Gorzowianie wypożyczyli go z toruńskiego klubu w obliczu kontuzji jednego z liderów Martina Vaculika. „Greg” w Lesznie zadebiutował w żółto-niebieskich barwach, ale chyba nie to kibiców z Zielonej Góry rozzłościło najbardziej, a fakt, że po spotkaniu, przed sektorem fanów gorzowskiego klubu, razem z innymi zawodnikami Stali, podskakiwał w rytm słynnej przyśpiewki: „Kto nie skacze, ten Falubaz!”. I cóż strasznego się stało? Nic wielkiego, ale przez portale społecznościowe przelała się taka fala oburzenia, jakby co najmniej doszło do zdrady narodowej. A wpis: „Do zobaczenia 27 maja” wyraźnie zapowiada, że w czasie derbowego meczu Falubazu ze Stalą, Grzegorz Walasek w Zielonej Górze może liczyć na „odpowiednie” powitanie. Z pewnością będą wyzwiska, gwizdy, wycie, być może nawet kibicowska oprawa zostanie poświęcona „zdrajcy”. Tymczasem po Grzegorzu Walasku spłynie to, jak woda po kaczce, wsiądzie na motocykl i postara się wykonać swoją pracę najlepiej, jak potrafi. I bardzo dobrze, bo żużel to właśnie jego praca. Czy jest w tym coś dziwnego, że gdy nadarzyła się okazja do niezłego zarobku, to z niej skorzystał? Głupio byłoby raczej, gdyby tego nie zrobił. Chyba większość z nas przy wyborze pracodawcy kieruje się czynnikiem finansowym. A co z przywiązaniem do barw klubowych? We współczesnym żużlu takiego terminu dawno już nie ma. Kluby to dla znacznej większości zawodników wyłącznie miejsca pracy. Są żużlowcy, którzy w swoim CV mają wpisane nawet ponad dziesięć klubów. Grzegorz Walasek też często zmieniał miejsce pracy, a w Falubazie nie przejeździł nawet połowy z ponad 20-letniej kariery żużlowca. Dlatego, gdy czytam, że był kreowany na następcę Andrzeja Huszczy, bo 12 lat temu otrzymał od legendy kapitańską nominację, mogę się jedynie uśmiechnąć.
Powinien pojechać Thorssell
Gorzowianie dziurę w składzie po kontuzjowanym Słowaku chcieli załatać kimś znacznie bardziej utytułowanym. Zarządcy Stali namawiali Grega Hancocka, który przed sezonem związał się z drugoligową Stalą Rzeszów. Nie udało się przekonać Amerykanina, dlatego wybór padł na wychowanka Falubazu. W zielonogórskim klubie z ewentualnym uzupełnianiem składu, czy zmianami, nie byłoby problemu, bo zimą zbudowano szeroką kadrę zespołu. Dlatego sztab szkoleniowy powinien to wykorzystać już przed niedzielnym meczem z Włókniarzem Częstochowa. Wyraźnie kiepski początek sezonu ma bowiem Kacper Gomólski, który po spotkaniu z GKM-em Grudziądz sam przyznał, że w dwóch meczach pojechał słabo, ma problemy z silnikami i że spodziewa się odsunięcia od składu. Z kolei wypatrujący szansy startu w Falubazie Jacob Thorssell, wysłał z Anglii do zielonogórskiego klubu ważną informację - w meczu ligi brytyjskiej zdobył komplet punktów. Nie ma więc na co czekać, Szwed powinien pojechać w trudnym meczu z Włókniarzem.
Zobacz też wideo: Magazyn Żużlowy "Tylko w lewo" - odcinek 5
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- QUIZ z tajemnic fabuły "Znachora". Na to mało kto z widzów zwraca uwagę. Dasz radę?
- Mężczyźni o tych imionach są najgorszymi mężami. Mają trudny charakter
- Nie żyje aktor i reżyser, który przełamywał bariery. Miał 95 lat
- Tarantino rezygnuje ze spin-offu swojego hitu. Miał to być „łabędzi śpiew” reżysera