z Falubazem Zielona Góra. Wtedy kibice z Leszna prosili zawodnika o rozpoczęcie przyśpiewki: „Pierwsza liga, pierwsza liga, Falubaz!”. Odmówił i powstrzymał kolegów z drużyny, by nie bawili się z kibicami, gdy ci skandowali to hasło. Pawlicki otrzymał wtedy wielgaśnego plusa, dziś za finał IMP dostaje małego minusa.
Zobaczcie, co działo się przed Finałem Indywidualnych Mistrz...
Przenosimy się na międzynarodowe areny. Po tytule drużynowych mistrzów świata juniorów, biało-czerwoni w weekend staną przed szansą zdobycia kolejnego złota. Tym razem w rywalizacji par, w dość dziwnym tworze, jakim są zawody Speedway of Nations. Na rosyjskiej ziemi polskiego honoru bronić będą Bartasz Zmarzlik, Maciej Janowski i obowiązkowy młodzieżowy rezerwowy Maksym Drabik. To chyba w tej chwili najmocniejsze zestawienie polskiej ekipy, jaką można było stworzyć na potrzeby tej imprezy. Mimo, że brakuje w niej mistrza Polski.
Bartosz Zmarzlik prawie to miał. Żużlowiec Stali Gorzów jest...
OBEJRZYJ: Jak Bartosz Zmarzlik uczył jazdy na żużlu
Jak kiedyś prezentowali się żużlowcy? Co działo się na stadi...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?